Łemkowskie wioski u podnóża Magury Wątkowskiej
W roku 1947 akcja "Wisła" na zawsze zmieniła wygląd i charakter Łemkowszczyzny. Na ziemiach od Osławy i Osławicy, aż po dolinę Popradu przerwano kilkuwiekową ciągłość kulturową. Wiele zrobiono, a i zdarza się, że jest to wciąż trwający proces, aby zatrzeć ślady łemkowskie. Ale na szczęście nie do końca to się udało. Odwilż polityczna w roku 1956 roku, dała możliwość powrotu na swoje ziemie autochtonom. Była to czasami droga przez mękę, powrót do zgliszcz lub tylko w pobliże ojcowizny. Powoli, na początku w ukryciu a po przemianach ustrojowych otwarcie, cerkwie zaczęły znowu funkcjonować (obecnie zdarza się, że służą dwom a nawet trzem obrządkom), na tablicach pojawiły się dwujęzyczne nazwy a dzieci łemkowskie mogą się uczyć w swoim języku.
Kiedy zamknę oczy i pomyślę "łemkowszczyzna" to widzę wysokie wieże cerkiewne, przykryte baniastymi cebulicami i ich wnętrza gdzie słychać "Hospody pomyłuj", widzę kamienne krzyże wykuwane przez tutejszych kamieniarzy, drewniane chyże, niebieskość, czuję zapach dziegciu i mazi rozwożonej na drewnianych wozach po okolicy bliższej i dalszej, smak kisełyci, słyszę słowa wierszy Bohdana Ihora Antonycza, szum potoków i lasów 😍
W zimną kwietniową niedzielę pojechaliśmy właśnie takich klimatów szukać u podnóży Magury Małastowskiej. Przed Gorlicami, skręciliśmy w dolinę Sękówki i już tu zaczyna się dziać magia Beskidu Niskiego. Czas zatrzymuje się ...Każda kapliczka przydrożna przykuwa wzrok, a drewniane cerkwie kuszą, żeby się zatrzymać. Póki co trzymamy się planu, jedziemy do kilku wiosek po drugiej stronie Magury, które jeszcze są dla nas białą plamą na mapie. Bohatersko wstaliśmy bladym świtem z nadzieją, że uda się nam zaglądnąć do jednej, dwóch a może nawet trzech cerkwi przed lub po nabożeństwie. A te w cerkwi są odprawiane raz dziennie najczęściej wcześnie rano. (w tym momencie powinno być słychać złośliwy chichot losu, przypadku, czegoś co kieruje naszymi poczynaniami😈)
Pierwszy na naszej liście był Przysłup. Kiedyś osobna miejscowość, dzisiaj część sąsiedniej Nowicy. Złączone, względami ekonomicznymi, wbrew ludziom, każde z własną historią, cerkwią, cmentarzem ...Na przełęczy Małastowskiej, od głównej drogi odchodzi, wąziutka dróżka, która prowadzi krętymi zakolami przez las w dolinę Przysłupianki (Przysłupu, bo taka nazwa też funkcjonuje). Zatrzymał nas widok ładnej, kamiennej kapliczki z drewnianą figurą Chrystusa Frasobliwego
Smutne oczy skierowane na ten "padół ziemskich krzywd i niedoli"-Chrystus Frasobliwy w sztuce ludowej
W środku obraz z ciekawym przedstawieniem Matki Bożej z Dzieciątkiem i z otwartą, zapewne ewangelią. Jest to rzadko spotykany motyw. Obraz wygląda jak fragment większej części. Ołtarza? Ikonostasu?
Cerkiew w Przysłupiu z widokiem na prezbiterium
Widoczna brama w drewnianym ogrodzeniu i cerkiew od zachodu .
Widoczny duży kunszt kamieniarski
Nie byłabym sobą, gdybym nie pozachwycała się jeszcze po drodze piękną starą piwnicą i chyżą
Gdyby nie te blaszane dachy ....
Kaplica na granicy pomiędzy Przysłupem a Nowicą
Tutaj w sierpniu odbywa się święcenie bukietów i wody
Zdjęcia z tych uroczystości można zobaczyć na stronie http://www.radio-lemko.pl/news/id/4370/
Andrzej tak na wszelki wypadek, tylko rękę zamoczył 😉
A ja nawet język 😋
W górach, gdzie bliżej słońca, spojrzałem na nieba pustkowie
i nagle coś dziwnego zbudziło się we mnie od tej przestrzeni,
i głowa się podniosła, i słowa podeszły do ust zieleni.
Teraz gdziekolwiek bym był i był kiedykolwiek,
zawszem – pijany dzieciak ze słońcem w kieszeni.
A kiedy z gór zeszedłem do gwaru miast niezdrowych,
w niepowodzeniach, w biedzie nie kląłem doli anim jej nie ganił,
patrzyłem się spokojnie na fal złowrogich huragany.
Moje pieśni – nad rzeką czasu most kalinowy,
jam zakochany w życiu poganin.
Przy ośrodku "Sarepta" znajduje się pomnik Bohdana Ihora Antonycza
Podjeżdżamy do cerkwi w Nowicy. Samochody stojące na parkingu, dają nadzieję, że być może tym razem się uda, wejdziemy do środka. Lekko przyśpieszonym krokiem, błotnistą ścieżką pomiędzy grobami zbliżamy się do drzwi wejściowych ...OTWARTE!!! HURRA!! Ale entuzjazm szybko opada. W cerkwi jest chrzest. Możemy jedynie z przedsionka zaglądnąć do środka " jak diabeł do Betlejem" (😉tak mówiła babcia). Niestety żadnych zdjęć wnętrza nie możemy zrobić. Za to obfotografujemy co się da na zewnątrz.Cerkiew greckokatolicka p.w. św. Paraskewy w Nowicy wybudowana w roku 1843.
Cerkiew w okresie powojennym służyła wiernym już od roku 1954. Był to ewenement gdyż wtedy, nie wolno było oficjalnie w Polsce odprawiać mszy greckokatolickich. Ksiądz dojeżdżał do Nowicy aż z Nowego Dworu Gdańskiego. Na cmentarzu przy cerkwi parę ciekawych nagrobków. I tuż za ogrodzeniem drewniana kostnica, obecnie bardzo już rzadko spotykana .Cmentarz przy cerkwi w Nowicy
Na przeciwko cerkwi, w starej łemkowskiej chyży mieszka nietuzinkowy człowiek- Szymon Modrzejewski. Myślę, że to nazwisko doskonale jest znane pasjonatom historii nieistniejących wiosek, miłośnikom Bieszczadów i Beskidu Niskiego. Szymon od 30 lat prowadzi stowarzyszenie "Grupa Kamieniarzy Magurycz". Organizuje obozy na których wraz z wolontariuszami ratuje zniszczone i zapomniane kamienne nagrobki, krzyże przydrożne, kamienne płyty nagrobne. Jego działalność widać wszędzie, na prawie każdym opuszczonym cmentarzu. Słowo "pasjonat" to za mało żeby oddać to co robi.No więc postanowiliśmy odwiedzić Szymona, z nadzieją, że ceremonie przeczekamy na miłej pogawędce a po skończonym chrzcie uda nam się wejść do środka. No cóż...Mogło być tych chrztów parę i do tego nabożeństwo, bo od Szymona wyszliśmy po trzech- czterech godzinach 😂 i oczywiście cerkiew ta i wszystkie inne jakie mieliśmy dzisiaj w planach zostały dawno zamknięte na głucho. Okazał się niezmordowanym gawędziarzem 😀
Stowarzyszenie Magurycz
Nie mogłam oderwać oczu od cudnego starego pieca, który jak być powinno w porządnej chyży zajmował jedną trzecią powierzchni izby
Będąc już tutaj, mimo sporego poślizgu czasowego, postanowiliśmy jednak zobaczyć wszystkie cerkwie jakie na dzisiaj były przewidziane. Trochę kiepska pogoda niestety odebrała nam możliwość podziwiania krajobrazów po drodze. Ale przy ładnej pogodzie, przejazd tą drogą z widokiem na Pieninki Gorlickie musi być przyjemnością (oczywiście dla siedzącego obok kierowcy 😁)
Przez widokowy Wierch i Oderne zjechaliśmy do Uścia Gorlickiego.
Uście Gorlickie do roku 1952 nosiło nazwę Uście Ruskie. To duża osada nad Jeziorem Klimkowskim. Gmina Uście Gorlickie to największe skupisko łemkowskich rodzin w Beskidzie Niskim. Wiele osób tu powróciło po wysiedleniu. W centrum drewniana cerkiew p.w św. Paraskewy z 1796 roku.
Typowa architektura zachodniołemkowska
I znowu krętą i wąską drogą wspinamy się do góry do miejscowości Kunkowa. W roku 1956 nastąpił tutaj zbiorowy powrót wysiedlonych rodzin łemkowskich (tak masowych powrotów na łemkowszczyźnie było bardzo niewiele) W latach 90. udało się tutejszym mieszkańcom wywalczyć szkołę z nauczaniem w języku łemkowskim. Nad potokiem Przysłup (w Nowicy ten sam ciek nazywa się Przysłupianka) stoi bardzo ładna drewniana cerkiew z roku 1868 roku p.w. św. Łukasza Apostoła. Cerkiew pierwotnie służyła grekokatolikom, obecnie jest filią cerkwi prawosławnej z Bielanki.
Cerkiew w Kunkowej
Cmentarz przy cerkwi w Kunkowej
Parę kilometrów dalej, kolejne drewniane cudo. Cerkiew w Leszczynach. Parę lat starsza od poprzedniej , bo z roku 1835, nosi to samo wezwanie i również jest prawosławną cerkwią filialną. Bardzo brakuje nam możliwość zobaczenia wnętrza. W województwie małopolskim , w sezonie turystycznym, cerkwie, które znajdują się na "szlaku architektury drewniane" są w określone dni i godziny otwarte. Po prostu trzeba będzie tu wrócić wtedy ...Cerkiew w Leszczynach
Piękne kamienne nagrobki na cmentarzu w Leszczynach
Na tutejszym cmentarzu znajduje się grób bardzo młodego łemkowskiego pisarza Mirosława Nachacza, który jeszcze przed maturą zadebiutował powieścią "Osiem cztery" wydaną przez wydawnictwo Czarne Andrzeja Stasiuka mieszkającego za przysłowiową miedzą w Wołowcu. Wydał jeszcze dwie inne powieści, zanim tragicznie zmarł w Warszawie. Ostatnia, niedokończona ukazała się już pośmiertnie.
Po jednej stronie profanum ...po drugiej sacrum
Za nim wrócimy do zwyczajności jeszcze jedna miejscowość, w której tradycje łemkowskie są bardzo żywe. Bielanka, wieś w której mieszkają wybitni działacze łemkowscy: Jarosław Trochanowski wieloletni kierownik najbardziej znanego zespołu łemkowskiego "Łemkowyna", siedziba zespołu przez wiele lat znajdowała się właśnie w Bielance (obecnie w Gorlicach), jego żona Stefania Trochanowska, to poetka pisząca po łemkowsku i po polsku, tu mieszkał zmarły w roku 2020 Stefan Hładyk współzałożyciel i wieloletni prezes jednej z najważniejszych organizacji łemkowskich w Polsce "Zjednoczenia Łemków" a także tutaj swoje zbiory gromadził łemkowski etnograf, poeta, działacz Paweł Stefanowski, niezwykły człowiek. Zmarł parę dni temu. Pogrzeb odbył się w Bielance. Wraz z takimi ludźmi odchodzi ogromny kawałek trudnej, powojennej historii łemkowszczyzny ...To tutaj wystawiał część swoich zbiorów Paweł Stefanowski
Cerkiew w Bielance
Wszystkie miejscowości, które dzisiaj zwiedziliśmy są znowu łemkowskie, cerkwie żyją, mieszkańcy jak przed wojną zajmują się rzemiosłem (no, nie wszyscy... )ale niektórzy kultywują tradycję i w Nowicy, która znana była z wyrobu drewnianych łyżek, wciąż taką możemy zakupić. Bielanka z dziegciu słynęła, i ponoć są jeszcze mieszkańcy, którzy znają tajniki wyrobu tej gorzkiej substancji, pomocnej na różne przypadłości takie jak wysypki, krosty, łupież ale co tam jakieś parchy jak nawet potrafił odegnać złe duchy i demony, toteż gospodarze dziegciem malowali krzyże na drzwiach domostw, obór i stodół. Muszę następnym razem dopytać się o możliwość nabycia tego specyfiku 😉 Na wszelki wypadek...
Komentarze
Prześlij komentarz