Brekov- lochy, wieże i zamkowe wino
„Świat jest pełen wspaniałych rzeczy, których jeszcze nie widziałeś. Nigdy nie rezygnuj z szansy zobaczenia ich”. - J.K. Rowling
Na zamku Brekov
Zgodnie z powyższym mottem 😀 prosto z Jasenova pojechaliśmy kawałek dalej ... ( https://andrzejijagoda.blogspot.com/2024/02/zamek-jasenov-warownia-na-krancach.html
do miejscowości Brekov, nad którą wznosi się kolejna warownia.
11 kilometrów drogi i rzeka Laborec dzieli te dwa przygraniczne hrady .
Wzgórzu zamkowe, na którym znajdują się ruiny zostało włączone do obszarów NATURA 2000. Znajdują się tu głównie rośliny sucholubne i kilka gatunków rzadkich nietoperzy.
Wszystkie warownie jakie do tej pory zwiedzaliśmy na Słowacji są doskonale przygotowane pod turystów. Od samego parkingu znajdują się tablice edukacyjne i widoczne oznakowanie szlaku/ścieżki do obiektu. Nie inaczej jest i tu tutaj.
Na tablicy widzimy poglądowy opis zamkowych obiektów i domowych zwierzątek 😂🐉
Od parkingu do zamku czeka nas około 1 kilometr drogi łagodnie wspinającej się pod górę.
Warownia ta wzniesiona została prawdopodobnie już w XIII wieku, a jej głównym zadaniem miała być oczywiście kontrola przebiegającego tędy ważnego szlaku handlowego.
Ten murowany zamek powstał w miejscu dawnego drewniano-ziemnego grodu obronnego pochodzącego jeszcze z czasów okresu świetności państwa wielkomorawskiego .
Sedlo pod Klokočinami
Z tej przełęczy możemy skręcić w bok. Za około pół kilometra znaki zielonej ścieżki doprowadzą nas do miejsca, gdzie niedaleko siebie znajdują się dwie jaskinie: Brekovská i Veľká Artajama.
Obie objęte są ochroną jako pomniki przyrody. Jaskinia Brekovska ma około 200 metrów długości i składa się z kilku komór oraz korytarzy. Wejście zamknięte jest kratą ze względu na wandali, którzy niszczyli nacieki wewnątrz jaskini.
Druga z jaskiń- Wielka Artajama ma głębokość do 150 metrów. Wejście do jaskini jest pionowe i po około 15 metrach dochodzi się do małej platformy, z której korytarze rozgałęziają się w głąb.
Na dnie jaskini znaleziono kości zwierzęce i czaszki ludzkie (legenda mówi, że wrzucano tam tureckich jeńców!).
Jaskinia jest dostępna tylko dla doświadczonych grotołazów. Wchodzenie do niej jest niebezpieczne i zabronione.
Niestety czas nam nie pozwala na takie boczne wypady (ale kiedyś na pewno tu wrócimy z opcją jaskiń) więc idziemy prosto do zamku.
Wzdłuż obecnej drogi prowadzącej do zamku zasadzono dębową aleję Macieja Korwina na pamiątkę pobytu węgierskiego króla w warowni. A zatrzymał się on tutaj zimą na przełomie roku 1474 -1475, kiedy to poprowadził wyprawę na polską Ruś, w odwecie za zniszczenia dokonane na Węgrzech Górnych przez Pawła Jasieńskiego.
Król Maciej Korwin był najważniejszą osobistością, którą gościł ten zamek.
Pierwsza brama prowadzi do podzamcza zachodniego(późnogotycka- wybudowana w XVI w. jako jeden z ostatnich elementów chroniących podzamcze.
Z tej niegdyś potężnej twierdzy do czasów obecnych zachowały się pozostałości murów obronnych, donżonu oraz fragmenty kaplicy zamkowej.
Mury zamkowe wznoszą się na wysokość do trzech pięter.
Mimo, że to maj, zimny wiatr przypomina nam, że choć niewysoko, to jednak jesteśmy w górach. Najpierw na głowę zaciągam kaptur, ale to za mało. Przenikliwe podmuchy karpackiego wiaterku zmuszają mnie do włożenia kurtki.
Żeby dostać się do najstarszej części hradu, musimy wyjść z dziedzińca przez bramę i ścieżką wrócić do miejsca, gdzie drewniane schodki zaprowadzą nas górny, wewnętrzny dziedziniec. Po drodze jakaś roślina ewidentnie wzbudziła moje zainteresowanie i już, natychmiast musiałam sprawdzić co to 😁
Schody na górny dziedziniec.
Idziemy jeszcze przejść się wzdłuż zamkowych murów. Bardzo malowniczo wygląda budynek bramny zatopiony w wiosennej zieleni.
Fragment kamiennego portalu
Zamek Górny
Odbudowa, a raczej zabezpieczanie pozostałości warowni wciąż tu trwa i można natknąć się na przykład na rusztowania, narzędzia czy materiały budowlane.
Prace prowadzone są przez wolontariuszy ze Stowarzyszenia Ratowania Zamku Brekov.
To fantastyczni ludzie, którzy z pasją opowiadają o zamku. Otwierają dla turystów szeroko ramiona i lochy wypełnione beczułkami 😂
Wejście do lochów 😱
W lochach na szczęście żadnych duchów nie było, jeńców też, tylko zacnie wyglądające beczki 😉
Z zamku rozpościera się ładna panorama na Góry Slańsko- Tokajskie.
Andrzej niezmordowanie dokumentuje architekturę zamkową, bo choć warownia nie należała do dużych to jednak jest tutaj sporo ciekawych miejsc.
Pozostałości donżonu
Na centralnym dziedzińcu.
Wewnętrzna fasada pozostałości donżonu
Najstarsza część zamku pochodzi z końca XIII lub początku XIV wieku. Wybudowana została na najwyższym punkcie wapiennego wzgórza. Obwód murów miał owalny plan. Murowaną budowlę mieszkalną umieszczono w zachodnim narożniku muru. Pozostałe zabudowania najpewniej były konstrukcji drewnianej i były przystawione do wewnętrznych ścian muru obronnego.
Oczywiście można również pozwiedzać zamkowe komnaty 😉
W czasie powstań antyhabsburskich zamek był wielokrotnie najeżdżany i niszczony przez wojskowe oddziały Rákóczy'ego i Thököly'ego. Po jednej z takich batalii twierdza nie została już odbudowana i od tego czasu zaczęła stopniowo popadać w coraz to większą ruinę.
Skały z których jest zbudowany zamek mają ciekawą barwę i fakturę.
Schodzimy z górnego zamku. Jeden z opiekunów warowni pyta nas o wrażenia. Oczywiście wypowiadamy się w samych superlatywach, bo faktycznie bardzo się nam tutaj podoba. Zresztą jak i we wszystkich zwiedzanych do tej pory hradach. Widząc nasz entuzjazm, pan proponuje zwiedzenie jeszcze dwóch zamków w okolicy i pobyt z noclegiem. Tu się z nim zupełnie zgadzam 😃, bo jeden dzień to zdecydowanie za mało, na takie miejsca, ale niestety nasz plan nie przewiduje takiego wariantu i sąsiednie zamki muszą poczekać ....
Mimo bardzo starannego rozglądania się, nie znajdujemy żadnych botanicznych rewelacji pod zamkowymi murami. Ale to wczesna wiosna, więc ...trzeba tu wrócić latem 😉
Tym razem musiałam się zadowolić dorodnym wstężykiem gajowym 🐚, który bardzo lubi tereny ruderalne. Dorosłe osobniki wstężyka gajowego, mają ciemnobrązową lub czarną wargę otaczającą otwór muszli, w przeciwieństwie do bardzo podobnego wstężyka ogrodowego który ma ją w kolorze białym.
Jeszcze rzut oka na średniowieczną warownię, która z takiej perspektywy wygląda jak gigantyczny kamienny okręt .
Poniżej bramy znajduje się małe zamkowe muzeum. Mimo, że faktycznie maciupkie i powstało niedawno to warto rzucić okiem na zgromadzone tam eksponaty.
Piękne motywy roślinne wyrzeźbione w kamieniu
W muzeum zobaczyć można kopie cennych dokumentów związanych z historią zamku.
Znajdziecie tu również trochę współczesności: wydawnictwa, pamiątki, magnesy i ....vino Brekov. Niestety nie można było płacić kartą i nie wiem jak smakuje tutejsze wino 😭
Na koniec tradycyjny wpis do pamiątkowej książki ...
Wracaliśmy do domu drogami wśród kwitnących jabłoni i coraz bardziej byłam pewna, że chcę tu wracać i wracać ...im bardziej poznaję ten niewielki kraj, tym bardziej jestem nim zafascynowana 🧡
Komentarze
Prześlij komentarz