Starorobociański Wierch- zanim zima przyszła w Tatry

 Z niepokojem, co chwilę sprawdzaliśmy prognozę pogody, na początek października. Mieliśmy zaplanowany ostatni w tym roku wyjazd w Tatry z grupą. I o ile w Beskidach październik to najczęściej piękna, złota jesień, o tyle w Tatrach już często pada śnieg. I faktycznie z końcem września na tatrzańskich szczytach pojawił się biały puch. A w naszych wiadomościach pytania czy aby na pewno pojedziemy ? Śnieg zdążył stopnieć, na prognozach pokazało się słoneczko z małą chmurką ...Pojechaliśmy 😃 

Tym razem 100% sprawdzalności prognozy pogody 😉

Zawsze zastanawiam się czy mam się przywitać z grupą słowami "dzień dobry" czy może raczej zdecydowanie bardziej pasującym o tej porze "dobranoc" 😉,  bo wyjeżdżamy o 2.00. Jestem pełna podziwu dla wszystkich śpiochów ( też do nich należę, więc wiem jak to boli), którzy dla gór zdobywają się na takie poświęcenie 💓

Przyjeżdżamy na parking w sam raz, żeby załapać się na pierwszy kurs kolejką "Rakoń"      ( kolejka😀 to wagoniki ciągnięte przez traktor) z Siwej Polany na Polanę Huciska w Dolinie Chochołowskiej. Zaoszczędza nam to około godziny czasu i żmudnego dreptania po drodze. Zostaje tylko do przejścia kawałek, zanim szlak odejdzie w Dolinę Starorobociańską. Na Siwej Polanie czekał na nas Wojtek- nasz tatrzański przewodnik, który od tego momentu przejmuje prowadzenie grupy. 

                                                  Wojtek- Przewodnik Tatrzański 

Zatrzymujemy się u wylotu Doliny Starorobociańskiej( Dolina Starej Roboty) Nazwa pochodzi od nieczynnych sztolni jednej z najstarszych kopalni w Polskich Tatrach. Po prawej stronie słychać szum Starorobociańskiego Potoku. Odczuwamy poranny chłód, ale już widać, że dzień będzie ładny i widoków nie braknie 😎.


Rozgałęzienie szlaków. Żółty prowadzi na Przełęcz Iwanicką a czarny przez Dolinę Starorobociańską na Siwą Przełęcz. 

My idziemy czarnym szlakiem, przez dolinę. Odsłaniają się nam szczyty. Jesienią wyjątkowo kolorowe. Dominuje złoto i czerwień, poprzetykane zielenią kosówki. 


Zbocza Trzydniowiańskiego Wierchu w jesiennych kolorach 

Od lewej: Dudowe Turnie, Dudowa Przełęcz, Czubik i kawałek Trzydniowiańskiego Wierchu 

Kominiarski Wierch w porannym słońcu 

Idziemy doliną, bardzo powoli nabierając wysokości. Pod nogami trochę bałaganu, po usuniętych wiatrołomach. 

Wsłuchani w opowieści przewodnika 😀

Ścieżka przez Dolinę Starorobociańską 

Jesienne wędrówki mają swój niezaprzeczalny urok, szczególnie przy takiej pogodzie. Temperatura w sam raz, ani za zimno ani za gorąco 😉 Kolorystycznie również, żadna inna pora roku jesieni nie dorównuje...😍

Gdzieniegdzie wiszą jeszcze  poranne mgły

Za parę godzin będziemy tam na górze 😀 ( na środku kadru Czubik )

Robi się coraz cieplej ...i mam wrażenie, że nie jest to zasługa październikowego słońca, a bardziej zwiększającego się stopnia nachylenia zbocza 😂. Kiedy wychodzimy ze świerkowego lasu, widoki są coraz cudowniejsze. Tylko jesienią błękit nieba jest tak intensywny na tle rudziejących zboczy 😍
Ścieżka po wyjściu z lasu, zaczyna się coraz bardziej piąć pod górę 

Z takim tłem zdjęcie obowiązkowe 😉


Podejście pod Siwą Przełęcz, im wyżej tym stromiej 

Kurtka ??? Czapka ??? Wszystko wskazuje, że jednak jesień na pewnej wysokości ma coś z zimy 😉

Nad nami widać grań Ornaku ( słychać kilka głosów, że kiedyś, koniecznie trzeba będzie tam też pójść 😀. A ostrzegałam , że Tatry to nieuleczalny nałóg 😂)

Dla mnie to zdjęcie wygląda jak obraz namalowany przez Claude Monet 😍😍😍 Piękna jesień w Tatrach 

Wszyscy na Siwej Przełęczy, tylko brakuje Fotografa 😉

Jak zwykle Andrzej jest "od zdjęć". Ja tym razem nawet nie brałam aparatu, bo to dodatkowy kilogram w plecaku. Zapakowanie plecaka to pewnego rodzaju sztuka. Żeby było wszystko co może być potrzebne (specjalnie piszę, "może być", bo w górach trzeba być przewidującym), ale jednocześnie, żeby plecak nie był za ciężki. Ja każde dodatkowe pół kilograma  odczuwam. Więc czasami zamiast lustrzanki, w plecaku ląduje dodatkowa odzież, kanapka więcej albo dodatkowe napoje w zależności od pogody i trasy. 

Na Siwej Przełęczy 1812m. Widok na Ornak. Po lewej  szlak, którym przyszliśmy. 

Niesamowite wrażenie. Patrzysz i widzisz dolinę zalaną słońcem, patrzysz ciut wyżej  i widzisz groźne chmury kłębiące się na pobliskich szczytach. 

Chmury nad Kamienistą i Śmreczyńskim Wierchem a w dole Dolina Pyszniańska 

Dolina Pyszniańska to niezwykłe miejsce pod względem przyrodniczym. Ale możemy ją podziwiać tylko z góry, gdyż objęta jest ochroną ścisłą i nie prowadzi przez nią żaden szlak.

Bystra i Błyszcz w chmurach, widać tylko Liliowe Turnie 

Niecały rok wcześniej, w listopadzie spędziłam całkiem sporo czasu na podziwianiu tego widoku, kiedy Andrzej postanowił przebiec się na Bystrą a ja stwierdziłam, że nie jestem w stanie dotrzymać mu tempa ( za około dwie godziny robiło się ciemno)i po prostu zostałam na Gaborowej Przełęczy w towarzystwie kozic 😃 Pogoda jak na listopad w Tatrach, była niesamowita, bo dało się leżeć na nagrzanej słońcem trawie i chodzić w koszulkach z krótkim rękawem .W LISTOPADZIE !!! 

Pod Siwą Przełęczą- listopad 2021 😀 (zdj. 12.11. 2021r) 

Tym razem aż, tak dobrze nie było. Nad wyższymi szczytami przysiadły chmury, a zimny wiatr zmuszał do założenia całej posiadanej garderoby 😐 Po krótkiej przerwie na zdjęcia, zaczynamy podchodzić pod Starorobociański Wierch. Ale najpierw Gaborowa Przełęcz albo inaczej Liliowy Karb.

Starorobociański Wierch w chmurach. 


 

W dole widoczne Siwe Stawki  z podejścia na Liliowy Karb

 Za nami został Ornak oblany jesiennym słońcem 


I Siwa Przełęcz w cieniu. Dobrze widoczny jest szlak którym tutaj przyszliśmy z Doliny Starorobociańskiej. 

Takie widoki czekały na nas na Siwym Zworniku 👀

Wejście na szczyt Starorobociańskiego Wierchu jest łatwe. Nie występują tutaj żadne trudności techniczne. Niezbędna jest jednak dobra kondycja, bo całkiem sporo przewyższenia trzeba pokonać. Szlak choć łatwy, prowadzi granią i trzeba uważać, bo po jednej stronie są prawie  pionowe ściany, a po drugiej strome trawiaste zbocze . 

Szlak na Starorobociański Wierch 

Ścieżka wiedzie nad skrajem 500 metrowej przepaści. Jest szeroka, ale w niesprzyjających warunkach pogodowych, trzeba zachować bardzo dużą uwagę.


Dolina Starorobociańska w całej okazałości 😍 Po prawej grzbiet Ornaku schodzi do Doliny Iwanickiej, a za nią skalisty Kominiarski Wierch . Po lewej stronie Trzydniowniański Wierch , obniżenie do Doliny Chochołowskiej i Bobrowiec 

Ostatnie metry przed szczytem 

Od Gaborowej Przełęczy szlak biegnie wzdłuż granicy polsko- słowackiej 

Trochę trzeba było się zmęczyć, żeby wyjść na szczyt ...I co najgorsze stała tutaj gęsta chmura, żadnych widoków nie było ...No, cóż Tatry bywają kapryśne. Nam jednak humory dopisywały 😁 jak zawsze w górach 

               Na szczycie 

Klin to słowacka nazwa  Starorobociańskiego  Wierchu . 

Starorobociański Wierch 2176m to najwyższy szczyt w  polskiej części Tatr Zachodnich, a trzeci co do wysokości wliczając Słowację. Wznosi się nad trzema dolinami: Starorobociańską po polskiej stronie i Gaborową oraz Zadnią Raczkową po słowackiej. O pięknej Dolinie Raczkowej możecie przeczytać tutaj

Andrzej swoim ubiorem wprowadza trochę kolorowych akcentów pośród mlecznej bieli chmur na szczycie 😉

Bardzo zasłużony odpoczynek 😃

Tym razem mieliśmy w grupie solenizanta. Chyba niewiele osób miało odśpiewane sto lat na wysokości 2176 m 😁 To była jedna z tych chwil, które później długo się wspomina z sentymentem. 

Jak widać solenizant otrzymał również odpowiedni do sytuacji bukiet 😉

Pogoda zdecydowanie nie zachęcała do dłuższego pobytu na ponoć, bardzo widokowym szczycie. Tym razem Ci, co byli tutaj po raz pierwszy musieli wierzyć na słowo przewodnikowi, bo naocznie nie mogli stwierdzić co widać 😉 Bez większego żalu, opuściliśmy kapryśny Starorobociański Wierch licząc, że niżej znowu będzie słońce. 

Schodzimy z wilgotnego i wietrznego Klina 

Ścieżka w chmurach 

Wędrówka pośród niskich chmur, też ma swój urok. Nierealność- to pierwsze skojarzenie jakie mi przychodzi do głowy, gdy patrzę na to zdjęcie. Wędrowcy pomiędzy światami, nie wiadomo skąd idą i nie wiadomo dokąd ...😉 No, tak mgła to też niezła pożywka dla mojej wyobraźni 😉 

Proszę, jaki zrobiliśmy tłum na szlaku 😉                                                                                Faktycznie, oprócz naszej grupy trafiało się niewielu turystów po drodze.  Schodzimy do Przełęczy Starorobociańskiej. 

Na pierwszym planie malutki nienazwany szczycik, a pomiędzy nim a Kończystym Wierchem ogromny rów rozpadlinowy o głębokości kilku metrów 

Po lewej stronie Zadnia Raczkowa Dolina a nad nią wznosi się potężna Jakubina, na której niedawno z Andrzejem byliśmy. Odżywają od razu wszystkie tamte chwile. I te cudowne, i te w których powiało grozą ( przeczytacie o tym tutaj )


Zadnia Dolina Raczkowa i jeden z Raczkowych Stawów 

Kończysty Wierch po środku, w lewo odchodzi grzbiet w stronę Kopy Prawdy i Jarząbczego a prawą stronę grzbiet którym pójdziemy na Trzydniowiański Wierch 


Widać Raczkowe Stawy i kocioł polodowcowy. Niestety Raczkowa Czuba (Jakobina) drugi co do wysokości  szczyt Tatr Zachodnich 2194m jest przysłonięty grubą warstwą chmur. 

Andrzej polował obiektywem na szczyty Otargańców ale, nawet na moment nie wyjrzały spod mlecznej bieli chmur. 

Na rudych zboczach Starorobaciańskiego . 

W zagłębieniu widać Dudowe Stawki a nad nimi Dudowa Przełęcz , tuż przed Czubikiem. Po prawej ogromny, skalisty Kominiarski Wierch a po drugiej stronie Doliny Chochołowskiej Bobrowiec.                                                                                      

 Niektóre tatrzańskie nazwy są nieco zabawne, a ich pochodzenie zagadkowe. Na przykład skałki nad Dudowymi Stawkami nazywają się Nieskomniaki a skały na zboczu Starorobociańskiego to Zdrapy 😉 

Kończysty Wierch 2002m
Trochę wieje, czapki trzeba mocno naciągnąć na uszy. Sądząc po naszych uśmiechach, nasz tatrzański przewodnik opowiada nie tylko o topografii Tatr 😉
Mamy dwie trasy do wyboru. Albo dłuższą łagodniejszą, albo krótszą przez tak zwany Kulawiec ( nie bez powodu tak nazwany). Ze względu, że w październiku dzień jest już wyraźnie krótszy, a nie chcemy wracać z grupą po zmroku, wybieramy wersję B. 

Strome zejście z Kończystego Wierchu. W dole Jarząbcza Dolina 

Przed nami Czubik  a dalej Trzydniowiański Wierch                                                                 Czubik trawersujemy, omijając szczyt ze względu na zmęczenie materiału😉 Jeszcze tylko Trzydniowiański Wierch i na łeb na szyję przez Kulawiec do Doliny Chochołowskiej. Zmienia się też pogoda. Wielki biały wał chmur wędruje za nami.

Nad tymi najwyższymi szczytami chmury są coraz gęstsze. 

Schodzimy na płytką Przełęcz nad Szyją (nazwa od żlebu Szyja). Przed nami ostatni dzisiaj szczyt Trzydniowiański Wierch 1758m. Wreszcie jakiś szczyt na który się schodzi a nie wychodzi 😂. 

Szlak na Trzydniowiański Wierch to prawie jak alejka w parku 😀 Przynajmniej póki co 😉

Kolorowe zbocza Trzydnowiańskiego Wierchu.

Rzut oka do tyłu ...Starorobociański Wierch nadal w chmurach 

Jesteśmy z Andrzejem dumni z naszej grupy, bo trasa jest dość wymagająca kondycyjnie. Widać czasami zmęczenie, ale przede wszystkim uśmiech, bywa i  niedowierzanie "Ja ? Ja to przeszłam ?" 👍


Ostatnie wrzosy ...za chwilę wszystko przykryje gruba warstwa śniegu ....
Po krótkim odpoczynku, przed nami ostatni etap. Kulawiec. Bardzo adekwatna nazwa 😂. Schodzi się bardzo stromo w dół, i ciągle w dół, bez metra wypłaszczenia... Wkoło cudne widoki a tu trzeba patrzeć pod nogi, bo kamienie, korzenie, namiastki schodków... Łatwo tutaj zostać klientem TOPR-u 😉

Teraz to już tylko w dół ...


Szlak przez Kulawiec.  Widoczne na wprost skaliste turnie to Mnichy Chochołowskie.
Kiedyś była tutaj polana wypasowa, obecnie całkowicie porośnięta kosodrzewiną. 
 

Na wprost Kominiarski Wierch , Przełęcz Iwanicka i Zbocze Ornaku 
Po osiągnięciu, przyjemnej dla nóg, prawie płaskiej Doliny Chochołowskiej, chyba wszyscy odetchnęli z ulgą. Przyznaję, Kulawiec w 100 procentach zasłużył na swoją nazwę. 


W Dolinie Chochołowskiej trafił się nam taki oto sielankowy obrazek .

Oczywiście musiałam pogłaskać, te mięciutkie owieczki 😉 Mam do nich szczególny sentyment od czasu wizyty na Hali Majerz. Możecie o tym przeczytać tutaj

Milusie 🐏
 Na zakończenie przetestowaliśmy jakość serwowanych napojów w barze przy parkingu 😁


"Ale to już było ..." jak mówią słowa popularnej piosenki 😀 Przed nami nowy sezon, czekają nowe szlaki ...


 






 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Siwy Wierch - wędrówka wśród skał i kwiatów

Zamek Jasenov -warownia na krańcach Wyhorlatu

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy - "Orla Perć" Tatr Zachodnich część I