Zimą krótkie i często pochmurne dni nie zachęcają do dalszych wędrówek. Ale nie zawsze musi być kawior (góry) 😉 Czasami poniesie nas tam gdzie, żadne szlaki turystyczne nie prowadzą, tam gdzie przysłowiowy diabeł mówi dobranoc, tam gdzie za każdym zakrętem czeka coś nowego ....Takim idealnym miejscem na tego typu eksploracje jest Pogórze Przemyskie. Ten południowo- wschodni kraniec Polski. to jednocześnie miejsce styku dwóch kultur, wschodniej (Ukraina) i zachodniej (Polska), wzajemnie się przenikających. To przenikanie wpływa na specyficzny klimat tego regionu. Tutaj znajdziemy stare, drewniane cerkwie, forty z I wojny światowej, rezydencje magnackie lub już tylko ich ruiny, starą drewnianą zabudowę i wrażenie, że czas się zatrzymał...
Gdzieś na wschodnim krańcu Polski ...
Kruhel Wielki
Jedziemy do Przemyśla. Kruhel Wielki i Kruhel Mały były samodzielnymi wioskami, zresztą dość wiekowymi, bo pierwsze wzmianki o tych osadach, pochodzą z XV w. Kilkadziesiąt lat temu zostały przyłączone do miasta Przemyśl i dzisiaj funkcjonują jako jego dzielnice. Do Przemyśla od strony Sanoka wjeżdżałam mnóstwo razy i zawsze widziałam tą kuszącą drogę w bok, ale nigdy nie było czasu aby w nią skręcić. Dzisiaj była celem sama w sobie, ale oczywiście udało mi się ją tym razem przeoczyć i przy Bramie Sanockiej Dolnej zorientowałam się, że trzeba zawrócić. Jeśli ktoś się wybierze oglądać XVII w. cerkiew w Kruhelu Wielkim, niech nastawi się na kluczenie po krętych i wąskich dróżkach. (Najłatwiej chyba jest dojechać ulicą Witoszyńską, która później przechodzi w Kruhel Wielki)
Po pokonaniu licznych zakrętów i wątpliwości w którą z dróżek skręcić, udało się nam, na wzgórzu namierzyć zabytkową cerkiew. Zapewne w okresie kiedy drzewa mają liście, byłoby to znacznie trudniejsze.
Cerkiew jest ukryta wśród starych drzew, na końcu wsi.
To miejsce ma w sobie "coś"...sama nazwa Kruhel wywodzi się od ukraińskiego kruh czyli koło, okrąg. Przestrzeń zamknięta w okręg, kojarzy mi się z pogańskimi miejscami kultu i podejrzewam, że tu właśnie takie miejsce było. Tym bardziej, że bardzo często świątynie chrześcijańskie powstawały w miejscach gdzie były święte pagórki, gaje i źródła dawnych Słowian. Na wzgórzu, otoczona starymi drzewami na których gęsto przyczepione są kule jemioły, stoi jedna z najstarszych, drewnianych cerkwi zachowanych w Polsce. Została zbudowana w 1630 roku.
Te jemioły porastające stare jabłonie i dęby, dawniej byłyby pożądanym surowcem leczniczym, bo właśnie najbardziej ceniono te z drzew owocowych, jodły i dębu. Doskonałą wiedzę jak i do czego stosować jemiołę posiadali druidzi. Jednym z najważniejszych obrzędów w dawnej Galii i Bretanii było ścinanie krzewu jemioły rosnącego na świętych dębach. Bardzo mi ta jemioła pasuje w tym miejscu.
Poczułam się przez moment jak celtycka kapłanka 😄
Ale nie dla jemioły tutaj jesteśmy ... Cerkiew pod wezwaniem Wniebowstąpienia Pańskiego reprezentuje prosty, dość archaiczny typ drewnianej, trójdzielnej świątyni. Obok stoi równie stara, wolnostojąca dzwonnica. Obiekt znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej.
Takie tabliczki znają wszyscy miłośnicy drewnianej architektury 😉
Cerkiew z 1630 roku- Kruhel Wielki
Świątynia otoczona jest cmentarzem ze starymi i całkiem niedawnymi nagrobkami.
Dzwonnica wolnostojąca przy cerkwi - Kruhel Wielki
Dawniejsi mieszkańcy wsi zostali wysiedleni po II wojnie światowej. Dziś nikt nie wie, nad kim stały te drewniane krzyże.
Andrzej próbuje zaglądać do środka, ale nie ma po co. Wyposażenie nie zachowało się.
To beznamiętne "nie zachowało się" często znaczy zostało rozkradzione, albo zostało zniszczone, spalone ... To co dzisiaj oglądamy w muzeach to zaledwie ułamek uratowanej sztuki sakralnej z cerkwi opuszczonych po wysiedleniu rdzennej ludności.
Ciekawe miejsce. Trochę zepsute przez cywilizacyjny chłam, ale z tej odległości nie widać plastikowych kwiatów na cmentarzu 😉
Grochowce
Jedziemy dalej, następna miejscowość na liście to Grochowce a dokładnie Fort V. To jeden z zewnętrznych fortów pierścienia Twierdzy Przemyśl, zbudowanych pod koniec XIX w. Historia Twierdzy Przemyśl to materiał na osobny i obszerny post, który pewnie kiedyś napiszę, ale tutaj ograniczę się do tego miejsca w którym jesteśmy. To jeden z lepiej zachowanych fortów, poziom jego zniszczenia oszacowano na około 40%. Jego zadaniem było panowanie nad wzgórzami na północ od Kniażyc i obrona międzypól w kierunku fortów IV i VI.
Fort V koszary - Grochowce
Kazamaty i sień posiadają betonowe sklepienia
Załoga fortu złożona była z komendanta, 5 oficerów, 2 ogniomistrzów, 176 artylerzystów, 126 żołnierzy piechoty,8 saperów i lekarza.
Teren fortu V
Bardzo grube mury
Przed poddaniem fortu, podczas drugiego oblężenia, wysadzono w powietrze kaponiery w fosie.
Przenikliwe zimno i chmury ewidentnie śniegowe, wpłynęły zdecydowanie na szybkość zwiedzania tego fortu. Miejsce ciekawe , aczkolwiek bardzo brakuje tablic informacyjnych co jest co.
Grochowce zajmują bardzo ważne miejsce w historii Polski. To tutaj Stefan Czarniecki (ten od "jam, nie z soli, ani roli, ale z tego co mnie boli") ogłosił uniwersał wzywający chłopów do walki z najazdem szwedzkim i jednocześnie grożący szlachcie karą śmierci, gdyby zabroniła swoim poddanym chwycić za broń.
Kniażyce
Kolejna miejscowość na mapie, która do tej pory była tylko pustą nazwą, teraz odsłania nam swoje oblicze. Nazwa wsi jest pochodzenia staroruskiego ( kniaź czyli książę). Prawdopodobnie chodzi o feudalną zależność jej mieszkańców od ruskiego dworu książęcego w Przemyślu. Po mieszkających tu od wieków Rusinach nie ma śladów. W 1914 roku przy budowaniu Twierdzy Przemyśl zniszczono większość zabudowy wsi wraz z dwiema cerkwiami. W okresie międzywojennym do wioski sprowadzono dużą liczbę polskich osadników w celu zmniejszenia przewagi liczebnej ludności ukraińskiej na tych terenach. Z myślą o nich Pawlikowscy z Medyki,( o Pawlikowskich i ich dobrach w Medyce przeczytacie na naszym blogu pod tym linkiem https://andrzejijagoda.blogspot.com/2021/04/na-wschodnich-obrzezach-podkarpacia.html )będący właścicielami wsi, ufundowali w 1925 roku drewniany kościół w stylu góralskim. W kościele znajduje się obraz namalowany przez Marylę Pawlikowską, żonę jednego z Pawlikowskich. Obraz doskonale ponoć wpisuje się w styl zakopiański, ponieważ przypomina obrazki malowane na szkle. Piszę ponoć, bo nie dane nam było się o tym przekonać, jak to bywa przy takich obiektach, wszystko zamknięte na głucho, nic nie można zobaczyć, żadnej informacji. Okucie klamki wygląda jak góralska parzenica
Ładny wiejski kościółek ale bardziej przyciąga uwagę nazwisko fundatorów niż architektura 😉
W latach 1977-81 wieś została przemianowana na pospolite Podlesie. Na szczęście wróciła do swojej historycznej nazwy.
Kormanice -Fredropol
I tak wciąż zbliżając się do naszej wschodniej granicy znaleźliśmy się w Kormanicach, dobrach Fredrów. Andrzej Maksymilian Fredro kasztelan lwowski, pod koniec XVII wieku z części Kormanic wydzielił osobną część i założył miasteczko Fredropol. (😉 rozrzutny był, bo w tym samym czasie fundował klasztor franciszkanów w Pacławiu, będący początkiem Kalwarii Pacławskiej) Ale interesujące nas zabytki czyli cerkiew i ruiny zamku znajdują się w Kormanicach, choć bardzo często mylnie są przypisywane Fredropolowi.
Cerkiew, zresztą jedna z ładniejszych jakie znajdują się na tym terenie, trudno przeoczyć, gdyż znajduje się prawie w centrum wsi na wzgórzu.
Kormanice - cerkiew pw. Soboru NMP z lat 1923-26
Cerkiew zbudowana jest w "stylu narodowym" na planie krzyża greckiego
Obecnie cerkiew służy jako kościół rzymsko-katolicki.
O dziwo, są w środku jakieś kobiety i możemy zaglądnąć. Wnętrze całkowicie zmienione, w niczym nie przypomina cerkiewnego. Próbuję trochę popytać o to, co tu było, ale odpowiedzi nie otrzymuję, a na twarzy widzę niechęć, więc odpuszczam pytania. Zdegustowana robię jedno zdjęcie ołtarza bocznego, w którym zauważam ikonę Matki Bożej Pokrow i wychodzimy. Nadstawa w ołtarzu bocznym z wizerunkiem Matki Bożej Opieki ( Pokrow)
Po konsultacji mapy i GPS-u ustalamy, że do fredrowskiego zamku dojdziemy uliczką po drugiej stronie cerkwi. Żądnych znaków ani tabliczek ułatwiających odnalezienie zabytku nie ma. Ale przeczytałam, iż jest on w prywatnych rękach i właściciel nie wpuszcza na teren swojej własności, więc pewnie dlatego brak oznakowania. No, nie będziemy się zniechęcać. Psów się nie boję, przez płot popatrzymy przynajmniej ...Nie trzeba było patrzyć przez płot, bo szczątkowe resztki ogrodzenia absolutnie nie broniły wstępu. Lokalna młodzież używa tych ruin w różnych celach. A szkoda, że niszczeją, bo naprawdę są ciekawe.
Zamek kormanicki z początku XVII w.
Z zamkniętej czteroskrzydłowej budowli zachowała się część skrzydła zachodniego z basteją, w której prawdopodobnie była studnia.
Basteja
Wnętrze baszty
Wokół ruin jest park, a w nim kilka naprawdę imponujących starych drzew. Szkoda, że gospodarz tego miejsca zupełnie nic robi, pozwalając na powolne niszczenie ...
To drzewo zapewne niejedno widziało.
Na deser mamy tutaj zabytkową kapliczkę z św. Janem Nepomucenem z roku 1783.
Na wierzchu kapliczki bocianie gniazdo- jak widać bociany też czasami potrzebują protekcji świętego 😀
Wracamy do samochodu wiejską uliczką, przy której stoją przysłupowe drewniane stare domy, charakterystyczne dla galicyjskich miejscowości . Domy o konstrukcji przysłupowej w Kormanicach
Młodowice
Jedziemy do Młodowic- wioski znajdującej się prawie na samej granicy polsko-ukraińskiej. Ludność tej wioski jak i sąsiednich Kłokowic jest w większości ukraińska. Widać że, nie zbyt często w wiosce pojawia się ktoś nie stąd. Nieliczne osoby, które spotykamy, patrzą się na nas z nieufnością. Nie ma szans na jakąś rozmowę, a szkoda, bo te historie opowiadane przez mieszkańców są najciekawsze ...Idziemy pooglądać tutejszą cerkiew. Zbudowana w 1923 roku jako grekokatolicka od 1956 służy jako prawosławna.
Cerkiew pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Młodowicach.
Przy cerkwi pochodząca z tego samego okresu dzwonnica o ciekawej konstrukcji na planie ośmiobokuDzwonnica przy cerkwi w Młodowicach - nieliczny i dość oryginalny przykład modernistycznej formy architektonicznej w budownictwie drewnianym.
.Cerkiew leży na Szlaku Architektury Drewnianej
Na mojej kartce pod tytułem "Zobaczyć" jest jeszcze kilka pozycji w tej okolicy. Niestety, krótki styczniowy dzień chylił się ku schyłkowi. Postanawiamy pojechać jeszcze tylko do sąsiedniej wsi leżącej po drodze.
Kłokowice
Tajemnicza nazwa wioski wzięła się prawdopodobnie od ukraińskiego słowa kłok oznaczającego wyczeski z lnu, pakuły czyli po prostu kłaki. Inna wersja mówi o prasłowiańskim kłokati czyli bulgotać (nie wiem co tu by mogło bulgotać ??? Jakieś źródła??) W każdym razie wieś ma dość wiekowy rodowód , bo z XIV w. Nas tu oczywiście przywiodła cerkiew z roku 1850 z zachowanym wewnątrz ikonostasem z tamtego okresu. Naiwnie, ciągle liczę na to że uda mi się trafić na otwarte wnętrze.
Cerkiew pw. Opieki Matki Bożej z roku 1856-60 w Kłokowicach.
Cerkiew nie zrobiła na nas pozytywnego wrażenia. Może wnętrze jest ciekawe, ale ze na zewnątrz ...I jescze ta kolorystyka. Zdjęcie tego nie oddaje w pełni, bo światło byo już kiepskie ale ten dach miał odcień niebieski, na tym kopułki w kolorze kwitnącego słonecznika i po bokach daszki w kolorze świeżuchnej trawki. Przeczytałam, że w planach jest wymiana dachu . To dobrze, bo wesoła kolorystyka nie pasuje do zabytku.
Cerkiew początkowo służyła obrządkowi greckokatolickiemu. Po deportacji ludności na Ziemie Odzyskane i zabronieniu odprawiania nabożeństw grekokatolickich, dopiero w roku 1956 świątynia zaczęła służyć obrządkowi prawosławnemu i jest tak do dziś. W wiosce mieszka kilkanaście rodzin ukraińskich obrządku wschodniego. Najczęściej liczba wiernych jest niewielka i koszty utrzymania świątyni przekraczają możliwości lokalnych społeczności, skutkiem są trwające latami remonty (bardzo często prowizoryczne)
Zabytkowa dzwonnica i pomnik 950-lecia Chrztu Rusi ufundowany w 1938 roku przez członków Towarzystwa Michała Kaczkowskiego i innych mieszkańców wsi.
Pogórze Przemyskie skrywa wiele tajemnic i miejsc, których na próżno szukać w popularnych przewodnikach. A przede wszystkim wszędzie widać trudną historię tych przygranicznych ziem. Może zabytki tutaj nie są efektowne, a niewielkie wzniesienia nie robią wrażenia, ale tutaj jest jakaś naturalność nieskażona komercją. Doskonałe miejsce dla koneserów historii i przyrody 😉
Korzystałam z : Stanisław Kryciński "Przewodnik- Pogórze Przemyskie"
Komentarze
Prześlij komentarz