Małe Pieniny- wulkaniczna Jarmuta i widokowy Wysoki Wierch

 Wiosna w tym roku postanowiła przyjść tak jak nakazuje kalendarz. Bardzo nas to ucieszyło, bo akurat początek wiosny zbiegł się z planowaną wycieczką w Małe Pieniny. A wiadomo ładna pogoda bardzo poprawia humor i morale grupy 😉. Aby zabezpieczyć się przed powrotem zimy, której w marcu wszyscy mają już dość, postanowiliśmy zgodnie z tradycją pozbyć się jej definitywnie przez utopienie w Dunajcu. Niezawodna Ania postarała się o uroczą słomianą pannę. 

Dunajec w Tylmanowej ma nurt bystry i co najważniejsze, nie był zamarznięty więc mam nadzieję, że ostatecznie skończyliśmy z zimą ( rok temu nie było to takie proste o tym tutaj )  Jak nakazuje zwyczaj, radośnie i ze śpiewem na ustach wrzuciliśmy Marzannę do wody. Były jeszcze sugestie, że należało podpalić, więc jakby jeszcze przypadkiem zima wróciła to na następny rok będziemy wiedzieli co dokładnie robić 😂

Jarmuta

Ścieżka spacerowa na Jarmutę, rozpoczyna się w Szczawnicy. Około kilometra od centrum w stronę Jaworek. Z ulicy Szlachtowskiej trzeba skręcić w ulicę Na Potoku. Od razu w oczy rzuca się duża tablica z opisem ścieżki. (i lepiej zapamiętać przebieg, bo potem już trudno o jakieś oznakowanie 😐)


 Tablica informacyjna 

Oznakowanie ścieżki jest słabe. Natomiast widać, że jest  uczęszczana, można po prostu iść wydeptaną dróżką, jedynie uważając przy rozgałęzieniach,  których jest kilka. Początkowo droga jest asfaltowa, za chwilę szutrowa a na następnych metrach zmienia się w mlaskające pod butami błoto. Pierwszy odcinek prowadzi wzdłuż potoku Klimontowskiego.  



Wiosenna ścieżka na Jarmutę 

Już na pierwszej polance pojawiły się widoki, najpierw na najbliższy Beskid Sądecki, a potem w miarę wchodzenia coraz więcej gór było w zasięgu naszego wzroku.


Widok na Pasmo Radziejowej z Radziejową w środku kadru i Rogaczami po prawej. 


Pierwsza przerwa termiczna. Wiosenne słoneczko dało o sobie znać 😉
 

Widok na Tatry z podejścia na Jarmutę.  

Jarmuta zdecydowanie lepiej wygląda z daleka niż z bliska. Należy ją traktować jako  ciekawostkę geologiczną, gdyż w dużej mierze zbudowana jest z andezytu, który wydostał się w tym miejscu na powierzchnię ziemi podczas wypływu magmy jakieś, bagatela 24 miliony lat temu. Można się pokusić o odnalezienie starych  XVIII w. sztolni, z których wydobywano niewielkie ilości srebra. Sztolnie nie są jednak dostępne z powodu zimujących tam, kilku gatunków nietoperzy. 

Na Jarmucie 

My w planach sztolni nie mieliśmy, więc po krótkiej przerwie ruszyliśmy z powrotem w dół, do Przełęczy Klimontowskiej, która oddziela Jarmutę od Cyrhli, grzbietu w głównej grani Małych Pienin. Z przełęczy jest ładny widok na Trzy Korony .

Na pierwszym planie Łaźne Skały, za nimi Trzy Korony, a po lewej  stronie Holica 


 Za nami została Jarmuta z charakterystycznym masztem 


Chwila na podziwianie widoków  😍

Przed nami podejście pod Cyrhle. Nazwa pochodzi z języka wołoskiego. Wołosi to ludność pochodzenia bałkańskiego, która w wieku XIV, XV I XVI zasiedlała północne stoki Karpat. Przynieśli ze sobą tradycje pasterskie, język, religie i nazewnictwo. A cyrhlenie to rodzaj gospodarki żarowej. Polega  na otrzymywaniu polan, przez wypalanie lasu. Na upatrzonym obszarze obrywano korę z drzew, mniej więcej na wysokość człowieka, rosnący pomiędzy drzewami podszyt podcinano. Drzewa obdarte z kory i podcięty podszyt obumierały. W następnym roku pozostałości podpalano i w ten sposób powstawały śródleśne polany. Od tego sposobu pochodzi często spotykana w Karpatach nazwa Cyrhla.  
 

Na Cyrhli 



Po lewej na pierwszym planie Jarmuta, a za nią widoczne prawie w całości Pasmo Radziejowej 

 
W między czasie została stoczona pierwsza tej wiosny bitwa na śnieżki 😂


Beskid Sądecki- Pasmo Radziejowej a w dole wieś Szlachtowa. 

 Z góry doskonale widać Pasmo Radziejowej należące już do Beskidu Sądeckiego. W dole wieś Szlachtowa z charakterystycznymi kopułami cerkwi. Szlachtowa, Jaworki, Biała Woda i Czarna Woda to wioski należące do Rusi Szlachtowskiej. Przed wojną mieszkali tutaj  Łemkowie. Ci z wiosek leżących w dolinie Ruskiego Potoku ( teraz bardziej znanego jako Grajcarek) różnili się trochę językiem, tradycjami i architekturą od Łemków mieszkających w Beskidzie Niskim. 


Rabsztyn widziany z Huściawy  a w tle Tatry 😍 od tej strony widoczne Tatry Bielskie i gniazdo Łomnicy 


Przy takiej pogodzie nogi same niosą 😉

Przed nami Wysoki Wierch ( co prawda 898 m nie jest imponującą wysokością ale patrząc z daleka na grań Małych Pienin ten szczyt wyróżnia się strzelistą sylwetką)


Pod Wysokim Wierchem 

 Widać bacówkę, przy której byliśmy parę miesięcy wcześniej przechodząc przez cały grzbiet Małych Pienin. Niektórzy uczestnicy pamiętali tutejsze oscypki ...no, raczej ich polecać nie będziemy.. Chyba, że akurat wtedy trafiliśmy na jakąś nieudane egzemplarze. 😕


Wreszcie trochę bardziej pod górę 😃


Prawie na szczycie 😀 


Tutaj można przybić pieczątkę (rzecz nieodzowna dla wszystkich kolekcjonerów odznak 😉)

Wysoki Wierch to szczyt zwornikowy. W południowym kierunku odchodzi od niego grzbiet łączący go z Grupą Golicy na Słowacji. Przebiega przez niego granica polsko-słowacka. No i jest przede wszystkim bardzo widokowy. Możemy podziwiać panoramę na wszystkie cztery strony. 


Na pierwszym planie dorodny jałowiec 😉 a za nim z lewej strony Plasna i Aksamitka ( to ciągle przed nami ) na środku oczywiście Trzy Korony, przed nimi szpiczasta Holica , w prawą stronę widoczna urwista ściana Zamkowej Góry. Natomiast po prawej na ostatnim planie widoczne Gorce z Lubaniem. 


Taterki 😍😍😍


I my z Tatrami 😉


A książeczka gdzie ??? 😉

 Pogoda i widoki zachęcały do dłuższego pobytu na Wysokim Wierchu. Pierwszy dzień wiosny zdecydowanie w tym roku był taki jak być powinien. Mam nadzieję, że to dobry omen na cały sezon. Ale lepiej popukać jeszcze w niemalowane drewno, albo splunąć trzy razy przez lewe ramię 😂 Jeszcze tylko zdjęcie grupowe  i idziemy dalej .


Na Wysokim Wierchu (zdjęcie J.B -dziękujemy) 


Przed nami Durbaszka,  Borsuczyny i Wysoka.
 
Na Wysoką dzisiaj nie idziemy, ponieważ mamy ją już "zaliczoną". Tuż przed Wysoką zmienimy szlak na zielony i wędrujemy  do Wąwozu Homole


Na szlaku 


Samotna sosna ...


W lesie jeszcze wiosny nie widać. 

Nie brakuje śniegu, miejscami mocno zmrożonego. Na bardziej stromych podejściach albo zejściach raczki są wręcz niezbędne. Ci, którzy mieli nadzieję, że warunki są już letnie i nie zabrali raczków, mieli spore problemy z poruszaniem się po oblodzonych odcinkach. 


Zielonym szlakiem do Wąwozu Homole. 


 Momentami ostro w dół 


Dawne polany wypasowe. Obecnie w letnim sezonie również można tutaj spotkać owieczki 

Krajobrazowy rezerwat przyrody "Wąwóz Homole" obejmuje skalny wąwóz Homole oraz Czajakową Skałę. To jedna z największych atrakcji przyrodniczych Pienin. Pomiędzy kolorowymi ścianami, zbudowanymi z wapieni krynoidowych o barwie czerwonej i białej, wznoszącymi się na wysokość nawet 120 m, płynie potok Kamionka. Jego krystalicznie czysta woda tworzy liczne kaskady i meandry omijając potężne głazy na dnie doliny. 


Do wąwozu Homole 


Czajakowa Skała 

  Oświetlone słońcem kolorowe skały wyglądają niesamowicie. 
Trudno się dziwić, że ludzie tutaj poszukiwali skarbów.
 Legenda mówi również o warowni, która dawno, dawno temu tutaj była. Badania archeologiczne potwierdziły, że faktycznie była tutaj budowla broniona przez skały i sztuczny przekop z wodą. 


 Pr
zy "Kamiennych Księgach" na Dubantowskiej Polanie 


Jak mówi legenda w tych kamiennych księgach zapisane są losy ludzkie 

Według opowiadań najstarszych mieszkańców łemkowskich wiosek, w tych księgach, specjalnym pismem, którego nikt do tej pory nie odczytał, zapisane są losy ludzkie. Ponoć, kiedyś udało się to staremu popowi z Wielkiego Lipnika. Ale mądry Pan Bóg, nie chcąc aby ludzie poznali koleje swojego przyszłego życia, odebrał mu mowę...
 

 Potok Kamionka 


Szlak momentami przypominał pochyły tor lodowy 


Skały wapienne wznoszące się po obu stronach głębokie
go wąwozu 


 Wąwóz to nie tylko skały, to również bardzo ciekawa roślinność, niestety o tej porze roku jeszcze uśpiona ...W lecie rosną tu dorodne rojniki, skalnice, dziewięćsiły i wiele innych. 


Przejście przez wąwóz ułatwiają metalowe kładki i mostki 


Czasami wejdę komu
ś w kadr 😉(Zdj. Bożenka. M )



Jeszcze ostatnie zdjęcia w tym bardzo urokliwym miejscu ...

Wycieczkę kończymy w Jaworkach. To jedna z tych dawnych łemkowskich wsi. Wiele zagród zniszczono po wysiedleniach Rusinów. Potem przyszli nowi osadnicy, głównie z Podhala. Cerkwie zmieniono w kościoły i dzisiaj może tylko święci w kapliczkach pamiętają wędrownych druciarzy, gospodarzy w długich huniach i gospodynie w kolorowych kanafaskach. ....


Stara kapliczka w Jaworkach 


 Dwa tygodnie później: stwierdzam, że w następnym roku marzannę jednak podpalamy... zima wróciła 😉

                                     

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Siwy Wierch - wędrówka wśród skał i kwiatów

Zamek Jasenov -warownia na krańcach Wyhorlatu

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy - "Orla Perć" Tatr Zachodnich część I