Bardzo lubię miłe niespodzianki w postaci wolnego weekendu 😃. I nie mam najmniejszego problemu z zagospodarowaniem nam czasu 😉. Przecież jest tyle miejsc gdzie nas jeszcze nie było ....
Doskonale widoczny z drogi na Preszów, górujący na wioską Kapušany hrad Maglovec od dawna przykuwał naszą uwagę. Widziany z daleka robił duże wrażenie. Przyszedł moment, żeby go pooglądać z bliska. Popatrzyliśmy na prognozy pogody, ponieważ i w sobotę i w niedzielę miało padać pozostała tylko kwestia wyboru kiedy mniej 😏. Padło na sobotę.
Po drodze
Kiedy tylko przekroczymy południową granicę, od razu zaczynam uważnie rozglądać się po obu stronach drogi. I na ogół po krótkiej chwili coś się nam rzuca w oczy. Zabytek, architektura, roślina , ludzie, napis po słowacku brzmiący dla nas zabawnie ...
Nie zawsze jest na tyle czasu, aby się w tych ciekawszych miejscach zatrzymywać ale czasami...tak jak w tą sobotę pozwalamy sobie na smakowanie Słowacji we wszystkich jej aspektach.
Przestanek pierwszy
Od granicznego szczytu Baranie po miasto Śvidnik rozciąga się tak zwana "Dolina Śmierci" . Tutaj między 11 a 14 września 1944 roku toczyły się bardzo zacięte walki
między Armią Czerwoną a Wehrmachtem. Pokłosiem były dziesiątki tysięcy zabitych i rannych. Jeszcze wiele lat po wojnie widoczne były efekty walk i wraki pojazdów pancernych. I nadal je możemy oglądać w postaci wolno stojących pomników. Odrestaurowane czołgi T-34 i T-34-85 rozsiane są w całej dolinie.
My zatrzymujemy się przy tych stojących blisko drogi E 371 z Dukli do Preszowa, tuż przed wjazdem do miasta Svidnik.
Monument składa się z dwóch czołgów: PzKpfw IV (niemiecki) i T-34-85 (radziecki).
Podobno są to egzemplarze w pełni kompletne mechanicznie.
Miejsce bez wątpienia ciekawe dla pasjonatów historii drugiej wojny światowej.
Przestanek drugi
Šarišský Štiavnik- malutka miejscowość na drodze pomiędzy Svidnikiem a Giraltovcami. Parę domów...na pierwszy rzut oka nic ciekawego ...A jednak w pewnym oddaleniu od drogi widać charakterystyczne wieże świątyni a przy niej prawie niewidoczna, malutka drewniana dzwonnica. Nawet nie wiem, gdzie o niej przeczytałam. Ale koniecznie chciałam zobaczyć tą perełkę architektury drewnianej.
Dzwonnica - Šarišský Štiavnik
Myślę, że to ostatni moment, żeby zobaczyć tę dzwonnicę. Dość mocno jest już nadszarpnięta zębem czasu a nie widać, żeby ktoś chciał ją ratować. Szkoda...Jeszcze jedna, może dwie zimy i pozostaną tylko zdjęcia.
Drewniana dzwonnica jest fragmentem rozebranej wcześniej drewnianej cerkwi św. Michała Archanioła z 1773 roku. Została złożona z fragmentów tej cerkwi około 1928 roku.
Ciekawą architekturę ma również stojąca tuż obok nowa cerkiew.
Budynek inspirowany jest ukraińskim barokiem. Dominujący element to centralna bryła zwieńczona sporą kopułą z narożnymi wieżami z małymi kopułami. Podobno w środku znajduje się oryginalny ikonostas i ołtarze boczne z drugiej połowy XVIII wieku, pochodzące ze starej drewnianej świątyni.
Niestety nie mogliśmy tego zobaczyć naocznie, bo wszystko było zamknięte i żadnej żywej duszy nigdzie nie było widać.
Jak sama nazwa mówi Šarišský Štiavnik ( Szaryski Szczawnik) we wsi znajduje się kilka źródeł wody mineralnej. I kilka kurhanów wschodniosłowackich ... I dla tych kurhanów mogłabym tu zostać nieco dłużej ale plan jest inny.
Jedziemy dalej ...już tylko przez okno samochodu wgapiam się w mokradła przy drodze, będące rezerwatem przyrody i jadalnią bocianów 🐸🐸🐸
Kapušany
Naszym celem są usytuowane na skalnym grzbiecie góry zwanej Zámčisko ruiny średniowiecznego zamku obronnego. Krętymi uliczkami w miejscowości Kapušany, staramy się trafić na parking pod hradem. Jeszcze po drodze Andrzej wyskakuje z samochodu, żeby uwiecznić ruiny z daleka. Ich sylwetka na tle zielonego lasu, na skalnej ścianie przykuwa wzrok i fascynuje.
Droga pod hrad
Drogowskaz utwierdza nas , że trafiliśmy na właściwy parking (niezbyt dużych rozmiarów). Na ogół dość dokładnie sprawdzam nasze trasy. Tym razem nie było na to czasu, więc pobieżnie rzuciłam okiem na mapy, nie wgłębiając się bardziej.
Poszliśmy za strzałkami naućnym chodnikiem bohatera z Maglowca . Ewidentnie mieliśmy jakieś zaćmienie umysłowe, bo tu jak byk widać dwie możliwości dłuższą czerwoną ścieżkę i krótki zielony szlak. My zobaczyliśmy tylko tę w kolorze czerwonym, obchodzącą w koło górę ...No cóż.. przynajmniej się nie zmęczyliśmy 😂 podejściem, bo czas pokonania obu jest taki przybliżony.
Na dodatek przy czerwonej ścieżce znajdują się co kawałek tablice z historią hradu , legendami i ciekawostkami przyrodniczymi
Tablice edukacyjne - tekst jest również w języku polskim
Przy ścieżce znajdują się ławki w ciekawej aranżacji z postaciami bohaterów z legendy o warowni. W sumie to idzie się i idzie drogą przez las, który okrąża górę z warownią. Tablice i ławki są miłym przerywnikiem podczas dość monotonnego podchodzenia pod budowlę
Jest gorąco i zapowiadany na popołudnie deszcz na pewno spadnie ...Mamy nadzieję, że będzie to późne popołudnie 🙏
Jak Słowacja to kofola 😁
Duża strzałka z napisem HRAD daje nam nadzieję, że jesteśmy już prawie u celu ...Hmmm, już dość dawno ktoś powiedział, że nadzieją jest matką głupich 😂 od tego miejsca do bramy jest jeszcze około 1km drogi. Mijamy odbicie ścieżki w kierunku, gdzie znajdował się starosłowiański gród. Przez moment kusi nas, żeby tam skręcić, ale niestety ... tego nie obejmuje plan dzisiejszego zwiedzania. Dobrze, że Andrzej kontroluje trochę moje zapędy , bo ja chciałabym być wszędzie ...co oczywiście nie jest realne 😭
I w końcu pojawiają jakieś kontenery oraz zwiększa się ilość tablic informacyjnych.
I w końcu widać zamkowe mury 😃
Zaraz za bramą jest punkt kasowy (opłata za wejście 2 euro i w takich miejscach kartą nie zapłacicie ). Ucinamy sobie krótką pogawędkę z uśmiechniętym Słowakiem sprzedającym bilety. To jeden z tych zapaleńców, zajmujących się społecznie odbudową a przede wszystkim zabezpieczaniem ruin warowni. W trakcie rozmowy okazuje się, że zna Sanok a zamek jest remontowany z funduszy Programu Współpracy Terytorialnej Interreg Polska – Słowacja.
W pomieszczeniu kasowym znajdują się również miniatury średniowiecznych maszyn oblężniczych.
Trebusz z przeciwwagą, mówiąc najprościej to olbrzymia, mechaniczna proca działającą na zasadzie dźwigni. Siłę wyrzutu zapewniał znaczny ciężar – pojemnik z kamieniami lub ołowiem, na stałe zamocowany na krótszym ramieniu. Odblokowany wraz z ramieniem opadał pod wpływem siły ciężkości, powodując gwałtowny ruch obrotowy drugiego, dłuższego ramienia.
Katapulta – machina miotająca pocisk. Zasada jej działania opiera się na wykorzystaniu energii sprężystej. Energia ta była wykorzystywana do miotania kamiennych pocisków.
Taran-skuteczny przy rozbijaniu bram i murów zamkowych. ( wersja ulepszona)
Mimo, że wisi nad nami widmo popołudniowych burz nie śpieszymy się z oglądaniem pozostałości hradu Kapušany.
Do czasów obecnych przetrwał główny dom mieszkalny do wysokości drugiego piętra, oraz w podobnym stanie czworoboczna wieża zachodnia. Z wieży wschodniej niestety nie zachowały się górne kondygnacje. W dobrym stanie widoczne są mury obronne zarówno zamku górnego jak i przedzamcza.
Z murów zamkowych rozciąga się widok na leżący w dole Preszów i ciemny wał Gór Slańsko- Tokajskich
Dziedziniec zamkowy.
Zachowane elementy architektury
Mini muzeum zamkowe.
Wszędzie znajdują się tablice z opisami (także w języku polskim !)
Musiałam sprawdzić, co się czuje mając na głowie wielki miedziany "rondel" 😂😂😂😂 i od razu zaczęłam współczuć wszystkim rycerzom, którzy coś takiego musieli mieć na głowie dłużej niż kilkanaście sekund.
Można wejść na zachowaną wieżę zamkową na której znajduje się platforma widokowa oraz co najważniejsze panoramy z opisem. Więc nie tylko patrzymy ale jeszcze wiemy na co patrzymy 😉
Widok na charakterystyczne szpiczaste sylwetki gór o nazwie Straż , które kiedyś pełniły funkcję adekwatną do nazwy, czyli wystawiano na nich straż ostrzegającą o zbliżającym się niebezpieczeństwie.
Okolice zamku a daleko, daleko na horyzoncie Wyhorlat
Jedno z okienek strzelniczych na wieży.
Kapušiansky hrad znajduje się na wysokości 504 m n.p.m. w rezerwacie przyrody 'Kapušiansky hradný vrch" z ważnym stanowiskiem botanicznym na wulkanitach. Za zamkowe mury prowadzi ścieżka i prawdę mówią od zewnętrznej strony zamek wygląda moim zdaniem najlepiej ( może dlatego, że w obrębie murów są prowadzone prace i współczesne elementy budowlane psują odbiór tego miejsca)
Oblaczek granatek. Spotykam go chyba pierwszy raz . W Polsce występuje rzadko. To gatunek motyla z rodziny mrocznicowatych. Smakosz nektaru z jeżyn i ostrożeni.
Hrad od zachodniej strony.
Tuż za murami zamkowymi znajdują się skały wulkaniczne z ciekawą roślinnością.
Paprotka zwyczajna .Widok chmur zbierających się nad naszym kolejnym celem niestety potwierdza prognozowaną pogodę. (gdyby nie te prognozy , chodzilibyśmy po Dziumbierze w Niżnych Tatrach a nie tutaj) Mury i skały w niektórych miejscach tworzą jedność . Robi to niesamowite wrażenie. Nie wiem jak to się stało, ale przegapiliśmy krótką ścieżkę, która sprowadza wprost na parking a zaczyna się właśnie tuż za rogiem tych murów.
Wiatr wieje tak mocno, że prawie wyrywa nam placek z dłoni, a to znak zmieniającej się pogody.
Urokliwe miejsce, choć powierzchnia jaką zajmują ruiny warowni nie jest zbyt duża, warto tutaj zatrzymać się na chwilę.
Jeszcze ostatnie spojrzenie na wiekowe mury i wracamy ta samą drogą na parking ale to nie koniec zwiedzania dzisiaj ....jedziemy dalej🚗 ale o tym w kolejnym poście
Wszystkie informacje o zamku historyczne i aktualne znajdziecie na stronie Zamek Kapušany (kapusany.sk)
Komentarze
Prześlij komentarz