Siwy Wierch - wędrówka wśród skał i kwiatów

„Kto słyszy śmiech motyli, wie, jak smakują chmury”. Wunibald Müller



Rzędowe Skały. 

Zuberec - Jałowiecka Palenica 


Siwy Wierch - ostatni szczyt kończący grań Tatr Zachodnich "chodził" za nami od dawna 
(to było jedno z życzeń wypowiedzianych do dżina z Wielkiego Chocza 😉)

Pierwsza próba przejścia przez Rzędowe Skały na Siwy Wierch niestety z powodu fatalnej pogody się nie udała 

Więc tym razem postanowiliśmy zmienić kolejność i najpierw wejść na Siwy Wierch a później się zobaczy 😀. A ponieważ pogoda była jak marzenie wiedziałam, że na jednym się nie skończy 😂


Tu należy skręcić w prawo 


W Zubercu zaparkowaliśmy na malutkim parkingu, na końcu drogi, tuż przy żółtym szlaku, którym początkowo będziemy iść. Obok urokliwych domków pasły się owieczki, a przy drodze oświetlone porannym słońcem złociły się żółte omany wielkie - wielkie nie tylko z nazwy. 


Omany wielkie przy szlaku 



                                 
                                                               Zuberska owieczka 

Początek szlaku prowadzi szutrową drogą do widocznego na zdjęciu grzbietu Iwanów Wierchu. Potem zmienia się w górską ścieżkę i prowadzi jego wschodnim zboczem, aż na niezbyt wybitny  
Wielki Ostry Groń (1216 m)

Przed nami Iwanów Wierch 

Oczywiście nastawiamy się na intensywne rozglądanie  w poszukiwaniu ciekawych roślin, których tutaj nie brakuje. 

Nawet nie musieliśmy specjalnie szukać. W trawie oświetlone porannym słońcem rosły dorodne kruszczyki szerokolistne. Lubię wszystkie dziko rosnące storczyki. Na pierwszy rzut oka czasami zupełnie niepozorne, przy bliższym spojrzeniu urzekająco delikatne, o wysublimowanym kształcie kwiatu, pięknie pachnące. 



Kruszczyk szerokolistny 

Kruszczyk szerokolistny - Nektar kwiatów zawiera związki chemiczne o narkotycznym działaniu na owady. Wpływają one na spowolnienie ich reakcji, wydłużając czas spędzany przez nie na kwiatach kruszczyka, mimo ich małej atrakcyjności. Zwiększa to szanse na zapylenie kwiatów. Czyli każdy sobie radzi jak umie 😉


Zadny Iwanow- pierwsze  blisko 200 metrów w górę za nami. 

Słusznie Słowacy pomyśleli, że przyda się tu mała wiata na "przerwę termiczną" 😂. Lipcowe słoneczko mocno grzeje od samego rana. 


Za mną widać Skoruszyńskie Wierchy na Orawie. 


W dole widać malowniczo rozłożony między górami Zuberec a na horyzoncie wyrastają Góry Choczańskie. 

Muszę przyznać, że szlak od samego prawie początku jest niezwykle widokowy. 



W taki dzień zachwyt wzbudzają nawet zwykłe białe talerzyki jastrunu właściwego wkomponowane w zieleń trawy i błękit nieba. 



Owoce wawrzynka wilczełyko. 

Całe szczęście, że dzień jest długi i pogoda stabilna, bo trudno iść do przodu, jak co chwilę wzrok przyciąga jakiś element krajobrazu. Na przykład pięknie lśniące czerwienią kulki na krzaczku wawrzynka wilczełyko. Cała roślina jest trująca, niemniej jednak w odpowiednich dawkach była wykorzystywana w medycynie ludowej i nie tylko. Zawarta w korze trucizna po zetknięciu z ludzką skórą wywołuje obrzęki, pęcherze, owrzodzenia, a czasami nawet martwicę. Dawniej wykorzystywali to żebracy, by wzbudzić litość, a przez to otrzymywać większe datki.


   Wielki Ostry Groń 1216 m.

Podchodzimy na Wielki Ostry Groń, którego szczyt szlak omija trawersem. 


Gółka długoostrogowa - kolejna piękność z rodziny storczyków. 

Szlak prowadzi skrajem lasu. Widoki są niesamowite. Przede wszystkim wzrok przyciągają  szczyty Małej Fatry a najbardziej skaliste Rozsutce. 


Na pierwszym planie widać skały Upłazikowej Grani a na ostatnim szczyty Małej Fatry - od prawej Mały Rozsutec, Rozsutec i Stoh , resztę pasma przysłoniły chmurki. 


Andrzej w pełnym skupieniu uwiecznia nasze ulubione kwiatki czyli ostrożenia głowacza. 


Osrożeń głowacz 

W Tatrach lato jest krótkie, tym samym czas na kwitnięcie dla roślin również. Każda stara się w jakiś sposób przyciągnąć uwagę ( oczywiście owadów, ale my również dajemy się skusić 😉), dlatego mają kwiaty o niezwykle intensywnych barwach jak na przykład ostróżki wyniosłe.

Ostróżka wyniosła - jeden z najpiękniejszych tatrzańskich kwiatów. 


 Słupek motywujący 😂


Jaśnie oświecony 😂na Zadnich Zuberskich Kosarzyskach 

Wychodzimy na piękną rozległą polanę znajdującą się w górnej części Doliny Zuberskiej o nazwie Zadnie Zuberskie Kosarzyska. 


Niezwykle malownicza polana i z mnóstwem borówek . Z górnej części polany doskonale widać nasz cel. 


W głębi kadru Siwy Wierch 


Taką piękną ścieżką, wśród kosodrzewiny, limb, różowych rdestów i zielonych traw dochodzimy do Jałowieckiej Palenicy. Jest to przełęcz na wysokości 1573 m. pomiędzy Zuberskim Wierchem a Siwym Wierchem, 

      Sedlo Pálenica 

Przełęcz Palenica a w głębi Siwy Wierch 

Przełęcz Palenica jest najniższa przełęczą w całej grani głównej Tatr. Kiedyś biegła tędy  droga dla wozów z Zuberca przez Palenicę Jałowiecką i Dolinę Jałowiecką. Droga odgrywała ważną rolę ponieważ prowadził nią szlak handlowy z Orawy do Liptowa. Aczkolwiek nie było łatwo po niej się przemieszczać. 


Dolina Jałowiecka a nad nią  Zuberski Wierch i Brestowa 


Siwy Wierch 




Od przełęczy cały czas towarzyszy nam ładny widok na skalisty szczyt Siwego Wierchu. Szlak kluczy pomiędzy kosówką. Jak to na Słowacji na szlaku pusto. Na palcach jednej ręki można policzyć spotkane osoby. I to jest tutaj cudowne. Można się tym wszystkim delektować, bez tłumów na szlaku, bez hałasu, głośnych rozmów ....Tylko my i przyroda 😍



Na szlaku na Siwy Wierch 

Kolejne 300 metrów w górę za nami 😀

Tak piękne są widoki wokoło, że każdy jest wart uwiecznienia. 

Im wyżej wchodzimy, tym więcej kwiatów kwitnie. Jest bajecznie kolorowo. Wieje lekki  wiaterek, dzięki temu lipcowy upał jest całkiem znośny. 


Niebielistka trwała alpejska -  fioletowe gwiazdy wśród traw (Roślina objęta w Polsce ścisłą ochroną gatunkową)


Dziewięciornik błotny

Jest to roślina magiczna . Polska nazwa dziewięciornik (dziewięciernik) wywodzi się od nazwy prasłowiańskiej „deveternik”.Podobnie jak w przypadku dziewięćsiła, wskazuje na dziewięć niezwykłych właściwości rośliny, które jakoby posiada. A  dawni Słowianie uznawali liczbę dziewięć za magiczną. 


Skalnica seledynowa - W Polsce wyłącznie w Tatrach  i tylko na podłożu wapiennym.


Skalnica nakrapiana- również spotykana jedynie w Tatrach (oczywiście w środowisku naturalnym, bo ta na ogrodowych skalnikach się nie liczy 
😉) 


Czas na drugie śniadanie ...

Nie wiem jakim cudem, przy takiej ilości roślin udało się nam osiągnąć wysokość 1700 m.  o przyzwoitej porze 😂. Jeszcze 105 metrów i szczyt . 



Za Andrzejem widać ścieżkę, którą przyszliśmy. 

Już prawie szczyt 

Sam wierzchołek Siwego Wierchu to skalista wapienna grań. Przy suchej pogodzie bezproblemowa. Przy deszczu może być ślisko. Niewielki fragment szlaku ubezpieczony jest łańcuchem. Ale spokojnie można wejść bez tego ułatwienia. 

Z widokiem na Tatry Zachodnie 


W środku kadru Ostra. Przed nią Mała Ostra a za nią Babki . Na horyzoncie Tatry Niżne. 


Na ostatnim planie Jezioro Liptowskie a po prawej Wielki Chocz . 


Na Siwym Wierchu 1805 m. 

Wreszcie stanęliśmy na szczycie Siwego Wierchu. Wielokrotnie wcześniej widząc z innych tatrzańskich szczytów jego białe, wapienne ściany zastanawiałam się czy z bliska też jest taki piękny. Jest 😍. Zdecydowanie mogę go wpisać w pierwszą dziesiątkę tatrzańskich szczytów, które mnie zauroczyły. Ale ciągle na pierwszym miejscu są Otargańce 💖

To pierwsze miejsce dzisiaj gdzie jest trochę ludzi. Dzięki temu mamy wspólną fotę ze tabliczkowym słupem 😀

Z Siwego Wierchu doskonale widać najeżoną turniami grań Rzędowych Skał. Pierwotnie plan był taki - idziemy kawałek żeby zobaczyć jak wyglądają i wracamy do samochodu. Była też wersja, że Andrzej idzie sam kawałek, ja czekam na szczycie bo ja nie byłam do końca pewna czy chcę...zobaczyć z bliska wszystkie techniczne niespodzianki ukryte w Rzędowych Skałach . 


Początek Rzędowych Skał widziany z Siwego Wierchu. 


Rzędowe Skały 

Skalny labirynt dolomitowych wychodni o niezwykłych kształtach 😍 kuszący. Idę jednak z Andrzejem mimo, że już na dzień dobry mamy kominek z łańcuchem i z klamrą na której można oprzeć nogę, tylko że do tej klamry jakoś daleko ...


Po środku kadru kominek w dół ...

Widoki są obłędne. I blisko i daleko. Pod nogami na skalnych półkach rośnie mnóstwo wapieniolubnych roślin. Same skały mają tak zróżnicowane formy, że nie wiadomo gdzie się patrzyć ...a jeszcze dalej widać szczyty Tatr Zachodnich, Niżne Tatry, Góry Choczańskie i Małą Fatrę . Szlak miejscami wymaga jednak patrzenia się po prostu pod nogi .



Na Rzędowych Skałach. 


Widok na Ostrą 



Skalny grzbiet ciągnie się przez około 2km. 


Jedno z miejsc ubezpieczonych  łańcuchem.

Teraz kiedy mam porównanie z trudnościami na Trzech Kopach czy Banówce (https://andrzejijagoda.blogspot.com/2023/12/przez-trzy-kopy-hruba-kope-i-banowke.html)  uważam, że przejście przez Rzędowe Skały jest łatwe ale ...jeśli ktoś wcześniej nie miał do czynienia z łańcuchami i ekspozycją na pewno w kilku miejscach poczuje przypływ adrenaliny 😉


Wejście do jaskini. 

Znajduje się tu około 30 jaskiń. Najgłębsza jest Studnia w Siwym Wierchu (słow. Priepasť v Sivom vrchu) W rankingu najgłębszych jaskiń Słowacji ze swoimi 93 metrami zajmuje 54 miejsce. 
Szlak prowadzi tuż przy wejściu do tej ogromnej dziury w ziemi.


Wąziutka ścieżka raz prowadzi po jednej stronie skał, raz po turniach przechodzi na drugą. (chyba po to żeby można było do woli nacieszyć oczy widokami z każdej strony 😉) a momentami idziemy ściśle granią. Szlak jest mocno urozmaicony. 


Skały są niezwykle malownicze i każda warta fotki. Pięknie się komponuje biel dolomitów z żywą zielenią kosodrzewiny. 







W skalnym labiryncie. 

Trochę osób widać na szlaku. Piękna pogoda przyciągnęła tu ludzi. Ale ciągle nie jest to ilość, która odbiera przyjemność z wędrówki górskim szlakiem. 


Są tu również fragmenty wygodnej ścieżki biegnącej pomiędzy kosodrzewiną. 


Za nami został Siwy Wierch. 

Plan był taki: idziemy przez Rzędowe Skały KAWAŁEK 😂i wracamy na Siwy Wierch i z powrotem do Zuberca. Ale ...było tak pięknie, że "kawałek" to zdecydowanie za mało. Musieliśmy przejść do końca 😀a potem, już się nie opłacało wracać ...więc poszliśmy do przodu w kierunku Przełęczy Huciańskiej wypierając z myśli drogę powrotną asfaltem do Zuberca, która nas w tej wersji niechybnie czekała. 




Na ostatnim planie Góry Choczańskie po lewej i Mała Fatra po prawej. 







Wędrówka wśród tych białych turnic to niesamowite przeżycie. Nie wiem czy te skały mają jakieś swoje lokalne nazwy ale ich kształty mocno pobudzają wyobraźnię. 


I znowu fragment szlaku wymagający większej uwagi. 




Bez wątpienia jest to jeden z ładniejszych szlaków w Tatrach. 




Stojąc przed taką skalna turnica pierwsza myśl jak przychodzi do głowy to jest -"którędy biegnie szlak ???" 

No właśnie ...już wiem 😱

Po drugiej stronie tych skał trafiamy na rannego Słowaka, który podczas stromego zejścia pośliznął się na luźnym podłożu. Jest koło niego parę osób udzielających mu pomocy, więc nie robimy niepotrzebnego tłumu i idziemy dalej.  Ale jednak ten widok tkwi gdzieś w myślach i chyba teraz uważam bardziej na to gdzie stawiam buta. ( przynajmniej podczas wędrówki po Rzędowych Skałach ) 


Widok na Ostrą i Babki -po prawej Liptowskie Morze 


Wzrok jednak zdecydowanie przyciągają  skalne wieże, mury i iglice. Miasto w kamień zaklęte. Niezwykłe miejsce. Co krok to ładniejszy widok.


Skalne wieże 


Skalne mury 


Przepaściste urwiska 


Wąska skalista perć 


I te widoki 😍😍😍


Gdyby nie świadomość upływającego czasu i odległości dzielącej nas od samochodu zaparkowanego gdzieś na końcu Zuberca, pewnie spędzilibyśmy tutaj zdecydowanie więcej czasu, bo naprawdę co kawałek wzrok zatrzymywały jakieś niezwykle wyszukane formy skalne, albo malowniczy widok i jak zwykle kwiaty, których tutaj nie brakowało. 




Takie momenty chowam gdzieś na dnie duszy  na zawsze ...


Dochodzimy do końca Rzędowych Skał. Pojawia się więcej zieleni, ale wciąż oglądamy się za siebie, na niezwykłe dolomitowe skały bielejące na tle nieba. 

Rzędowe Skały

Rzędowe Skały 


Jestem pewna, że wrócimy w to niezwykłe miejsce ...


Goździk lśniący 

W całych Tatrach tylko w okolicy Siwego Wierchu można spotkać goździk lśniący, który na Słowacji jest bardzo rzadki, a w Polsce wymarły. Jest endemitem Karpat Zachodnich i reliktem trzeciorzędowym. 
Na Słowacji można go jeszcze zobaczyć na  Wielkiej Fatrze, Małej Fatrze, Niżnych Tatrach, Górach Choczańskich. 

W drodze na Przełęcz Huciańską 


Dochodzimy do miejsca w którym już byliśmy https://andrzejijagoda.blogspot.com/2023/02/skay-i-mga-na-koniuszku-tatr-zachodnich.html , ale wtedy pogoda nie pozwoliła nam na kontynuowanie wędrówki. Padający deszcz i mgła oraz śliskie dolomitowe skały to nie jest dobre połączenie. Wtedy nie wiedzieliśmy, co jest dalej - dzisiaj wiemy, że była to rozsądna decyzja. Zdecydowanie szlak polecamy przy dobrej pogodzie ze względów bezpieczeństwa i walorów widokowych. 


Omieg górski 


Wciąż oglądamy się za siebie, gdzie daleko widać koniuszek Tatr - Siwy Wierch 


Tojad mocny - jedna z moich ulubionych roślin 😁

Ciemnoniebieskie kwiaty tworzą piękny kontrast z otaczającą zielenią. Ta silnie trująca roślina znana jest od najdawniejszych czasów i używana na całym świecie w różnych celach. Na przykład w Indiach to roślina poświęcona bogini Kali i używana jako tantryczne kadzidło w rytuałach jej poświęconych. W Europie należy do kanonu roślin magicznych. 



Pogoda zaczyna się zmieniać. Niebo z błękitu przeszło w biel, ale widoki nadal są cudne...


Czosnek skalny - w Polsce roślina rzadka w naturze. Podobno uprawiana i stosowana jako przyprawa w kuchni regionalnej i to ponoć na podkarpaciu, aczkolwiek ja nigdy nie spotkałam się z czosnkiem skalnym w kuchni 😶



Lipcowa piękność - Kruszczyk rdzawoczerwony 


Ciekawe na co Andrzej "poluje" pod tą skałą ❓




I już wiadomo - Rojownik pospolity 

Rojownik pospolity to taki roślinny wielbłąd. Potrafi przez długi czas przetrwać bez nawadniania, ponieważ, gromadzi spore ilości wody w soku komórkowym i dlatego ma takie grube i mięsiste liście.

Bogactwo roślin w słowackich górach jest niesamowite. I właśnie to one, oprócz cudnych widoków najbardziej mnie przyciągają. Dla zobaczenia jakiegoś endemitu, tudzież roślinki z Czerwonej Księgi roślin zagrożonych wyginięciem jestem gotowa przejechać wiele kilometrów i równie wiele przedeptać po górskich i nie tylko górskich ścieżkach. I na szczęście Andrzej również 😉


Sichrawa karpacka o pięknym metalicznym połysku mieniącym się granatem przechodzącym w ciemną zieleń 😍

Zdarza się, że za jednym zamachem uda się nam upolować dwa okazy. Tutaj na kwiatostanie czosnku górskiego odpoczywa sichrawa karpacka, która należy do bardzo rzadkich europejskich chrząszczy z rodziny kózkowatych. Jest endemitem karpackim, notowanym z nielicznych izolowanych stanowisk w Karpatach Zachodnich, Wschodnich i Południowych – na terenie Polski, Słowacji, Ukrainy i Rumunii. Sichrawa karpacka znajduje się w Polsce pod ochroną prawną. Umieszczona jest na Czerwonej liście zwierząt ginących i zagrożonych w Polsce i na liście zagrożonych gatunków Karpat ❗


Niektóre zdjęcia kwiatów robione przez Andrzeja wykonane są w naprawdę dość ryzykownym stylu. Na przykład na bardzo stromym zboczu. Ale....zawsze te najpiękniejsze rosną w trudno dostępnym terenie, więc jego doświadczenie wspinaczkowe bardzo się przydaje 😉



Trawiaste zbocze o dość dużym nachyleniu a na nim górska królowa kwiatów - Lilia złotogłów. 


To nieważne, że kawałek dalej też rosną lilie, prawie tuż przy ścieżce 😃 Tamta na stromym zboczu była jedyna i niepowtarzalna 


Rusałka ceik.


Na pierwszym planie skalny grzbiet Upłazików a za nim Osobita .

Ostatnim razem jak tu byliśmy nie dane nam było podziwiać tych rozległych widoków, więc teraz nadrabiamy, za nim wejdziemy do lasu, którym prowadzi końcowy odcinek szlaku. Kiedy kończą się widoki narzucamy tempo, bo jeszcze przed nami prawie 10 km a do tego częściowo asfaltem. 
Oczywiście, kiedy wychodzimy z lasu na szutrową drogę przestaję patrzeć pod nogi, bo przecież co mi się tu może stać, czego skutkiem jest niespodziewane i dość bolesne zetknięcie się z podłożem 😂w stylu kaskaderskim. Na szczęście skończyło się na niewielkich otarciach i nauczce, że przy odpowiedniej stromiźnie nawet szutrowa droga wymaga, żeby uważać nie tylko na widoki 😉.


Kiedy docieramy do miejsca Horáreň pod Bielou skalou, czeka nas już TYLKO sześciokilometrowa wędrówka asfaltem do Zuberca. 

Na szczęście ta wątpliwa przyjemność zostaje nam oszczędzona, bo udaje się nam zabrać samochodem z parą sympatycznych Niemców. 

W Zubercu pierwsze co robimy to kupujemy dwa litry kofoli i połowę wypijamy od razu. Jeszcze tylko dwa kilometry do parkingu. I kolejny piękny dzień w górach za nami. 😍😍😍

Śmiech motyli...smak chmur...zapach wiatru...szept skał...  Nasze wędrówki to zdecydowanie dużo więcej niż kolejne kilometry ...🧡














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zamek Jasenov -warownia na krańcach Wyhorlatu

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy - "Orla Perć" Tatr Zachodnich część I