55 i 21 czyli Jałowiecki Przysłup z Banówką przy okazji
Och, jak bardzo nam brakowało już Tatr...Całą zimę nie udało się wyskoczyć ani na chwilę, wiosna też jakoś bardzo szybko się skończyła ..Tyle się działo a na nasze tatrzańskie wypady ciągle brakowało czasu albo pogody. Oczywiście chodziliśmy po górach, jako przewodnicy z grupami ale to nie to samo co NASZE wędrowanie tatrzańskimi szlakami... Aż w końcu przyszedł ten DZIEŃ. Pojechaliśmy. Przed nami było cztery cudowne dni...Radość dla duszy i uczta dla oczu. Tym razem nie było nawet cienia wątpliwości na który szczyt wejdziemy najpierw 😀
Tatrzańskie dwutysięczniki
Dolina Żarska
W dolinie prowadzono prace górnicze. Śladem po tej działalności jest doskonale zachowana u wylotu doliny kopalnia rudy - Niedźwiedzia Sztolnia. sztolnię można zwiedzać z przewodnikiem. Niestety jak szyliśmy rano była jeszcze zamknięta, jak wracaliśmy była już zamknięta 😔
Znajdź różnicę pomiędzy obrazkami 😂😂😂
Ziarska Chata
Ziarska Chata to schronisko wybudowane w miejscy poprzedniego, spalonego w 1944 roku podczas Narodowego Powstania Słowackiego. tutaj zatrzymujemy się na małe co nieco popijane kofolą. Kofola to magiczny napój, oczywiście ta ciapowana czyli nalewana z beczki.
Widoczne objawy uzależnienia od kofoli 😂😂😂
Tu się kończy spacer asfaltem. Za schroniskiem jest rozgałęzienie szlaków. My tym razem na lewo 😉W głębi po prawej Żarska Przełęcz i wznoszący się nad nią SmrekJałowiecki Przysłop
Z widokiem na masyw Barańców
Tłustosz pospolity - to smakosz. Lubi zjeść konkretnie 😉 najlepiej świeże białko. To dość rzadko spotykana roślina owadożerna.
Dzwonek alpejski - rośnie głownie na granitowym podłożu. Zobaczyć możemy go dopiero powyżej 1400 m.n.p.m jest charakterystycznie owłosiony a co ciekawe im wyżej rośnie, tym gęściejsze jest jego owłosienie.
Widok z Jałowieckiej Przełęczy na Siwy Wierch czyli koniuszek głównej grani Tatr. (Siwy Wierch 1805 m. po środku kadru)
Jeżeli Andrzej na coś pokazuje, to mogę być pewna, że wchodzi to w zakres najbliższych planów 😂
Tu widać więcej 😉Na pierwszym planie podejście pod Jałowiecki Przysłop, w głębi po lewej Jałowiecka Kopa na środku Babki, Ostra i Siwy Wierch a za nimi na ostatnim planie ciemny trójkąt to Wielki Chocz (jeszcze nie wiem, że On już na nas czeka 😃)
A to widoki w drugą stronę. Po prawej ogromny masyw Barańca obniża się do Smreka a potem do Przełęczy Żarskiej za nią po lewej szpiczasty Rochacz Płaczliwy i całkiem po lewej Trzy Kopy. W głębi na ostatnim planie Wołowiec.
No i mamy cel naszej dzisiejszej wspinaczki . To ten ostatni najwyższy szczyt po lewej stronie. Teraz dopiero drania widać w całej okazałości.
Andrzej pstryka kwiatki a ja (ten mały punkt na grani) zmierzam do celu (jak się za chwilę okaże nie ostatecznego ...)
Jest pięknie. Widoki niesamowite. Dookoła góry i chmury. Widoczne szczyty nie są już dla mnie anonimowe, na niektórych byłam, niektóre są tak charakterystyczne, że nie sposób ich pomylić z innymi. Beskidy na kursie przewodnickim tak mi do głowy nie wchodziły jak te tatrzańskie poszarpane granie i strzeliste wierzchołki 😉. Robi się chłodno. Późnym popołudniem możliwy jest jakiś deszcz, ale już do południa zrywa się wiatr i miejscami widać jakieś podejrzane chmury.
Blisko, coraz bliżej ...
Przyjazny, zielony kopulasty szczyt widoczny z daleka z bliska zdecydowanie zmienia charakter. Pod nogami robi się skaliście i miejscami nieco wąsko.
Ciągle jeszcze nie szczyt ...
Górskie ogrody 😍
I wreszcie jest. Przysłop Jałowiecki. Ostatni z 55 szczytów brakujący Andrzejowi do złotej odznaki Tatrzańskich Dwutysięczników. Mój 21 ale jak się okazuje nie ostatni tego dnia dwutysięcznik .
Andrzej na 55 👏👍😘
Za mną kolejne dwutysięczniki. Po lewej Banikov 2178 m , całkiem po lewej Pachola 2167 m, a na prawo Hruba Kopa 2166 m. Dwa pierwsze wkrótce trafią do mojej kolekcji dwutysięczników (szybciej niż bym myślała).
Fragment Orlej Perci Tatr Zachodnich -od lewej Hruba Kopa, Trzy Kopy, Rochacz Płaczliwy i Rochacz Ostry
Zbliżenie na Rochacze
Po krótkim odpoczynku na szczycie (bo możliwy deszcz) Andrzej sugeruje, że Banówka tak blisko, tuz na wyciągnięcie ręki, szkoda odpuścić i tak dalej. Wizja deszczu i mokrych skał po których trzeba schodzić, nie wzbudza mojego entuzjazmu, próbuję lekko oponować ale ...no faktycznie jest tak blisko. Wąska grań z mnóstwem powietrza po obu stronach ...to nie jest zdecydowanie środowisko mi przyjazne ale piękne. Kusi skalista grań i Andrzej kolejnym dwutysięcznikiem. Decyzja mogła być tylko jedna 😄
Banikov
Goryczka kropkowana - w Polsce należy do roślin chronionych. Bywa jednak wykopywana ze stanowisk naturalnych, że względu na właściwości lecznicze.
Przysłop Jałowiecki - widoczny szlak prowadzący przez grań nad przepaścią.
Andrzej ze swoją ulubioną panoramą 😉. Hruba Kopa, Trzy Kopy I Rochacze.Daleko (wysoko) jeszcze ??? 😶
I tym sposobem zaliczyłam trzeci raz w tym dniu szczyt o wysokości powyżej dwóch tysięcy metrów. Nie ważne, że dwa razy ten sam 😄. Andrzej narzuca szybsze tempo, bo coraz więcej chmur pojawia się na horyzoncie., ale póki co nie pada a widoki nadal są cudne.
Widok na Jezioro Liptowskie a za nim szczyty Tatr Niskich i Wielkiej Fatry.
Na przełęczy szybkie dwa gryzy kanapki i w dół. Nad górami już miejscami widać smugi deszczu. Ale na kwiatki albo motylka zawsze się znajdzie chwilka 😂😂😂
Fiołek żółty sudecki - Fiołki to niezłe cwaniaki. Wytwarzają nasiona, bogate w składnik odżywcze, które są przysmakiem mrówek. Owady zbierają nasiona i zanoszą je do swoich podziemnych magazynów, gdzie nasiona fiołków mają doskonałe warunki do kiełkowania. Wbrew nazwie nie rosną tylko w Sudetach. W Polsce znajdziemy je na przykład na Babiej Górze i oczywiście w Tatrach.
Latolistek cytrynek na jastrzębcu pomarańczowym - piękne zestawienie barw. Ten gatunek cechuje dymorfizm płciowy. Samice (tak jak ta) mają delikatną zielonobiałą barwę, natomiast samce są cytrynowożółte. To popularny motyl ale jednocześnie wyjątkowy, już choćby dlatego, że jego pojawienie się na łąkach zwiastuje wiosnę. . Żyje kilka razy dłużej niż przeciętny motyl, a to dlatego, że potrafi zapadać w letarg oszczędzając energię. Jego skrzydła mają nie tylko kolor cytryny ale i zapach. No i jak widać spotkać go można wszędzie.
Jeszcze rzut oka na potężnego Barańca .
Kontemplowanie widoków zdecydowanie zakłóca nam dyskusja a właściwie monolog jednej z dwóch słowackich dziewczyn idących za nami. Nie wiem, nie wyobrażam sobie jak można tak bez przerwy mówić w takich okolicznościach, bez zwracania uwagi na cudowności w koło. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby je przepuścić ale jeszcze długo słychać historie z życia wzięte 😏
Deszcz dopada nas dopiero przy Żarskiej Chacie. Ubieramy siebie i plecaki, tylko po to żeby za chwilę ściągnąć wszystko. Deszcz był z gatunku tych krótkotrwałych i nie intensywnych. Jeszcze tylko kilka kilometrów asfaltem przez Żarską Dolinę i pierwszy dzień za nami ...
Komentarze
Prześlij komentarz