Granią Tatr Zachodnich - Brestowa. Salatyny, Skrzyniarki i na końcu Pachoł
Drugi dzień w Tatrach. Wczesna pobudka, bo szkoda każdej minuty. 😉 Podobnie jak wczoraj granicę przekraczamy w Chochołowie. Jedziemy przez jeszcze śpiące słowackie wioski. Niektóre wyjątkowo urokliwe, ze starą zabudową...Dusza rwie się, żeby zaglądnąć do małych wiejskich kościółków i przespacerować się wąską uliczką wśród malutkich domków z kwiatami w ogródkach...Ale dzisiaj góry czekają. Samochód parkujemy na dużym parkovisku Rohacze- Spalena. Zapowiada się ładny dzień, świeci słońce, tylko najwyższe szczyty jeszcze drzemią pod pierzynką z chmur
Po wczorajszym "spacerku" na Banówkę, widok działającej kolejki krzesełkowej, niezmiernie nas ucieszył. Kolejka za całe 7 euro od łebka wywozi nas do Doliny Salatyńskiej na wysokość 1500 m.
Salatyny i Brestowa - czyli łagodna zieleń pod butami
Górna stacja kolejki , a na środku kadru w głębi widoczna grań z charakterystyczną szczerbą.
Z górnej stacji kolejki całkiem niedawno wytyczono zielony szlak prowadzący na Przedniego Salatyna . I właśnie tym szlakiem ruszamy w górę. No, może nie od razu, bo początkowy fragment szlaku sprowadza kawałek w dół , a dopiero za chwilę zaczyna się powoli licznymi zakosami wspinać na grań.
Za nami została Salatyńska Dolina otoczona bocznymi ramionami Salatynów.
Idziemy wśród kosówki. Szczyty jeszcze spowijają chmury. To ten najmniej ciekawy etap wędrówki. Rozglądamy się za jakimiś roślinami, ale oprócz kwitnącej ciemiężycy zielonej nic interesującego nie widać.
Punkt widokowy przy szlaku. Ale póki co widoki mocno ograniczone. Za to kaptur na głowie sugeruje, że dość mocno wieje.
Ostatnie metry przed wierzchołkiem. Tutaj zmieniamy kolor szlaku na niebieski. Szczyt jest oświetlony słońcem, ale poniżej kłębią się białe obłoki.
Wreszcie jest pierwszy tego dnia szczyt Predný Salatín 1624 m.
To północno- zachodni grzbiet Brestowej. Podobno można stąd podziwiać rozległe widoki na Tatry Zachodnie i Wysokie, na doliny Rohacką i Zuberską, my ...no cóż , musieliśmy zadowolić się widokiem na najbliższe otoczenie 😄
Salatyn Przedni 1624 m.n.p.m.
Widoki 😂
Salatyn 2048m to ostatni od zachodu tatrzański dwutysięcznik. Cały wierzchołek pocięty jest rowami grzbietowymi.
Doskonale widoczny Siwy Wierch - szczyt będący zakończeniem Tatr
Niezmiennie zachwycają mnie przekwitnięte sasanki. Ich rozczochrane, lekko różowe główki mają jakiś nieodparty urok 😍. Widać już przebarwiający się na czerwono sit skucina, który jesienią nadaje tatrzańskim szczytom rumieńców
Serio ??? 😲 To ten ostatni na końcu jest naszym celem ???!!!
Widoki z Salatyńskiego Wierchu są piękne. Ale nie jestem pewna, czy chciałam zobaczyć dalszą część naszej trasy. Tutaj Tatry Zachodnie zaczynają bardziej przypominać Tatry Wysokie. Widać postrzępioną i wąską grań Skrzyniarek, dalej równie skalista i groźna Spalona oraz nie lepszy Pachoł.
Przełęcz pod Dzwonem, Skrzyniarki i Spalona Kopa -czyli robi się ostro
Tak. To jest właśnie ta "szczerba " którą widziałam jadąc krzesełkiem pod górę i myśląc , że żadna siła nie zmusi mnie to przejścia tamtędy ...Jak widać siły nie trzeba 😂 wystarczy Andrzej 😂😂😂
Grań Skrzyniarek a w dole ogromny kocioł polodowcowy Głęboki Worek
Skrzyniarki to najtrudniejszy do przejścia odcinek na głównej grani pomiędzy Brestową a Banikowską przełęczą. Znajdują się pomiędzy Zadnią Salatynską przełęczą a Spaloną Kopą. Mocno poszarpana, wąska grań z mnóstwem powietrza wokół ...Ciekawsze turnie mają swoje nazwy: Czerwona Skała, Gankowa Kopa czy Dzwon. Prawdę mówiąc w tamtym momencie miałam daleko gdzieś jak się nazywają , zdecydowanie bardziej obchodziło mnie gdzie postawić nogę albo czego się złapać, żeby nie dawać chłopakom z Horskiej Służby okazji do lotu śmigłowcem
Zachwytu w oczach zdecydowanie nie widać 😂
Przyjemnie już było czyli za nami Salatyny i Brestowa
Jeden z łańcuchów na Skrzyniarkach za mną ... Na zdjęciu tego nie widać, ale po prawej stronie jest pionowo w dół, zresztą po lewej za skałami też ..
Fragment szlaku przez Skrzyniarki
Tam gdzie to było możliwe Andrzej wyszukiwał obejścia łagodniejsze niż szlak który prowadził samą ostrą granią . Ale nie polecam tego osobom, bez doświadczenia w górach, ponieważ czasami można się w ten sposób zapchać w naprawdę trudny teren. A wszelkie trawki na stromym zboczu i żwirki są złudną pułapką, czasami śmiertelną.
Chwila normalności 😉
Widoczna Spalona 2083 m. i Pachoł 2167 m.
Najbardziej dramatycznych momentów nie ma na zdjęciach... Choć właściwie kiedy dotarło do mnie, że jedyna droga to ta przede mną i muszę ją przejść, to przestałam myśleć o tym, że się boję a zaczęłam skupiać się na tym, żeby jednak nie popełnić jakiegoś głupiego błędu. Kolejny kryzys pojawił się przy kominku ubezbieczonym łańcuchem. Trzeba się były podciągnąć na tym żelastwie, a pod spodem było ..no właśnie nic nie było ..długa droga w dół...Tu się okazała niezbędna pomocna dłoń Andrzeja. Po prostu wciągnął mnie do góry. Idąc wtedy tamtędy obiecywałam sobie, że to ostatni raz, że wcale mnie to nie bawi ...jest tyle innych szlaków, bez łańcuchów i pionowych ścian. No cóż...w zasadzie zdanie zmieniłam już tego samego dnia siedząc na szczycie Pachoła i podziwiając Rohacze, Hrubą Kopę, Trzy Kopy czy bielejący po przeciwnej stronie Siwy Wierch ( wszystkie z łańcuchami i szlakiem prowadzącym po ostrej grani 😏)
Na Spalonej ...Za Andrzejem od prawej Banówka, Hruba Kopa, Trzy Kopy i na końcu dwa szpiczaste Rohacze.
Prawie to samo co wyżej plus po lewej Wołowiec a pod nim Rohackie Stawy
Banówka - tam byliśmy dzień wcześniej. Przeczytasz o tym tutaj Widać Banikowską Przełęcz i szlak, którym będziemy schodzili w dół ...
Pachoł
A przed nami ostatni szczyt dzisiaj (górski 😉, bo szczyt szczęścia w tym dniu osiągnę siedząc w jednym kawałku nad zimną, ciapaovaną kofolą w Rohackiej Dolinie 😂 )
Pachoł w całej okazałości. Jego strome zbocza opadają do dzikiej doliny wypełnionej skalnym rumoszem
Początkowy kawałek szlaku prowadzi przez Spaloną Przełęcz. Jest tam nielegalne zejście do doliny, omijające Pachoła. Za chwilę teren znowu robi się mocno eksponowany i skalisty.
Czerwony szlak na Pachoła
To wszystko co widać mamy już w nogach ... To drugi dzień wędrówki granią Tatr Zachodnich więc zmęczenie trochę daje o sobie znać. Wydolność organizmu wspomagamy suszonymi daktylami, które "wchodzą " o niebo lepiej niż kanapki.
Którędy teraz ???
Za szlakiem ... Za mną Spalona Kopa
Prawie na szczycie 💪
To jest ten niesamowity moment, kiedy już wiesz, że dałaś radę i wśród różnych emocji towarzyszących podczas wchodzenia, zaczyna dominować radość.. Jeszcze zmęczenie nie pozwala na szeroki uśmiech ale on jest gdzieś tam w środku jest ..śmieje się dusza
Poranne chmury zupełnie znikły, słońce oświetla doliny i szczyty.. Ze szczytu pięknie widać całą naszą dzisiejszą trasę
Pachoł 2166 m.
Na szczycie jesteśmy zupełnie sami. Andrzej pstryka zdjęcia, ja patrzę ... Widoki są cudne. Tatry Zachodnie, Wysokie, Góry Choczańskie, Tatry Niskie, Mała i Wielka Fatra ..wszystko w zasięgu wzroku.
Za Andrzejem po prawej Siwy Wierch, który już zapewne w tym momencie chodzi mu po głowie 😉
W oddali Mała i Wielka Fatra
A tutaj fragment naszej trasy zrobionej w dniu poprzednim - Przysłop Jałowiecki i Banówka
W końcu nawet z tak widokowego szczytu kiedyś trzeba zejść. Szlak do Przełęczy Banikowskiej z Pachoła schodzi po mało stabilnym rumoszu skalnym.
W dole Banikowska Przełęcz.
Banikowska Przełęcz 2040 m. rozdziela Pachoła i Banówkę. Tutaj znajduje się węzeł szlaków. Zostawiamy tutaj czerwony, który dalej biegnie główną granią Tatr Zachodnich przez Banówkę, Grubą Kopę, Trzy Kopy, Rohacze aż na Wołowiec. Dalej pójdziemy żółtym przez przez Dolinę Spaloną, dalej Doliną Zieloną będącą jej przedłużeniem.Omieg kozłowiec - po słowackiej stronie Tatr nazywany kamzićnik od kamzika czyli kozicy. Kozice wykopują kłącza tej rośliny zjadając z apetytem i ponoć właśnie jej zawdzięczają niezwykłe poczucie równowagi i zwinność.
Dolina Spalona
Zbocza Pachoła widziane z doliny
Doliny w Tatrach są długie. Trzeba to brać pod uwagę przy planowaniu trasy. Na szczęście w dolinach najczęściej rosną ciekawe rośliny i nie mam czasu pamiętać o tym, że powinnam być zmęczona 😂
Goryczka kropkowana - roślina o właściwościach leczniczych. Do dzisiaj na kłączach goryczek (nie tylko kropkowanej) Słowacy wyrabiają różnorakie nalewki.
Wierzba alpejska - tutaj z męskim kwiatostanem. Niewielka płożąca się krzewinka. W Polsce występuje tylko i wyłącznie w Tatrach.
Miłosna górska i ciemiężyca zielona doskonale komponują się z surowym pejzażem skał
Zerwa kłosowa oblegana przez trzmiele.
O ile na szycie Pachoła było pusto, to na szlaku w dolinie pojawiło się trochę turystów, głownie schodzących z Banówki. Ale wciąż było to niewiele, w porównaniu do zatłoczonych szlaków po polskiej stronie. Doszliśmy do kolejnego rozejścia szlaków. Tutaj zdecydowanie była najwyższa pora uzupełnić niedobory kaloryczne i zjeść ostatnią kanapkę z plecaka.
Rozdroże pod Hrubą Kopą
Po drodze mijamy odboczkę do Rohackich Wodospadów ale brak wyraźnego entuzjazmu zarówno u Andrzeja jak i u mnie decyduje o pominięciu tej atrakcji. Wchodzimy na asfalt w Dolinie Rohackiej. Śmiesznie się teraz idzie po czymś równym, nie uciekającym spod nóg 😏
W wolnym tłumaczeni : " Co natura stworzyła niech dobra wola (człowiek) zachowa . W roku 1883 Demian Horar z Podbiela postawił schronisko pod Rohaczem, tym samym dał podwaliny do rozwoju turystyki wysokogórskiej na Orawie."
Największe botaniczne zaskoczenie dzisiejszego dnia Kruszczyk rdzawoczerwony. Dość rzadko spotykany storczyk. Pewnie na palcach u jednej ręki mogę policzyć ile razy na niego trafiłam w Polsce. A tu sobie rośnie przy drodze, pod barierką. Żeby jeden...gdzie tam. Co kawałek widać ich wysokie łodygi z purpurowymi kwiatkami.
Kruszczyk rdzawoczerwony do niedawna był pod całkowitą ochroną, obecnie pod częściową. Kolorowe kwiaty wabią owady, ale storczyki nie wytwarzają nektaru. Zanim owad się zorientuje, że został oszukany, zbierze pyłek i poleci do ... następnego oszusta. W ten sposób piękne storczyki, wykorzystują niczego nieświadome owady do zapylania . Samo życie 😂😂😂
Na a na koniec pyszna i zimna kofola na polanie Adamcula.
To był drugi, bardzo intensywny dzień w Tatrach. Przed nami jeszcze dwa. Nie pytam Andrzeja co będzie jutro .... Chcę spokojnie spać 😂😉
Komentarze
Prześlij komentarz