Od Stoha do Chleba - druga część Małej Fatry Krywańskiej
Główny grzbiet Krywańskiej Małej Fatry od Domaszyńskiego Meandru wspina się po kolei na szczyt: Suchý , dalej biegnie przez Stratenec , Mały Krywań , Pekelník , Wielki Krywań, Chleb, Stoh i przełęcz Medziholie Wielki Rozsutec , by przez Mały Rozsutec zejść na przełęcz Rovná hora. Podczas pierwszej wycieczki w to piękne pasmo górskie udało się nam wraz z grupą przejść dużą część głównej grani ( przeczytacie o tym pod tym linkiem pierwsza część Małej Fatry ). We wrześniu przyszedł czas na pozostałe szczyty.
Medziholie
Wrzesień był wyjątkowo deszczowy. Zupełnie jakby słynna "złota polska jesień" w tym roku została odwołana. Padało i padało. W połowie września mieliśmy zaplanowany kolejny wyjazd na Małą Fatrę. Im bliżej soboty z tym większą częstotliwością sprawdzaliśmy prognozy pogody. Szału nie było, ale tragedii też nie 😉. Wiadomo idąc w góry trzeba brać pod uwagę większość wariantów pogodowych. Łącznie ze śniegiem we wrześniu. Kiedy z autostrady odsłoniły się nam widoki na Tatry wszyscy z niedowierzeniem patrzyli na wstające właśnie słońce
Kiedy przed nami pojawiły się Góry Choczańskie, sterczącego skalistego Wielkiego Chocza powitałam z uśmiechem jako dobrego znajomego 😍 ( o Wielkim Choczu tutaj )
Przed nami Góry Choczańskie. Przed nami jeszcze kawałek drogi, ale brak deszczu i prześwitujące gdzieniegdzie błękitne niebo napawało optymizmem pogodowym 😀. Jechaliśmy do miejscowości Terchová, a w zasadzie do osady Štefanová położonej w Dolinie Nowej. W Terchovej wita nas ogromny posąg Janosika i snująca się między górami mgła. Nad drogą do Stefanovej wystają skaliste turnie Bobotów i Sokolie, ale zdecydowanie groźny Wielki Rozsutec przykuwa wzrok . Widać go przez chwilę, zanim naciągnie na siebie biały woal chmur.
Stefanova i Wielki Rozsutec
Niemiłą niespodzianką są zamknięte na głucho toalety, a ludzi jest tutaj sporo więc, chyba to jeszcze nie koniec sezonu? Poruszając się po Słowacji najlepiej korzystać z MOP przy autostradzie, trochę gorzej jak się taki punkt przegapi ...
Pierwszy etap naszej wędrówki to przełęcz Medziholie (1185 m). Rosnące przy ścieżce zimowity, nieubłaganie zwiastują niedługie nadejście zimy.
idziemy zielonym szlakiem, który dość łagodnie nabiera wysokości. Nisko wiszące chmury raz zasłaniają otaczające nas szczyty innym razem na parę sekund odsłaniają .
Główna grań Małej Fatry w chmurach. Tam idziemy 😀
Medziholie (1185 m) to szeroka przełęcz rozdzielająca Wielkiego Rozsutca od Stoha. Ta wielka kałuża świadczy o dużych opadach deszczu. Jeszcze nie wiemy co to oznacza dla nas 😂
Wszyscy spoglądają w stronę skalnych ścian Rozsutca. Prowadzi na niego trudny szlak, z dużą ekspozycją i łańcuchami.
Próba zrobienia zdjęcia przypomina polowanie. Szczyt na chwilę wyłania się za chmur, ale zanim sięgniesz po aparat już się zdąży schować.
Andrzej jeszcze nie wie że, zamiast skał i turni jest za nim biel 😉
Ja również nie mam przyjemności posiadania zdjęcia z kapryśnym Rozsutcem 😉
Widok z przełęczy Medziholie .
Stoh, Południowy Gruń, Steny, Hromove i Chleb czyli z góry i pod górę
Podziwiając pojawiające się tu i ówdzie panoramy idziemy na Stoha. To bardzo charakterystyczny szczyt o kształcie stożka, jeden z najwyższych w paśmie Malej Fatry. Pogoda mocno jesienna. Im wyżej wchodzimy tym mocniej wieje. Czapki, kaptury i kurtki są nieodzowne. Słońce, które rano tak ładnie pokazało się nad Tatrami, tutaj niestety nie dotarło. Mimo ostrego podejścia pod szpiczasty wierzchołek Stoha jakoś nie robi się mi bardzo ciepło. Pod nogami nawet coś jeszcze kwitnie.
Goryczuszka Wettsteina
W Polsce roslina rzadka i objęta ochroną. Kwitnie od czerwca do października, jest jedną z ostatnich kwitnących roślin jakie możemy zobaczyć na górskich halach przed zimą.
Po niecałych dwóch kilometrach podchodzenia pod górę jesteśmy na pierwszym dzisiaj szczycie.
Stoh (1607 m)
Widoki 😂
Jego wysokość Stoh nie rozchmurzył się z powodu naszej wizyty 😉a wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że biel wokół nas robi się coraz gęściejsza.
Ale po chwili z białych kłębów zaczęły wyłaniać się kolejne szczyty. Niektórzy, nie mogli uwierzyć, że to wszystko jeszcze przed nami.
Południowy Gruń potem dwuwierzchołkowe Steny, Hromove i niewidoczny w chmurze Chleb, a na samym końcu za Snilovską Przełęczą Wielki Krywań
I znowu coś poszło nie tak 😂 Przecież ten Wielki Rozsutec był za panem przewodnikiem przed sekundą 😉
Dolina Vratna i jej odgałęzienie Nowa dolina. Widoczne skały to Tiesnavy - wąski przesmyk którym przechodzi droga.
Przed nami spory odcinek szlaku w dół do Stohovégo sedla (1230 m.) Świadomość ile stracimy zdobytej w pocie czoła wysokości😉 boli. Ale szybkość z jaką będziemy tracić kolejne metry była zaskakująca, a wybitny udział miało w tym śliskie, strome zbocze jakim szlak schodzi ze Stoha 😂
Zejście na przełęcz. Po prawej jarzębiny, które podczas schodzenia uratowały niejedne spodnie przed bliskim kontaktem z podłożem 😂
Ze Stohovégo sedla doskonale widać pionowe urwiska Wielkiego Rozsutca i Południowych Skał.
Na przełęczy.
Po chwili odpoczynku ruszyliśmy pod górę. Co niektórzy szli niemal tyłem, odwracając się wciąż w kierunku Wielkiego Rozsutca, który wreszcie zaczął się pokazywać w całej okazałości.
Widok na Wielkiego Rozsutca z podejścia na Południowy Gruń.
Po około godzinnym podchodzeniu stanęliśmy na kolejnym szczycie.
Południowy Groń; 1460 m.
Tym razem pogoda nas nie rozpieszczała. Ale nikt nie narzekał, bo wiadomo, że górach zawsze jest pięknie 😍😍😍
Widok na Šútovską dolina- tam będziemy na końcu schodzić...ale to za parę godzin
Z Południowego Gronia rozciąga się piękna panorama widać miedzy innymi oprócz innych szczytów Małej Fatry, również Wielką Fatrę, Góry Choczańskie i Niżne Tatry. Oczywiście pod warunkiem, że gęste chmury na chwilę przegoni wiatr.
Za nami widać ogromną kopułę Stoha.
A przed nami dość wąska i skalista grań dwuwierzchołkowych Stenów.
Wyższy jest południowy wierzchołek Stenów (ok. 1600 m). W grani Stenów pomiędzy jego dwoma wierzchołkami znajduje się długie i płaskie wcięcie – Sedlo w Stenách (1480 m).
Za nami cztery szczyty i kilka kilometrów. Powoli zmęczenie jest odczuwalne. Kiedy dochodzimy do przełęczy za Hromovym, gdzie znajduje się rozgałęzienie szlaków, parę osób rezygnuje z podejścia na Chleb. Schodzą wcześniej do Szutowskiej Doliny, którą my również będziemy wracać. Zdecydowana część grupy idzie dalej przez niewybitny szczyt Hromove na Chleb. Coraz gęściejsza mgła pozbawia nas złudzeń na widoki ze szczytu.
Przed nami Hromové (1636 m)
Stoki opadające z jednej strony do doliny Vratnej a z drugiej do Doliny Szutowskiej są bardzo strome i często zimą schodzą tędy lawiny.
Przez Hromove i Chleb prowadzi czerwony szlak graniowy
Ostatnie podejście dzisiejszego dnia
Chleb 1646 m.n.p.m. – trzeci co do wysokości szczyt w grupie górskiej Małej Fatry
Wreszcie po blisko 12 kilometrach wędrówki po grani Małej Fatry stoimy na Chlebie. Wiosną widziany ze Snilovskégo sedla wydawał się być jak zielona kopuła. Z bliska wygląda inaczej. Skalisty, miejscami prawie pionowe ściany opadają w dół do dolin. Kawał pięknej góry 😍 przy innych warunkach pogodowych widoki stąd są na pewno niesamowite...No cóż, może innym razem...
Z Chleba do Šútova
Nie zostajemy długo na szczycie. Przenikliwe zimno i jak zwykle zbyt szybko uciekający dzień mobilizują nas do zejścia niżej.
Tym razem mijamy Hromove trawersem po widocznej ścieżce i wracamy na Sedlo za Hromovým. Tutaj odchodzi żółty szlak do Chaty pod Chlebem. Dzisiaj nie odwiedzimy schroniska. Dzień jest już za krótki. Żółtym szlakiem dojdziemy do połączenia z niebieskim i nim zejdziemy do Szutowa.
Daleko w dole Šútovo...za 9 kilometrów i blisko 1200 metrów w dół. Oj, bardzo w dół. Tak naprawdę zgubienie takiego przewyższenia bardziej daje w kość niż podchodzenie.
Klimat już bardzo jesienny.
Północne a także górna część południowych zboczy Chleba to obszar ochrony ścisłej – rezerwat
przyrody Chleb.
Za nami zostaje najeżony skałami wierzchołek Chleba
Trawers zboczy o takim nachyleniu jest męczący i wymaga uwagi.
Niebieski szlak do Šútovskiej doliny
To kilka leżących koło siebie wycieków, które poniżej tworzą potok. Na tym potoku czeka nas jeszcze jedna atrakcja 😉 Nazwa oczywiście nawiązuje do biblijnej opowieści o Mojżeszu, który uderzył laską w kamień i wytrysło źródło.
Dłuży się bardzo to schodzenie. Z górskiej łąki wchodzimy w stary las. Trochę obawiamy się, czy zdążymy przed zmrokiem dotrzeć do drogi. W lesie gdzieniegdzie widać skalne ostańce. Jeden jest wyjątkowy i ma nawet swoją nazwę
Skała "Katka"
Idziemy, idziemy i wydaje się, że to schodzenie nie będzie miało końca. Wreszcie z ulgą witamy coś w rodzaju leśnej drogi i szum niedalekiego wodospadu. To nasz ostatni punkt programu. Żeby dojść do Szutowskiego Wodospadu trzeba odbić od szlaku, przejść przez wątpliwej konstrukcji drewniany mostek i iść tam gdzie szumi 😉 (5 minut drogi)
Wodospad Szutowski ma wysokość 38 metrów i tworzy malowniczą kaskadę opadającą spod szczytu góry Uplaz. To najwyższy z wodospadów znajdujących się w Małej Fatrze.
Andrzej dla porównania 😉
Ostatnie zdjęcia przy wodospadzie robi nam Jurek już w zapadającym zmroku. Na szczęście do Szutowa szlak prowadzi już po leśnej drodze. Widać przy niej ciekawe formacje skalne, ale już nie ma czasu na zdjęcia. Jestem też pewna, że musi tu być mnóstwo ciekawych roślin. Idziemy szybkim marszem, licząc na ciepły posiłek w Chacie Vodopad ... i niestety, kiedy przychodzimy pod budynek jest pusto i zamknięte na głucho. Czynne do 17.00. Jak zwykle zostają niezawodne hot-dogi z przydrożnej stacji 😕 To już się staje tradycją 😉 Ale po przejściu prawie całej grani Małej Fatry Krywańskiej (został nam wschodni i zachodni koniuszek) muszę stwierdzić, że i wiosną i jesienią jest cudna 😍
Komentarze
Prześlij komentarz