Zamek Jasenov -warownia na krańcach Wyhorlatu

 To był jeden z tych nieplanowanych wyjazdów, gdy celem jest sama droga ... dokądkolwiek by nie prowadziła ...




Choć, nie do końca, bo Andrzej- realista twardo stąpający po ziemi lubi mieć plan. Więc ogólny plan był -jedziemy do Jasenova, ale co po drodze i dalej to się zobaczy. "To się zobaczy"- to mój ulubiony zwrot 😉dający duże możliwości 😀

Przełęcz Radoszycka 


Tym razem jedziemy na Słowację przez przejście graniczne Radoszyce- Palota. Intensywna wiosenna zieleń cieszy oczy. Powietrze pachnie świeżością deszczu. Trudno usiedzieć w samochodzie. Naszą uwagę przykuwa nowa tablica (dawno tędy nie jechaliśmy) i widoczny w pewnym oddaleniu słup również tchnący nowością ??? 


Przełęcz Radoszycka albo po słowacku Laborecký priesmyk to miejsce gdzie od wieków ludzie przekraczali grzbiet Karpat. Tutaj droga przechodzi z doliny Osławicy w dolinę rzeki Laborec.

 Grzbietem przez Przełęcz Radoszycką prowadzi niebieski szlak tak zwany "graniczny"  a równolegle do niego biegnie czerwony szlak turystyczny słowacki.

Wysiadamy, żeby rozprostować kości a przy okazji rzucić okiem na pobliskie krzaczory, czy przypadkiem coś tam ciekawego nie rośnie 🌱i obejrzeć słup. 


Odnowiony obelisk z 1893 roku z herbem Królestwa Węgier. Jest jedynym ocalałym słupem granicznym między dawną Galicją a Cesarstwem Austro-Węgier. 

Dawny węgierski słup graniczny był w czasie niemieckiej okupacji jednym z drogowskazów dla uciekinierów z Polski.

Podczas II wojny światowej przeszły tędy tysiące ochotników do polskiej armii tworzącej się we Francji. Tędy także przebiegała jedna z najważniejszych tras kurierskich o kryptonimie „Las”, która łączyła polskie podziemie z rządem na emigracji.



Na przełęczy pojawiła się również tablica dokumentująca wydarzenia z pierwszej wojny światowej , które się rozegrały w okolicy.


 Wzrok przyciągają żółte kwiatki pierwiosnka lekarskiego. Te drobne kwiatuszki w nazewnictwie ludowym noszą nazwę kluczyków . Przydomek "lekarski" został dodany nie bez przyczyny, gdyż roślina jest doskonałym lekarstwem na uporczywy kaszel. 


Przez Medzilaborce, Krasny Bród i Humenne 



Jedziemy dalej, mając po drodze wsie rusińskie. O ich wielokulturowości świadczą stojące, często obok siebie cerkwie i kościoły. 

 Jednak najbardziej widoczna jest ludność romska. Ciemnookie i ciemnowłose dzieci stoją przy drodze i patrzą na przejeżdżające samochody z mieszaniną ciekawości i  niepewności.  
Mężczyźni nonszalancko trzymając ręce w kieszeni rozmawiają przy sklepach i na chodnikach. Kobiet widać dużo mniej ...

Przez głowę przemyka mi myśl o tym jak bardzo różnią się nasze światy...i jak bogate kulturowo są tereny Górnego Zemplina 


Z drogi widać skryty w głębi wiadukt kolejowy. Jedziemy wszak wzdłuż torów dawnej austro-węgierskiej linii kolejowej łączącej Budapeszt ze Lwowem zwanej Pierwszą Węgiersko-Galicyjską Koleją Żelazną. 

Mijamy Medzilaborce z bardzo ciekawym muzeum w której prezentowane są prace Andy’ego Warhola oraz jego braci Paula i Jamesa. W ogóle postać tego artysty łemkowskiego pochodzenia jest niezwykle barwna. Jego pracownia, znana jako The Factory – Fabryka, stała się miejscem spotkań najsławniejszych artystów wizualnych, reżyserów, muzyków, literatów oraz drag queens. Dzieła amerykańskiego  króla pop-artu dzisiaj są wystawiane w największych muzeach świata i sprzedawane za miliony dolarów.


Andy  Warhol i chyba jego najbardziej rozpoznawalne prace 

Muzeum jest nieczynne, więc jedziemy dalej. Już za parę kilometrów kolejne ciekawe miejsce czyli
Krasny Bród, który jest jednym z najstarszych miejsc pielgrzymkowych na Słowacji. Ponoć to tutaj został uzdrowiony niewidomy żebrak, który przemył oczy wodą z cudownego źródła. Zbudowano tutaj kaplicę a w środku umieszczono ikonę z Matką Bożą. Z drogi widać kaplicę w której do dzisiaj znajduje się ta XV w. ikona i ruiny pozostałości po cerkwi klasztornej należącej do monastyru Bazylianów. Nieco dalej widać charakterystyczny żółty, nowy (wybudowany w 2002 r.) monastyr Bazylianów, w którym nauki pobierają młodzi kandydaci na mnichów. 

Podobno przed wojną na targu w Krasnym Brodzie można było kupić żonę 😶❗(nie posiadam informacji czy obecnie również i jak kształtują się ceny 😂) 

Nie zatrzymujemy się, bo czas nieubłaganie  gna do przodu a jednak chciałabym zobaczyć zaplonowane na dziś ruiny warowni. Nawet nie zrobiliśmy żadnego zdjęcia, bo po prostu tutaj trzeba będzie wrócić. 

Przejeżdżamy przez Humenne, które też zostawiamy sobie na kiedyś. A jest w nim sporo ciekawych zabytków- renesansowy zamek Drugethów z 1610 i gotycki kościół z XIV wieku ze szczątkami św. Bonifacego i niewielki skansen. 


Zamek Jasenov



Z drogi już widać nasz cel - hrad Jasenov 


Jasenov to niewielka wieś tuż obok Humennego. Nawigacja samochodowa bardzo się przydaje, żeby trafić na właściwe miejsce, bo droga mocno kluczy. Ale na szczęście co kawałek pojawiają się tabliczki z hradem, potwierdzające, że jesteśmy na właściwym kursie 😀



Samochód zostawiamy na niewielkim parkingu koło przystanku autobusowego. Trochę wyżej jest jeszcze jeden parking, ale nie byliśmy pewni czy będą tam jakieś miejsca. 


Szlak do zamku jest doskonale oznakowany, nie brak również tablic informacyjnych. 

Od parkingu ruszamy w górę i po paru minutach wchodzimy w zielony tunel. 


Szlak prowadzi przez las, w którym dominuje jaworzyna ubrana w soczystą wiosenną zieleń. 


Dendroterapia to naturalna terapia wykorzystująca energię drzew. Polega na czerpaniu dobroczynnego promieniowania z drzew poprzez ich dotykanie lub przytulanie. Korzystam przy każdej okazji 😉


Drzewo przez wiele kultur uważane był za łącznik między światami ponieważ korzeniami dotyka podziemi a koroną sięga nieba 🌳😉


W takim jaworowym lesie wczesną wiosną upojnie pachnie miesięcznica trwała, która jesienią zamienia się w judaszowe srebrniki. 


Kwiatki wiciokrzewu wyglądają jak nóżki baletnicy wystające spod tiulowej spódniczki. 


Lepnica czerwona jest rośliną wskaźnikową występowania w glebie miedzi i metali ciężkich. 

Wszystkie te rośliny są pospolite, ale mimo to zachwycają delikatnością płatków, finezją pręcików i intensywnością kolorów.


Od parkingu do ruin warowni jest trochę więcej jak kilometr podchodzenia pod górę niebieskim szlakiem (około 200 m przewyższenia) . Można również wchodzić żółtym, trochę dłuższym ale zdecydowanie łagodniejszym. 


Dochodzimy do ruin. Jednak pierwsze co przykuwa wzrok, to nie mury zamku a cudne widoki jakie się stąd roztaczają na Humańskie Wierchy, Wyhorlat i dalej na słowacką część Bieszczadów. 


W oddali Sniński Kamień


W dole Humenne i Jasenov 


Hrad Jasenov od południowo- zachodniej strony. 

Przy zamku zaskakuje nas spora liczba osób, bo po po drodze nie było widać ich zbyt wiele. Prawdopodobnie większość wchodzi jednak żółtym szlakiem. Jakaś grupa wesoło biesiaduje przy ognisku i zdecydowanie grzeje ich coś więcej niż ogień 🔥



Zamek został zbudowany na przełomie XIII i XIV wieku przez ród Peteny.

Dość szybko został im jednak odebrany z powodu nielojalności, jaką się członkowie owego rodu wykazali w stosunku do króla Karola Roberta. 

Warownia ta, podobnie jak oddalony o kilkanaście kilometrów, hrad w Brekovie, strzegła szlaku do Polski. 

Po 1321 roku otrzymała go rodzina Drugethów, która władała nim aż do czasu zniszczenia. W XV i XVI stuleciu zamek został rozbudowany i wzmocniony. Kolejne unowocześnienia w postaci bastionów dodano w XVII wieku. 


Za panowania Drugethów, miał tu miejsce niecny proceder bicia  fałszywych monet. Po wielu skargach, które nadchodziły z Węgier i z Polski, izba królewska nakazała unieszkodliwić fałszerzy. Został zatrzymany, osądzony i stracony na rynku w Preszowie mistrz Mikołaj, który prowadził fałszerską wytwórnię.


Zamek zachował się w postaci trwałej ruiny. 


W najlepszym stanie przetrwały wieże armatnie oraz kwadratowa wieża w najstarszej części warowni. 


Zwiedzanie zamku ułatwiają tablice edukacyjne znajdujące się w ważniejszych częściach zamku 






Pierwotnie hrad składał się z muru obronnego otaczającego dziedziniec o z grubsza trójkątnym kształcie i czworobocznej wieży po stronie południowo – wschodniej. Początkowo pełniła ona funkcje mieszkalne i zarazem flankowała bramę wjazdową na dziedziniec, umieszczoną w załamaniu muru w południowo – wschodnim narożniku. 


Tam widać oryginalne gotyckie okienko 😍


 Przed nami Humenský Sokół - narodowy rezerwat przyrody kusi, ale nie tym razem 


Z warowni rozciągają się cudne widoki na Góry Humieńskie, które są najdalej wysuniętą na zachód część pasma górskiego Wyhorlatu.


Na wschodzie podzamcze kończyło się obłym zakrętem muru, który łączył się tam z wieżą główną i obwarowaniami zamku górnego. Pierwotnie była to forma barbakanu mieszcząca wewnątrz także pomieszczenia dla miejscowego garnizonu.

Chmurami malowane. Wszystkie ruiny zamków to raj dla pasjonatów fotografii 📷





W głównym obwodzie murów zobaczyć można liczne otwory okienne, strzelnicze, portale i przejścia pomiędzy pomieszczeniami. 


Podczas rozbudowy w XV w. zachodnia część zamku,  otrzymała aż dwie kurtyny zewnętrznego muru zaopatrzone w otwory strzelnicze dla rusznic. Po stronie północnej kurtyny te w narożniku zakończono niewielką półokrągłą basztą.




Ruiny posiadają mnóstwo zakamarków do których warto zaglądnąć. 


Mniszek lekarski- niezwykła roślina o wielorakim zastosowaniu. Na przykład z dwuletnich korzeni zbieranych w jesieni i prażonych zrobimy substytut kawy. Z kwiatów, liści i korzeni mniszka można parzyć herbatkę, a z kwiatów robi się wino i piwo. 


Zamek zbudowany jest na wapiennych skałach więc nie brakuje tu kserotermicznych roślin. 



Poziomka wysoka - owoce równie smaczne jak tej pospolitej 😋 Niewiele osób wie, że rozgniecione owoce poziomki są doskonałe do leczenia oparzeń słonecznych. 


Rozchodnik ostry. 


Glistnik jaskółcze ziele- "jaskółcze" ponieważ  termin zakwitania i zamierania tych roślin jest zbieżny z terminami przylotów i odlotów jaskółek. Zawsze jestem pod wrażeniem jak dawniej ludzie potrafili wnikliwie obserwować przyrodę. Jest to roślina o bardzo szerokim zastosowaniu leczniczym ale nie tylko. 

Dawniej odwarem z glistnika wyparzano garnki "aby więcej śmietany było na wierzchu"

Przełamany korzeń glistnika o  żółtym kolorze był bardzo ceniony w alchemii. O jego znaczeniu świadczy to, że nazywany był on przez alchemików "darem niebios".

Okazy glistnika, zarówno w postaci płonnych różyczek liści przyziemnych, jak i w postaci rozwiniętych i owocujących okazów możemy zobaczyć w tle malarskim scen w ołtarzu Wita Stwosza w Kościele Mariackim w Krakowie 


Wstęp do podzamcza chroniony był przez narożną wieżę o kształcie w planie podkowy po stronie południowo – zachodniej. 





W 1644 roku został oblężony przez wojsko Jerzego Rakoczego walczącego ze zwolennikami Habsburgów. Został zdobyty, zniszczony i nie był już nigdy więcej odbudowywany. Dopiero pod koniec XIX wieku przystąpiono do zabezpieczenia ruin.


A tak wyglądał zamek w czasach świetności. 


Długą chwilę "polowałam" na niego obiektywem - Paź królowej (Papilio machaon) to bez wątpienia jeden z najpiękniejszych i największych dziennych motyli. Rozpiętość skrzydeł wynosi 7 -10 cm.

 Podobno "Bóg miał dobry dzień, kiedy wymyślał motyle" 😉. 


                              

Czas na szarlotkę i dalej przed siebie ...to znaczy do kolejnej warowni widocznej na horyzoncie. 
O zamku Brekov przeczytacie w następnym poście. 






















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Siwy Wierch - wędrówka wśród skał i kwiatów

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy - "Orla Perć" Tatr Zachodnich część I