Furkot- mój pierwszy poza szlakowy :)
"Wszystko czego potrzebujesz to odwaga żeby spróbować " Dolina Furkotna Tak trochę rocznicowo spędzaliśmy początek września w Tatrach. Pogoda była więcej niż piękna. Towarzystwo też mieliśmy dobre...no, ale tego właśnie się spodziewałam. Natomiast Andrzej bardzo dba, aby podczas wyjazdów w Tatry zaskoczyć mnie jakimś nowym doświadczeniem😉 Nie inaczej było tym razem. W pierwszy dzień udało nam się przejść odludną grań Barańców, ale o tym w innym poście będzie. Z poprzednich wyjazdów, już wiedziałam, że kilometry i przewyższenia pokonane dzień wcześniej nie gwarantują taryfy ulgowej w dzień następny.... Ale prawdę mówiąc już nie potrzebowałam jakiś szczególnych względów, drugi dzień już nie "bolał" 😉 Pojechaliśmy oczywiście na Słowację, jakby nie było, mają więcej tych Tatr i jakoś mniej tłoczno tam u nich 😉, do Szczyrbskiego Jeziora. Tak nazywa się nie tylko faktyczne jezioro ale i turystyczna miejscowość u jego podnóża. Widoki na dolinę Młynicką , grań