Wielki Rozsutec -najpiękniejszy szczyt Małej Fatry

Są takie miejsca które zapadają w pamięć mocno... Najpierw kuszą niezwykłością, pięknem, niedostępnością ...a potem każda wyjazdowa myśl biegnie w ich stronę. Zdobyte, zostają w duszy na zawsze 💓



Wielki Rozsutec czekał na nas długo. W majowy długi weekend musieliśmy zadowolić się mniejszym z Rozsutców ( przeczytacie o tym tutaj ). Duży musiał poczekać do sierpnia. Do pierwszego dnia urlopu 😉i ani chwili dłużej, bo zaczynał się nam już śnić po nocach 😁


Zielonym szlakiem: Stefanova- Przełęcz Medziholie 

I znowu lądujemy rankiem (nie tak wczesnym jakbyśmy chcieli, bo dojazd zajął nam sporo czasu) na znajomym parkingu w Stefanovej. Jest godzina 8.15.


Parking w Stefanovej wbrew obawom jest prawie pusty. 

 Szybkie śniadanie, bo wcześniej szkoda było czasu na tak przyziemne rzeczy jak posiłek 😂. Błękitne, bezchmurne niebo zwiastuje upalny dzień.  Promienie słońca oblewają skalisty szczyt Wielkiego Rozczochrańca 😉dumnie wznoszącego się nad doliną. 

Początek zielonego szlaku na Przełęcz Medziholie 


Szlak praktycznie cały czas prowadzi przez las. Miejscami jest dość błotniście, mimo że pogoda raczej ostatnio była bezdeszczowa. Ale idziemy tędy już któryś raz i zawsze są miejsca, gdzie coś chlupie pod butem. Dlatego jest też tutaj bardzo dużo bocznych obejść, pozwalających ominąć błotko. Brak wyraźnych oznaczeń szlaku i ilość wydeptanych ścieżek może być myląca, ale wszystkie prędzej czy późnej dochodzą do właściwego szlaku...no chyba, że ktoś całkiem odbije w bok, na jakąś drogę zrywkową. Generalnie zasada jest prosta jeśli idziemy do góry lub w dół to utrzymujemy ten kierunek 😉 wybierając te opcje, które podążają w obranym wariancie 😁

Ostrożeń głowacz i rusałka admirał 

Wczesne wychodzenie na szlak ma wiele zalet. Niewątpliwie jedną z nich jest niewielka ilość ludzi na szlaku. W zasadzie początkowo towarzyszyły nam tylko wielkie ostrożenie głowacze i motyle, niekiedy łaskawie pozując do zdjęć 🦋🦋🦋


Po około godzinie dochodzimy do miejsca o nazwie Šlahorka.


Odtąd będziemy się poruszać po terenie rezerwatu  przyrody „Rozsutec”.  To obszar ochrony ścisłej w słowackim Parku Narodowym Mała Fatra. Jest to największy z kilkunastu rezerwatów w Małej Fatrze, obejmujący masyw Wielkiego Rozsutca z grzbietami Południowe Skały i Skalne Miasto, a także Kremenną dolinę, masyw Małego Rozsutca oraz system wąwozów Diery. Znajduje się tutaj wiele endemicznych, unikatowych i rzadkich gatunków fauny i flory. Niektóre zbiorowiska roślinne są unikalne dla Słowacji. Szacuje się, że obszar ten jest zamieszkany przez około 2000 gatunków zwierząt i niemal wszystkie gatunki roślin objęte ochroną w kraju. 


I proszę jak na zawołanie mamy pierwszy okaz rośliny chronionej. Na zboczu rośnie kilka pięknych okazów pokrzyku wilcza jagoda. Marek Styczyński w swoim "Zielniku Podróżnym" nazywa pokrzyk "najbardziej czarodziejską i owianą mitami rośliną Karpat". Nazwę zyskała dzięki przypisywanej jej zdumiewającej zdolności wydawania zduszonego krzyku lub westchnięcia..." 
No, cóż tę niezwykłą piękną panią (jeden z członów nazwy łacińskiej to belladonna- czyli piękna pani) widzieliśmy już parę razy, ale nie słyszeliśmy nigdy. Może trzeba słuchać nocą przy pełni księżyca❓ Wtedy dzieją, się rzeczy magiczne 🌕😵


Andrzej spogląda na grań Małej Fatry, którą kilka dni wcześniej przemierzaliśmy z grupą 😀Zawsze podziwiamy naszych turystów, którzy wstają w środku nocy (wyjazdy mamy na ogół o 2.00) żeby rano być na szlaku i wędrować po górskich ścieżkach wiele kilometrów. Ktoś kto kocha góry doskonale to rozumie, ktoś inny nie zrozumie, dopóki nie zachwyci się widokiem ze szczytu, nie zakocha się w mglistych porankach i złotych zachodach słońca, kroplach deszczu lśniących na płatkach kwiatów i wietrze rozwiewającym włosy ....


To jeden z takich momentów, gdzie zachwyt wzbudza nawet pszczoła nad kwiatami ostrożenia 😍.

Po około dwóch godzinach dochodzimy do przełęczy Miedzyholie. Jest godzina 10 a upał już niemiłosierny. Mam nadzieję, że wyżej jakiś zefirek powieje, bo mam wrażenie, że jesteśmy w jakimś piekarniku 😥


Nasz długo wyczekiwany szczyt 😍


Czerwonym szlakiem: Przełęcz Medziholie - Wielki Rozsutec.

Patrząc z przełęczy na ostre wapienne turnie Wielkiego Rozsutca, wydaje się, że szlak na niego jest bardzo wymagający. Czas się o tym przekonać 😁
Wielki Rozsutec - najpiękniejszy szczyt Małej Fatry 

Od szczytu dzieli nas jeszcze trochę ponad kilometr i ponad 400 metrów przewyższenia, co niewątpliwie oznacza, że będzie stromo 😏


Tojadowa łąka trafiła się nam po drodze .Tojad mocny to jedna z najbardziej trujących roślin jakie możemy spotkać na górskich szlakach. Jego ludowa nazwa "mordownik" mówi sama za siebie. 


Hmmm...dziwnie dobrze się całość komponuje 😜oczywiście kolorystycznie 😂

Dość szybko nabieramy wysokości co za tym idzie widoki są coraz cudniejsze. Wszędzie wkoło góry. I na większości z nich byliśmy. Ale jeszcze zostało parę do pooglądania z bliska 😉


Po lewej potężny Stoh a dalej Południowy Gruń, dwuwierzchołkowe Steny, Chleb i na horyzoncie grań zamyka Wielki Krywań. 


W środku kadru Ośnica za nią charakterystyczny szpic Wielkiego Chocza a na horyzoncie Tatry Ńiżne 


W drodze na Wielkiego Rozsutca - na razie szlak bardzo przyjemny, widoki fantastyczne i pojawia się coraz więcej wapiennych malowniczych skał. 


W języku polskim nie istnieje dokładny odpowiednik nazwy Rozsutec. Andrzej przetłumaczył ją jako Rozczochraniec, choć dla mnie bardziej pasuje nazwa Rozsypaniec, jednak każda z nich dobrze oddaje charakter postrzępionego, najeżonego turniczkami i szczerbami tego grzbietu górskiego.


Dziewięćsił bezłodygowy- kolejna roślina należąca do kanonu roślin magicznych w Karpatach. Roślina chroniona i absolutnie nie można jej zrywać. Aczkolwiek jej właściwości bardzo czasami by się przydały 😉, szczególnie w górach.  Noszona w kieszeni dawała wręcz nadprzyrodzoną moc i potrafiła ratować z opresji.


Wchodząc na Wielkiego Rozsutca przy ponad 30 stopniowym upale nie pogardziłabym nadprzyrodzoną mocą z jakiegokolwiek źródła, 😏ale trzymanie bardzo kłującego dziewięćsiła w kieszeni mnie przerasta 😂

Czytając opis szlaku natknęłam się na wzmiankę o drabince ...oczami wyobraźni już widziałam przyczepioną do skały nad przepaścią pionową drabinkę, tymczasem jak zobaczyliśmy ową "drabinkę" to z zaskoczenia nawet zdjęcia nie zrobiliśmy. Drabinka około dwumetrowa w zamierzeniu miała wyprowadzać na niewysoki próg skalny, ale już pewnie jakiś czas temu przestała spełniać swoją funkcję. Woda wymyła spod niej podłoże, kończy się gdzieś w powietrzu i wisi sobie tak dekoracyjnie 😂bardziej przeszkadzając niż coś ułatwiając. Oczywiście spokojnie można wspiąć się obok po dobrze urzeźbionej skale. 


Andrzej z niecierpliwością wyczekuje na "trudności" jakie powinny za chwilę pojawić się na szlaku 😁


Skały na szlaku mają świetne stopnie. Jest gdzie postawić nogę i jest czego się złapać. Naprawdę wędrówka tym szlakiem to frajda. Jedyna trudność to upał. 


Upał i widoki wymuszają na nas postoje 😎


Pojawiają się pierwsze łańcuchy. Ale jak widać na zdjęciu, nie są niezbędne...

 

Muszę przyznać, że wędrówka na Wielkiego Rozsutca była prawdziwą górską przyjemnością. Szlak jest urozmaicony, nudzić się nie można. Trochę łańcuchów wisi. Niektóre, faktycznie ułatwiają wspinaczkę, inne pewnie są bardziej potrzebne w razie brzydkiej pogody, kiedy skały są mokre i śliskie. 


Przy szlaku, niczym kamienni strażnicy, wznoszą się wapienne kolumny i iglice.


Czego by się tu złapać?? 


I dalej w górę...Szlak jest stromy i raczej trzeba używać wszystkich kończyn , ale są miejsca gdzie jest po prostu zwykła ścieżka , warto tam się zatrzymać, bo widoki w około są niesamowite 😍


W dole przełęcz Medziholie , czyli miejsce pomiędzy halami. Dzisiaj zupełnie pusta, ale kiedyś była ważnym ośrodkiem pasterstwa. 

Znajdowało się również na niej schronisko, a w zasadzie dwa. Pierwsze  wybudowane 1932 roku, spłonęło w 1944 podczas powstania słowackiego, odbudowane 1946 stało do roku 1985. Niestety to również spłonęło. Jeszcze w terenie można odszukać ślady po budynku schroniska. 


Andrzej wpatrzony w grań Małej Fatry 


61 procent Słowacji to góry ...Co oznacza, że z każdego szczytu widać co najmniej kilkadziesiąt następnych😍 


Szczyt wydaje się być już tuż, tuż ale za nim się na nim znajdziemy czeka nas jeszcze sporo zabawy przy łańcuchach. 


Zdjęcie pod tytułem " każdy sobie radzi jak umie" 😂


Duma i radość 😀

Chyba pierwszy raz się zdarzyło, że wchodziłam przy łańcuchu w kominku bez asysty Andrzeja, który gdzieś tam poniżej pstrykał foty. 


Piękna postrzępiona grań Wielkiego Rozsutca. 





Ostatnie metry przed szczytem, są najbardziej wymagające.


Kawał solidnej skały ubezpieczony łańcuchami. Sama przyjemność 😁

Szlak na Wielki Rozsutec 





Jeszcze kilka metrów łańcucha, ciasna przełączka w wąskiej grani i SZCZYT!!
 

Wielki Rozsutec 1610 m. 


Po zabawie z łańcuchami wychodzimy na malutką przełączkę, która oddziela nas od samego szczytu. Przekraczając przełączkę w kierunku szczytu należy zachować szczególną ostrożność, by przez moment nieuwagi nie zsunąć się z grani na jedną bądź drugą stronę.





Od szczytu dzieli nas pięć minut, kilkadziesiąt metrów i jeden łańcuch 😉


Wielki Rozsutec- szczyt który długo na nas czekał (albo my na niego) Piękny 😍.

 Do tej pory poza tatrzańskimi szczytami nr 1 był Wielki Chocz ale Wielki Rozsutec zdecydowanie go przebił. W każdej kategorii 💓

Na szczycie kręci się sporo ludzi, ale przecież są wakacje. I natychmiast nasuwa się nam wspólna myśl: "musimy tu wrócić, kiedyś... w innej porze i godzinie".

Widoki są niesamowite. Biel wapiennych skał, cudnie kontrastuje z ciemną zielenią kosodrzewiny a to wszystko na tle błękitnego nieba. 


 

W głębi kadru widać Boboty- skalisty grzbiet nad Novą Doliną .


Boczne grzbiety, które rozchodzą się od szczytu, opadają pionowymi ścianami w dół. W głębi widać Południowe Skały i Kremenną dolinę - miejsca znajdujące się w ścisłym rezerwacie, przez które nie prowadzi żaden szlak. 

Widok jest niesamowicie piękny, ale urwiska przyprawiają o dreszcz na skórze. 


Skalista grań Wielkiego Rozsutca biegnąca w stronę przełęczy Medzirozsutce . Tamtędy prowadzi szlak. 


Jeszcze jedno zdjęcie na szczycie 😉


Widok na prawie całą główną grań Małej Fatry Krywańskiej. Od lewej: Stoh, Południowy Gruń, Steny, Chleb, Wielki Krywań, Mały Krywań, Pekelnik. 

Wielki Rozsutec to popularny szczyt, a że są wakacje to turystów tu dużo. Za dużo, żeby tu dłużej zostać. Takie miejsca i takie widoki lubię podziwiać w ciszy, kiedy jedynym dźwiękiem jest szept wiatru i krzyk przelatującego ptaka...Kiedy oczy mogą błądzić po szczytach i dolinach (a nie po jaskrawych koszulkach widocznych wszędzie i zasłaniających co lepsze widoki 😕) No, cóż ...turystyka górska jest obecnie bardzo popularna i wiele osób po prostu zalicza kolejne szczyty, nie czując magii gór. 


Tradycyjnie wpisujemy się do zeszytu szczytowego 😃. 


Niestety, kiedyś zawsze nadchodzi ten moment, że trzeba iść dalej ...



Czerwonym szlakiem: Wielki Rozsutec - Przełęcz Medzirozsutce 



Czeka nas teraz ponad 400 metrów schodzenia do przełęczy za którą wznosi się mniejszy z Rozsutców. 



Początkowo szlak kluczy pomiędzy skałami, niektóre omija, przez inne przechodzi. 




Nadal szlak wymaga uwagi i czujności, choć przy takich widokach jakie oferuje trudno patrzeć pod nogi ...


Jakby było mało cudnej panoramy, błękitu i zieleni to na niebie właśnie zaczęły się pojawiać leciuchne białe obłoczki... Widok, aż nierealny 😍




Pomiędzy błękitem a zielenią ...


 😍 Sa chwile złapane na szlaku w kadr, które trudno zamknąć w słowa 


Paź królowej - piękny, majestatyczny, spokojnie "pozował" mi na gałązce kosodrzewiny. 


Tajemnicze "skalne miasto" 


Nasza wędrówka przez ten szczyt Małej Fatry była pełna zachwytów. Wciąż odwracaliśmy się do tyłu, żeby jeszcze raz spojrzeć na niesamowity wierzchołek Wielkiego Rozsutca.  


Wierzchołek tego niesamowitego szczytu przypomina ogromną, skalną koronę 👑


Przełęcz Medzirozsutce 1203 m. 

Za nami został Wielki a przed nami wznosił się Mały Rozsutec. Mniejszy ale wcale nie brzydszy i nie łatwiejszy. Szlak na niego jest dość wymagający. Byliśmy na nim wiosną. Opis szlaku na Małego Rozsutca znajdziecie tutaj . 

Dokładnie tak samo jak wtedy do Stefanowej wracaliśmy zielonym a na końcu żółtym szlakiem, omijając Diery. 


Kolejne nasze górskie malutkie marzenie zostało spełnione. Wielki Rozsutec pokazał nam się chyba ze swojej najlepszej strony, zaskakując ciekawym, aczkolwiek wymagającym szlakiem, boskimi widokami i niesamowitą przyrodą 💓


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Siwy Wierch - wędrówka wśród skał i kwiatów

Zamek Jasenov -warownia na krańcach Wyhorlatu

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy - "Orla Perć" Tatr Zachodnich część I