Barańce - czyli ciąg dalszy odkrywania Słowackich Tatr Zachodnich
Wiedziałam...Po prostu byłam pewna, widząc jak miesiąc wcześniej na Otargańcach, Andrzej wpatruje się w grań Baranców po drugiej stronie Jamnickiej Doliny, że wkrótce tam się znajdziemy. I dokładnie tak się stało 😆
Barańce widziane z Otargańców
W piękny wrześniowy weekend zapakowaliśmy się do samochodu razem z Krzysiem, Adasiem oraz całym niezbędnym bagażem.
Tylko i wyłącznie artykuły pierwszej potrzeby 😂Już sama droga dostarczyła nam wrażeń, bo na remontowanym odcinku udało się nam utknąć pomiędzy robotami drogowymi ; wielką koparą, rozbabranym asfaltem, wielkimi dziurami, samochodem ciężarowym i pracującymi tam ludźmi, którzy patrzyli na nas z nieukrywanym wstrętem. Jako jedyna blondynka w tym składzie poszłam prowadzić z panami negocjacje, niestety, nawet gdyby przepuścili nas dalej, to brak asfaltu zniechęcał do kontynuacji tej trasy 😂 I kiedy wreszcie bardzo późnym wieczorem pojawiliśmy się na kwaterze u zaprzyjaźnionej góralki, właściwie trzeba było od razu iść spać, bo Andrzej zapowiedział pobudkę o jakieś nieludzkiej porze 😕
Poranne wyjazdy mają jeden ogromny plus...wschód słońca. Zaraz po przekroczeniu granicy ze Słowacją w Jurgowie powitały nas Tatry Bielskie skąpane w świetle poranka.
Jedziemy do Przybyliny. To stamtąd wychodziliśmy na Otargańce. To tam mieszkają niedźwiedzie!!! 😱 https://andrzejijagoda.blogspot.com/2021/12/otargance-smak-dzikich-gor.html pod tym linkiem o tym przeczytacie 😉
Samochód zostawiamy przy Chacie Oreśnica i w drogę
Pełni wigoru i animuszu 😀Idziemy zielonym szlakiem (Baraniec 4 h). Już dawno przestałam czytać planowany czas przejścia, bo nie da się tylko iść, kiedy wokół jest tyle fascynujących rzeczy (widoki które, wiadomo wymagają dłuższej kontemplacji i nazwania każdego szczytu, rośliny, które trzeba obfotografować, żeby potem w długie zimowe wieczory zastanawiać się, co, jest czym 😉, trafia się też czasem jakaś fauna i tysiąc innych rzeczy, które składają się na przyjemność chodzenia po górach)
I jak tu się nie zatrzymać 😍😍😍
Z widokiem na Tatry Niskie
I tu przy tych pięknych widokach ...okazuje się, że jak to nasze babcie mówiły "co nagle, to po diable.." Lustrzanka odmawia współpracy, bo.... bateria spokojnie odpoczywa w ładowarce, ładowarka w pokrowcu a pokrowiec w pokoju. Po prostu, rano wzięłam aparat i do głowy mi nie przyszło, żeby sprawdzić rzecz oczywistą. Tymczasem w domu pakując się w pośpiechu zostawiłam baterię w ładowarce. Byłam zła i nie tylko ja 😠 ale na szczęście telefon nie zawiódł 😀
Szałas w stylu skandynawskim na polanie reglowej zwanej Horzycą
Cztery gwiazdki jak nic 😂
"Tu byłem " 😎
Wiatrołomy
Wiatrołomy- to już przerabiałam na Otargańcach i przygotowałam się na to, że tutaj też trzeba będzie przedzierać się przez drapiące i kłujące powalone świerki. Nawet ubrałam długie spodnie, żeby nie nabyć kolejnych "ran wojennych" 😉, ale na tym szlaku zdecydowanie było mniej takich przeszkód.
Spomiędzy drzew widać grań Otargańców.
Tak, miesiąc wcześniej przeszliśmy tą piękną i dziką grań Otargańców. I chyba jakiś kawałek mojej duszy tam pozostał już na zawsze, bo nic mnie tak w Tatrach nie urzekło jak tamte postrzępione turnie.
Widok na Jamnicką Dolinę
Podskubując z krzaczków to borówkę, to brusznicę osiągamy piętro kosodrzewiny. Widoczność jest fantastyczna, po prostu widać każdy szczyt w zasięgu wzroku.
Błogi uśmiech Andrzeja do zobaczenia tylko od pewnej wysokości 😉
Wrześniowe kolory 😍- polana za KlinowatymBorówka brusznica
Borówka brusznica albo inaczej czerwona borówka to nie tylko smaczny jadalny owoc ale i surowiec zielarski, bogaty w witaminy i inne dobra 😉 Okazało się, że tutejsze borówki i brusznice również bardzo smakują niedźwiedziom czego dowodem były świeże ( jak dla mnie zbyt świeże) odchody, których całkiem sporo było na ścieżce. Skubane, że też chce się im włazić tak wysoko, żeby się najeść 😕 W każdym bądź razie moja podświadomość została postawiona w stan alarmowy, wszak miesiąc temu w sąsiedniej dolinie tuż przy szlaku pasł się na robakach, prawdziwy niedźwiedź.
A tutaj widać całą grań Barańców czyli to wszystko przed namiPrzerwa z widokiem na Krywań (widoczny na środku zdjęcia, na ostatnim planie)
Szlak prowadzi po ścieżce wyciętej w gęstej kosodrzewinie.
Za plecami Andrzeja- Mały Baraniec, Szczerbawy i Baraniec dalej w prawo Smrek, a na końcu czubek Płaczliwego Rohacza ledwie widoczny i Ostry Rohacz w całej okazałości. Ostatni szczyt to obła kopuła Wołowca.
Krzysiek na skalnej półeczce a za nim grań Otargańców i na dalszym planie Mała Bystra i Bystra
Momenty 😃 (nie pamiętam z czego się śmiejemy ale doskonale pamiętam radość z bycia w tym miejscu i z tymi ludźmi)
Grań Barańców jest łagodna, nie ma tutaj ostrych turni, ani ostro wcinających się w grań, przełęczy.Brańce są zupełnie inne od sąsiednich Otargańców, chociaż przedziela je tylko dolina. Tutaj idzie się wygodną ścieżką po trawiastym grzbiecie, a przełęcze są płytkie. No po za jednym wyjątkiem. Taką małą niespodzianką na koniec, kiedy już zasoby energii sięgają czerwonej kreski ...Ale o tym później.
Kobierzec z wrzosów
Jak na dłoni: Kotlina Liptowska i Tatry Niskie
Widoczne w oddali Liptowskie Morze - największe na Słowacji sztuczne jezioro.
To już za nami - Klinowate 1555m.
A to przed nami 😀
Za nami został pierwszy wierzchołek w grani Barańców - Klinowate 1555m. Faktycznie, przypomina klin wcinający się w Wąską Dolinę .
Sasanka alpejska kwitnąca o tej porze roku to trochę niespodzianka bo według botaników wolno jej kwitnąć od maja do czerwca a ta tutaj jakaś zbuntowana 😃
Cały czas towarzyszą nam niesamowite widoki.
Najbliżej znajome Otargańce, za nimi Mała Bystra i Bystra a na końcu sterczy narodowa góra Słowaków- Krywań
Na Małym Barańcu z widokiem na Rohacza 😉
Widoczny tak zwany Pusty Żleb , którym schodzą największe lawiny
Wierzchołek Małego Barańca 1945m. (na słowackich mapach figuruje jako Mladki)
Dolina Jamnicka - za kilka godzin będziemy tamtędy wracać
Mniej więcej gdzieś w okolicy zrobienia tego zdjęcia przeżyłam chwile grozy. Odwróciłam się i zobaczyłam zbiegające "coś" ze szczytu na którym przed chwilą byliśmy. " Coś" było czarne i biegło na czterech łapach. Mój mózg błyskawicznie skojarzył widziane wcześniej misiowe kupki z widzianym obrazkiem. Przestałam oddychać, jednocześnie mocno przyspieszając. Odwróciłam się do tyłu..."niedźwiedź" szedł naszym śladem, gorzej, dwa niedźwiedzie ...fakt, że ten drugi był jakiś dziwny, bo poruszał się w pozycji stojącej, umknął mojej spanikowanej uwadze. Dopadłam Andrzeja z dramatycznym "dwa niedźwiedzie nas gonią "Nie wiem co pomyślał, ale ze stoickim spokojem odwrócił się do tyłu, popatrzył i...nic. Stoi i patrzy. No, dobra jest odważny, ale to już przesada ...rzekomy niedźwiedź dość szybko przemieszczał się w naszą stronę, a ten drugi dwunożny zaczął gwizdać.... Dzięki temu zanim ogarnęło mnie całkowite przerażenie zdążyłam zauważyć, że coś tu nie tak. Przecież miśki nie gonią ludzi na dwóch łapach i jeszcze gwiżdżąc przy tym 😂😂😂 No, więc przyznaję się, wzięłam łaciatego, na moje usprawiedliwienie dodam, że dość dużego psa za jednego niedźwiedzia a jego właścicielkę za drugiego 😂😂😂
Czasami chciałabym, żeby moja wyobraźnia miała jakieś granice, szczególnie w takich sytuacjach 😉
Klin2044m.
Pierwszy dwutysięcznik dzisiaj- Klin 2044m o charakterystycznym kształcie piramidy a tuż za nim następny szczyt Szczerbawy 2149m. Patrząc na "poszczerbiony" wierzchołek, od razu wiadomo skąd nazwa😀
Za nami Tatry Zachodnie. Od prawej Wołowiec, Ostry Rohacz, Rohacka Przełęcz, Rohacz Płaczliwy, Smutna Przełęcz, Trzy Kopy, Hruba Kopa i Banówka
Dla takich widoków warto się zmęczyć, narazić na "niedźwiedzie", wstać bladym świtem jednym słowem wyjść ze swojej strefy komfortu, po to żeby przekonać się, że po za nią jest pięknie 😍
Jeszcze chwilę i będziemy na Barańcu
Andrzej: " Tam już byliśmy, tam też, tutaj jesteśmy ... no to następnym razem idziemy na...." Tutaj możecie wstawić sobie dowolny szczyt widoczny w zasięgu wzroku 😉
Baraniec 2184m
Baraniec to trzeci pod względem wysokości szczyt w Tatrach Zachodnich 2184m. Była tu kiedyś drewniana wieża triangulacyjna, obecnie na jej miejscu stoi betonowy słup (a my pod owym słupem 😀) I absolutnie nie jest to reklama napoju w puszcze tylko toasty wznoszone tym co pod ręką 😂
Po prawej stronie Andrzeja dalsza część naszego szlaku ...Smrek przez który będziemy przechodzić, Żarska Przełęcz a za nią Rohacze, których nasz dzisiejszy plan już nie obejmuje
Na szczycie robimy przerwę śniadaniową, podczas której Adaś zyskuje nowego przyjaciela 😉
Fotka na fb musi być 😉
podpis- patrz zdjęcie wyżej 😉
Choćby nie wiem jak piękne były widoki, kiedyś trzeba pójść dalej. Na zdjęciu poniżej popatrzcie na tę głęboką przełęcz oddzielającą Barańca od Smreka. Cała grań Barańców jest łagodna, trawiasta, bez uciążliwego tracenia wysokości aczkolwiek długa i sporo przewyższenia trzeba zrobić na początkowym odcinku. Czyli trochę wysiłku nas to kosztowało. A tu niespodzianka. Cytując Andrzeja "przyjemnie już było" 😂Musimy zejść bardzo stromą, kamienistą ścieżką sporo w dół, żeby później jeszcze bardziej stromą i kamienistą percią wejść na Smreka ... i po prostu bez względu jak bardzo już tego nie chcesz to musisz bo innej drogi nie ma.
Zbocza Barańca a po drugiej stronie doliny zbocza Otargańców
I jak tu się nie zakochać w Tatrach 😍😍😍
Jest pięknie. Ale mnie właśnie tutaj dopada lekki kryzys. Ratuję się jakimś energetykiem, co tylko pogarsza sprawę, bo zamiast przypływu energii czuję drżenie nóg. Tak zadziałała na zmęczony organizm kofeina. A miejsce akurat wymaga trochę uważności. Na szczęście kryzys jest chwilowy i szybko mija.
Podejście na Smrek
Ładowanie "akumulatorów" 😉 Za mną Baraniec a w lewo Szczerbawy
Andrzej wpatrzony w "Orlą Perć" Tatr Zachodnich ....a ja już wiem co mnie czeka w najbliższej przyszłości 😉
Wdrapuję się w końcu na Smreka 2071m, czyli kolejny dwutysięcznik za mną. I od razu jakoś lepiej mi się robi. Ze szczytu doskonałe widoki na Tatry zachodnie. Przed nami po jendej stronie cała "Orla Perć" Tatr Zachodnich a po drugiej poszarpany grzbiet Otargańców
Rohacz Ostry po prawej stronie i Rohacz Płaczliwy po lewej
Grań Otargańców a za nimi na widoczny daleko Krywań.
Tak właśnie wygląda najwyższy punkt na Smreku 2071m.
Od tego momentu będzie już tylko w dół...Co nie znaczy, że łatwo. Bo po pierwsze, w dół, to czasami bardzo stromo, a po drugie jednak mamy już za sobą całkiem sporo kilometrów i przewyższeń. Ze Smreka schodzimy do Żarskiej Przełęczy, która oddziela Smreka, od Rohacza Płaczliwego.
Zejście do Żarskiej Przełęczy z widokami na Rohacze😍
A tutaj od lewej: Łopata, Jarząbczy Wierch, Jakubina ( Raczkowa Czuba) czyli najwyższy szczyt Otargańców, których grań ciągnie się dalej w prawą stronę.
Żarska Przełęcz - prosto na Rohacz Płaczliwy, w lewo do Żarskiej Doliny i Żarskiego Schroniska a w prawo do Jamnickiej Doliny
My idziemy do Jamnickiej Doliny ale baaaaardzo musiałam 😉 choć parę metrów wejść na Rohacza 😉
Na zdjęciu szlak na Rohacza Płaczliwego wygląda prawie płasko. To złudzenie optyczne bo w rzeczywistości jest mocno pod górę .
Na Żarskiej Przełęczy 1917m. ( Ziarskie Sedlo)
Schodzimy do pięknej, otoczonej górami polodowcowej dolinki. Na środku malutki staw.
Górna cześć Jamnickiej Doliny z polodowcowym stawkiem.
Rohacz Ostry w jesiennych barwach😍
Grań Otargańców widoczna z górnej części Jamnickiej Doliny
Tojad Mocny
Po zejściu w dolinę, w miejscach gdzie jest trochę wilgoci pojawia się bogatsza roślinność. Przy strumyku rosną tojady mocne. Występują tylko w wyższych partiach gór. To rośliny zarazem lecznicze i trujące. O tojadach pisałam w tym poście .
Andrzej z Adasiem a za nimi na pierwszym planie charakterystyczna, pokryta kosodrzewiną bula Czarnej Kopy.
Droga przez dolinę, mimo pięknych widoków ciągnie się. Kolana protestują przeciwko ciągłemu stromemu schodzeniu w dół. Już się nawet nie chce za dużo rozmawiać. Uwaga jest skoncentrowana na tym co pod nogami. Ufff...wreszcie pokrywnik 😉można odpocząć ... (pokrywnik proszę kojarzyć z pokrywką 😂 czyli czymś, co przykrywa, w tym wypadku wędrowca podczas deszczu)
W "pokrywniku"Bardzo zasłużony odpoczynek i posiłek.
Miałam tylko nadzieję, że zapach naszych kanapek nie zwabi jakiegoś dodatkowego amatora takich delicji. Jeżeli komuś się wydają przesadzone moje obawy w stosunku co do mieszających tu niedźwiedzi, to nie ja jedna je mam. Wszyscy spotkani Słowacy przy plecakach mieli przyczepione dzwoneczki, których dźwięk ma informować misie, o zbliżającym się człowieku. (Moi koledzy oczywiście stwierdzili, ze jest to sygnał dla niedźwiedzi o zbliżającym się posiłku 😂)
Rozdroże pod Smrekiem
Tabliczka mówi, że do Wąskiej Doliny jeszcze mamy 2.15 godziny i niestety ma rację. Dalsza droga jest dość monotonna. Przechodzimy koło jeszcze jednej koliby, nadającej się na nocleg.
Koliba pod Pustym 1450mSzlak jest prawie pusty. Przez cały dzień spotkaliśmy może kilkanaście osób. A w tym sam czasie w Tatrach po polskiej stronie kłębił się dziki tłum, parking na Palenicy trzeba było rezerwować z kilkudniowym wyprzedzeniem ...A my w ciszy napawaliśmy się takimi widokami 😍
Nad nami Otargańce
Tutaj spotyka się Dolina Jamnicka z Doliną Raczkową i zamieniają się w Wąską Dolinę
Jeszcze pół godziny szutrowej drogi i dojdziemy na parking.
Ten drewniany drągal wygląda znajomo 😉 ta trójka też, tylko porannego wigoru jakoś mniej 😂Wreszcie dochodzimy do parkingu. Śmieszne jest to dziwne uczucie po ściągnięciu plecaka i butów ...jakby czegoś brakowało. Czuję się taka ...niekompletna 😀
Idziemy jeszcze do Chaty Oreśnica uzupełnić brakujące witaminy z grupy b 😉 i po drodze oczywiście trafiamy na ...niedźwiedziaA tak wygląda "happy end"😁
Trasę zdecydowanie polecamy dla osób o bardzo dobrej kondycji ( trasa długa i duże przewyższenia) i przy pewnej pogodzie (nie ma możliwości skrócenia trasy).
Komentarze
Prześlij komentarz