Wielka Fatra. Zadnia Ostra i Ostra - wśród skał i chmur

Kierunek Wielka Fatra 

 W dzikich i bezludnych pasmach górskich najpełniej odczuwa się piękno skalistych szczytów, najmocniej chłonie się przyrodę i najłatwiej o przygodę 😉

Kiedy wreszcie nadeszła ta wyczekiwana , upragniona , wytęskniona, zaklepana na Tatry, długa majówka ...to okazało się, że pogoda jakoś nie chce z nami współpracować 😭Z pięciu dni jakimi dysponowaliśmy tylko JEDEN !!! miał być z piękną pogodą. Ale żadna siła nie była w stanie nas odwieść od wyjazdu w GÓRY . Wszystko jedno jakie byle góry 😀. Spakowani na wszelkie okoliczności, pogody i temperatury wylądowaliśmy tam gdzie zwykle, czyli u cudownej Pani Marysi, która ze stoickim spokojem znosi nasze śniadania bladym świtem i kolacje, nigdy nie wiadomo o której 😉 Anioł nie kobieta 💓

Prognoza pogody na następny dzień nie pozostawiała złudzeń. W Tatrach będzie lało ...No, to szukamy gdzie będzie lało trochę mniej 😉 Jest !!! Wielka Fatra - tutaj tylko po południu i przelotnie. A skalista Ostra już od jakiegoś czasu chodziła Andrzejowi po głowie. 


Jeśli Andrzej wpatruje się w jakąś górę na mapie dłużej niż 30 sekund, na mur beton w krótkim czasie tam będziemy 😄

Ja w ostatnim momencie, leżąc wieczorem w łóżku próbuję coś doczytać na temat Ostrej, chciałabym wiedzieć coś więcej niż kolor szlaku jakim pójdziemy ...Ale na przyszłość powinnam zaniechać takich pomysłów, jeśli chcę spać spokojnie 😂


Blatnica i Dolina Blatnicka 

Jedziemy przez znajome miejscowości...Już wiem zza, którego zakrętu wyłoni się biała wieża kościoła, a zza którego, znane nam już szczyty Gór Choczańskich i Małej Fatry. Choć góry szczelnie otuliły się  mgłą, to są momenty, że wiatr rozrywa tę zasłonę i z szarej waty wyłania się jakiś wierzchołek ...


Przed nami Wielka Fatra. 

GPS grzecznie doprowadził nas do parkingu w Błatnicy (niekoniecznie tego najbliższego wyjścia na szlak), ale za to mieliśmy okazję ciut pozwiedzać najstarszą miejscowość historycznego  regionu Turiec 😉  


Jeśli ktoś nie ma potrzeby robienia dodatkowych kilometrów, sugeruję kierować się na parking w Gaderskiej Dolinie (płatny) 

Malownicza wieś Blatnica , leżąca nad Blatnickim potokiem. 

Wśród zabudowy dominują zabytkowe domy z charakterystycznymi bramami prowadzącymi na wewnętrzne podwórze, będącymi świadectwem dawnej ( myślę, że i obecnej również)  zamożności mieszkańców.

Hurrrrrrra góry 😃

Po przejściu niewątpliwie urokliwej miejscowości Blatnica docieramy do wylotu dwóch dolin. Blatnickiej i Gaderskiej.  Pierwszą będziemy wchodzić na Ostrą a drugą wracać. 


Początek wygląda średnio zachęcająco 😉 prawie jak alejka w parku 😂


Cała dolina leży w granicach Parku Narodowego Wielka Fatra. 

Już na dzień dobry, fatrzańska przyroda miała dla nas niespodziankę. Znany nam tylko z ogródków pierwiosnek bezłodygowy tutaj rósł sobie tak zwyczajnie przy szlaku w żółciutkich kępach 🌼


Pierwiosnek bezłodygowy
- w Polsce ten gatunek w stanie dzikim uznany za wymarły.

Idziemy zupełnie bezludną doliną, która nieznacznie podnosi się do góry. Przy potoku co kawałek rozmieszczone są tablice ze scenami z filmów jakie tutaj kręcono.  

Sceny z filmu "Janosik" - w słowackiej wersji filmu rolę Janosika gra Frantisek Kuchta ( moim zdaniem Marek Perpeczko  w tej roli jest zdecydowanie bardziej zbójecki 😍 i w moim, ale podejrzewam, że w wielu innych damskich umysłach  (sercach 😉) taki obraz Janosika pozostał na zawsze) 

Ech ... Ci zbójnicy  😉(Marek Perepeczko) 

Pogoda nie może się zdecydować, czy ma być ładnie czy jednak rzucić jakimś większym deszczem. Na razie tylko chwilami mży ...ale coś wisi w powietrzu. 
 
Rozglądam się uważnie po krzaczorach przy szlaku, bo po odkryciu pierwiosnka bezłodygowego, intuicja podpowiada mi , że tu takich cudeniek może być więcej. I bingo. Jest. Niepozorna cieszynianka wiosenna . Pierwszy raz ją widzę na żywo. 


Cieszynianka wiosenna
 - W Polsce podlega ścisłej ochronie. Roślina umieszczona na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski. 


I do kompletu tuż obok żywiec dziewięciolistny, kolejna roślina której nie znałam. W Polsce występuje w górach, głównie w Sudetach oraz bardzo, bardzo rzadko w Karpatach Zachodnich. 


 Stoki Doliny Blatnickiej są strome i skaliste. 

Im dalej idziemy, tym bardziej zaczyna nam się podobać ta dzika dolina. Skały wapienne i dolomitowe przybierają niesamowite formy, pełno w nich szczelin i jaskiń. 


Przy jednej z jaskiń.

Jaskinie są oznaczone czerwony znakiem zrobionym sprejem.  Ale nie są to miejsca do zwiedzania. Choć kusi, żeby tam zaglądnąć, to jednak w tym wypadku zdrowy rozsądek zdecydowanie bierze górę. ( nie jestem do końca pewna czy rozsądek czy ograniczenia czasowe 😉) Po za tym takie miejsca, są często noclegownią nietoperzy i nie należy im zakłócać drzemki. 


Skalne okno i piękne wapienne wieże to przedsmak tego co nas czeka na górze, wszak jesteśmy w "Skalnej Fatrze" - tak bywa nazywana ta część Wielkiej Fatry.

Ujście Juriášovej  doliny - do Zadniej Ostrej dwie godziny pod górę 


Zadnia Ostra 1245 m i Ostra 1247 m. 


Dochodzimy do ujścia jednej z bocznych dolinek - Juriášovej doliny, którą prowadzi szlak na Ostrą i tu przytoczę słynne powiedzenie pana przewodnika "dobrze to już było" 😂. Szlak zaczyna się ostro wspinać do góry przez bukowy las. 


Do góry 😉 przez Juriašova dolinę.

Spomiędzy jeszcze bezlistnych buków widać strome skale ściany, a i szlak co chwilę przegradzają skalne progi, dzięki temu nabieranie wysokości nie jest monotonne .



Na szlaku ...Oczywiście nie brakowało wiatrołomów. Słowacy wyznają zasadę, jak spadło, niech leży a ty turysto sobie radź 😀W sumie to już się przyzwyczaiłam do takich "atrakcji" na szlaku tym bardziej, że wszystkie te dzikie szlaki zaskakują również pozytywnie niezwykłym bogactwem przyrody 🌼🥀



Wawrzynek wilczełyko - jego kwiaty cudnie pachną ale cała roślina jest silnie trująca .


Jak widać na zdjęciu Wielką Fatrę zamieszkują różne istoty 😍😉 ( czyżby jakiś krewny Entów ?? )
i łatwiej o spotkanie z czymś takim niż z człowiekiem. Ludzi spotkaliśmy dopiero w okolicy przełęczy pod Ostrą i to dosłownie kilka sztuk. 

Skalne ściany z widocznymi co rusz, jaskiniami działają mocno na wyobraźnię. Od razu pojawia się w głowie pytanie co lub kogo kryją te skalne dziury. Zdecydowanie wolę nie znać odpowiedzi 😱. Ale faktycznie wędrówka tym odludnym szlakiem w dzikim paśmie Wielkiej Fatry jest niesamowita. Na szczęście przestaje mżyć i poprawia się nieco widoczność.
Dochodzimy do malutkiej przełączki o wdzięcznej nazwie Misa 😏🥣

Misa 1132 m.

 Do Zadniej Ostrej 25 minut.  Dobrze się nam idzie, mamy lepszy czas niż podany na tabliczkach. Trochę nas dopinguje mocno niepewna pogoda. 

    Sasanka słowacka

Z pożółkłej zeszłorocznej trawy wystają włochate sasanki. Tutaj jeszcze kwitną, choć to przełom kwietnia i maja. Widać, śnieg tutaj długo się utrzymuje. Z sympatią spoglądam na te kudłate kwiatki, które tak naprawdę po raz pierwszy w życiu zobaczyłam miesiąc wcześniej, podczas jednego z naszych spontanicznych wyjazdów na Słowację. 

Szlak zaczyna momentami  kluczyć pomiędzy skałkami, to znak że zbliżamy się do Zadniej Ostrej. 


 Na grani sterczą dwie charakterystyczne skały wyglądające jak skrzydła kamiennego anioła 😇 


Andrzej w anielskich skrzydłach 😉

Jak widać znaki szlaku są doskonale widoczne( przynajmniej na razie),  aczkolwiek czasami trzeba się trochę zastanowić co "artysta" miał na myśli 😉. 

Zadnia Ostra a za nią w głębi Ostra  

Ze szczytu Zadniej Ostrej możemy zobaczyć bohaterkę dnia- Ostrą. Wygląda niesamowicie. Od razu przychodzi mi na myśl cykl powieści Stephana Kinga - "Mroczna Wieża". Otoczone mgłą białe urwiste ściany budzą dreszczyk emocji. Dreszczyk ??? U mnie chyba wstępne drgawki 😂, bo przeczuwam jak "łatwo" będzie wejść na szczyt. 

Na szczycie Zadniej Ostrej. Brrrr..zimno 

Pogada zaczyna się pogarszać. Robi się przenikliwie zimno. Andrzej szaleje z zdjęciami, a ja schodzę z grani i w zacisznej kosodrzewinie, wyciągam zgrabiałymi palcami kanapkę z plecaka. I w tym momencie oczywiście przypomina mi się, że Wielka Fatra to ostoja niedźwiedzi , że nikogo nie było na szlaku, że niedźwiedzie mają doskonały węch ...I jakoś coraz mniej mam ochotę na ten pachnący chlebuś z pachnącą szyneczką i serkiem 😂😂😂 Zjadam kanapkę w pośpiechu i idę porozglądać się za Andrzejem, którego ostatnio widziałam na początku Zadniej Ostrej. Jest, wynurza się zza skał z lustrzanką w ręce. 

 Widoczny szlak schodzi do przełęczy pod Ostrą. Na sam szczyt nie ma szlaku tylko ścieżka ...i parę atrakcji .


Niesamowite skalne wychodnie, przypominające ogromne skamieniałe postacie wyrastają na zboczach Ostrej. 

Nie ważne, że nisko wiszące chmury nie pozwalają podziwiać panoramy. Jest magicznie. Cisza i pustka wkoło nas , tylko kamienne stwory , wieże, bramy otulone mgłą zdają się patrzeć na intruzów, którzy swoją obecnością zakłócają im ten kamienny spokój. Nawet nie rozmawiamy, chłonąc wszystkimi zmysłami otoczenie . 


Na Zadniej Ostrej 


Zielone znaki prowadzą na Tłustą (też jest w planach 😉ale nie dzisiaj) 


 W skalnych zagłębieniach chowają się żółciutkie pierwiosnki łyszczaki -W Polsce znajdziemy go tylko w Tatrach. A na Słowacji spotykany powszechnie na wapieniach we wszystkich wyższych grupach górskich.


Za Blatnicką doliną widać szczyty Wielkiej Fatry - od prawej Jelenec, za nim szpiczasty i bardzo skalisty Drienok a głębiej  po lewej za przełączą Sedlo za Drieňkom  ledwo widoczny we mgle mały Rakytov .


Rzut oka do tyłu... Za nami wierzchołek Zadniej Ostrej , a dalej 
Chládkove úplazy , Haľamova kopa     ( oba te szczyty objęte są ścisłą ochroną i nie prowadzi tam żaden szlak)  na samym końcu  Smrekov.


Szlak biegnie wygodną ścieżką po grani. Przynajmniej na razie 😏

 Przenikliwe zimno i wilgoć w powietrzu, przypominają nam, że w górach wiosna bywa kapryśna. Wierzchołek Ostrej coraz bliżej, coraz wyraźniej widać stromą i skalistą ścieżkę na szczyt. Zbliżamy się do grupy skałek, Ścieżka ewidentnie prowadzi w lewą stronę. Idę , ale halo, halo coś mi nie pasuje, tu się po prostu trzeba wspinać po skałach. Czekam na Andrzeja i z jego oraz boską pomocą😉 wdrapuję się na te skały ale, nawet Andrzej stwierdza, że coś tu za trudno. Wracamy. I okazuje się, że, żółty szlak jakoś tak śmiesznie skręca w las i się dość mocno obniża, że my zapatrzeni i nastawieni na wchodzenie pod górę, nawet tego nie zauważyliśmy 😂


W tym miejscu należy zdecydowanie iść w prawą stronę ❗


Tak, oczywiście później zobaczyliśmy tę małą żółtą strzałkę skierowaną w prawo 😐ale, nie byliśmy jedynymi , którzy się tak zapędzili, bo wycofując się z problemowych skałek, zawróciliśmy też kilku Słowaków, którzy również byli przekonani, że należy podążać za ścieżką w górę , a nie włazić w krzaczory w dół .


Gdzieś tam miejscami z pod grubej warstwy chmur zaczynało prześwitywać błękitne niebo. Co oczywiście dało nam nadzieję na piękne widoki ze szczytu Ostrej.


 Wreszcie od początku naszej wędrówki pojawiło się parę osób na szlaku. Szczególnie wzrok przykuwały malutkie postacie widoczne z daleka na prawie pionowej ścieżce na szczyt.


Zejście do przełęczy pod Ostrą 


Można powiedzieć , że szlak jest mocno urozmaicony 😂

Po dojściu na przełęcz, zrobiliśmy krótką przerwę ( bardzo mi potrzebną, żeby się zdecydować czy bardziej chcę wyłazić na Ostrą czy bardziej się boję 😏) To znaczy ja od początku wiedziałam , że chcę i że wejdę, żeby nie wiem co ..


Sedlo Ostrej (1200 m)- rozległa przełęcz, ale położona na dość ostrej grani. 


Jakiś optymista napisał, że na Ostrą 10 minut drogi. Hahahaha ...życzę powodzenia, chyba w wyniku teleportacji, ktoś się tam znajdzie w 10 minut .


Odcinek pierwszy - zwisające luźno łańcuchy, nie wiem czy bardziej pomagają czy przeszkadzają. 


Zdecydowanie brakuje mi trzeciej ręki. Dwie do trzymania się skał a trzecia do łańcucha 😂


Odcinek drugi- prawie pionowe drewniane schodki, a raczej ich resztki spomiędzy których wystają mocne, ostre metalowe pręty. Uważanie, żeby się o to cholerstwo nie zaczepić pochłania całą moją uwagę i zapomniałam, że mam się tutaj bać 😂


No, cóż ..jest trochę stromo ...momentami prawie pionowo
 

Serio ??? Mam po tych łańcuchach przejść przez to skalne okno 😱


Odcinek trzeci - łańcuchy i skalne okno 


A jednak 😀...ostatnie metry i jestem na szczycie Ostrej 


Myślę, że widać radość 😁 i dziką satysfakcję, że tu jestem. Dla Andrzeja coś takiego to bułka z masłem...dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. 
Nie jest to jakaś bardzo trudna ścieżka, ale ...jest spora ekspozycja, są łańcuchy, jest stromo. Zdecydowanie może sprawić trudność osobom wrażliwym na ekspozycję i nieobytym z "żelastwem".
Nawet pogoda zrobiła się ciut lepsza i poprawiła się widoczność. Na moment , ale to wystarczyło, żeby zachwycić się tym co widać ze szczytu Ostrej.  


Na Ostrej 💙


W dole widoczna przełęcz pod Ostrą (kilkadziesiąt minut wcześniej tam siedziałam i nie bardzo wierzyłam, że tu będę)  dalej za nią Zadnia Ostra

 
Na niektórych słowackich szczytach można znaleźć metalową skrzynkę z zeszytem do wpisów. 


Zostawiamy nasz "ślad" 😃.


Krótka sesja zdjęciowa na wierzchołku 😉

 
Panorama ze szczytu Ostrej na dalsze szczyty Wielkiej Fatry ( na niektórych widać jeszcze śnieg)


Przed nami, za doliną Gaderską (którą będziemy wracać) widać piękne ściany Tłustej. Podoba mi się ta góra coraz bardziej 😍. Gdyby nie pogoda, która jest więcej niż niepewna, kto wie czy nie poszlibyśmy tamtędy, żeby zrobić pętelkę do Blatnicy. 


Przyczepiona do skały, piękna kolonia pierwiosnka łyszczka, który dopiero zaczyna kwitnąć . 

Skalne ogrody - żółciutki głodek mrzygłód 


 Niestety, nasze zachwyty nie mogą trwać zbyt długo ...bo ciemne chmury i widoczne smugi deszczu są coraz bliżej, a schodzenie po śliskiej dolomitowej skale nie należy do bezpiecznych i przyjemnych rzeczy. 

Jeszcze ostatnie spojrzenie i schodzimy ...


Tak bardzo chciałabym tu jeszcze parę chwil zostać, wśród tych skał i chmur, napatrzeć się na widoczne góry i ...planować gdzie następnym razem będziemy 😉

Ale pogoda zaczyna się szybko zmieniać i po chwili pada deszcz. Z góry schodzimy już po mokrych i śliskich skałach ( przy okazji Andrzej chyba po raz pierwszy dowiaduje się, że potrafię się niecenzuralnie wyrażać 😂 oraz o tym co mogę lub nie w pewnym zakresie 😂😂😂) 


Na zboczu wzrok przykuwa piękna limba😍


Pierwiosnek łyszczak moknie w deszczu tak jak my ☂
 
Schodzimy z powrotem do przełęczy pod Ostrą i żółtym szlakiem idziemy w kierunku wzniesienia Muráň (1050 m)  na którym znajduje się rozdroże szlaków turystycznych. Deszcz pada coraz mocniej. A co gorsze zaczyna znikać oznakowanie szlaku. Po prostu go nie ma. Jest za kilka ścieżek do wyboru. Wybieramy, tą naszym zdaniem najbardziej wydeptaną . 


Najbardziej wydeptana ścieżka 😏

Oczywiście znaków szlaku żadnych nie ma ...ale za to przypadkiem trafiamy na fantastyczny punkt widokowy. Tuż przed sobą mamy skalne ściany jednego z wyższych i najbardziej charakterystycznych szczytów w grupie górskiej Wielkiej Fatry .


Tlstá (1373 m) 

Mimo deszczu i kiepskiej widoczności  tarasowo schodzące w dół białe pionowe ściany robią ogromne wrażenie. Góra emanuje czymś niezwykłym. Jednym słowem rzuca na nas urok i już wiemy, że prędzej czy później ale musimy tam być 💚


Cały rozległy masyw Tlstej zbudowany jest z grubych, prawie poziomo ułożonych warstw triasowych wapieni i dolomitów.  Zbocze góry, zwłaszcza w górnej części, tworzy szereg coraz to wyżej położonych tarasów i skalnych półek, porozdzielanych stromymi ściankami i uskokami skalnymi. Po prostu cudo 💓


Jak widać pogoda nas nie rozpieszcza ....ale dla TAKICH widoków warto moknąć 😍


Gdyby pogoda była trochę lepsza, na pewno nie oparlibyśmy się pokusie  przejścia tym pięknym grzbietem. Niestety mżawka zaczyna się zmieniać w regularny deszcz więc, nie pozostaje nam nic innego jak jednak poszukać szlaku i zejść do doliny. 


Gdzieś tam spodem tej doliny o wdzięcznej nazwie  Konský dol biegnie nasz szlak ...
Próbujemy na niego  wrócić. Nie jest to proste, gdyż znaczków na drzewach jak nie było tak nie ma . Andrzej odpala nawigację i szukamy właściwej drogi ...( choć kto wie, może właściwa wcale nie biegnie utartym szlakiem, skoro poza trafiają się takie widoki 😉) 


W nocy lub w gęstej mgle wędrówka tędy może być niebezpieczna. 
Przed nami nagle wyrasta skalna ściana. Już wiemy, że tędy na pewno nie przejdziemy. Cofamy się sporo do góry, żeby trafić na właściwą ścieżkę. 


Tędy się raczej nie da przejść 


Ta skalna ściana to kompleks wapiennych skał tworzących północno-wschodnie zamknięcie doliny Konský dol. Gdzieś tu przebiega szlak. Po kilkunastu minutach kluczenia JEST 😃. Słabo widoczny żółty pasek, ale jest. 


Konský dol



Nawet nie chce się nam podchodzić pod tabliczki na rozdrożu szlaków turystycznych. Kiedy pomiędzy drzewami wypatrzyliśmy znaki szlaku niebieskiego, którym będziemy wracać , po prostu przecinamy zbocze schodząc do doliny. 


Na zboczach Muráňa. 
Kiedy tylko znajdujemy szlak i schodzimy do doliny przestaje padać, a za chwilę pojawiają się fragmenty błękitnego nieba i ....plamy słońca. 


Pogoda trochę spłatała nam figla, bo słońce bardziej przydałoby się nam tam na górze ...No, ale cóż, przynajmniej wyschniemy 😉



Korzenie starych drzew czasami przybierają niesamowite kształty , na przykład stopy dinozaura .
Wędrujemy tą dziką doliną zupełnie sami. Co kawałek widać skalne ściany a w nich groty i jaskinie. Jakoś taki mi się pomyślało, że to gotowe M- 2 dla misiowej rodziny. I chyba się nie myliłam. 


Konský dol w tak zwanej Skalnej Fatrze to  pierwsze prawe odgałęzienie Doliny Gaderskiej długości około 4 kilometrów. 


Niebieski  szlak turystyczny, którym idziemy jest  nazwany imieniem zasłużonego działacza turystycznego Janka Bojmíra z Martina . 

Parę sekund po zrobieniu tego zdjęcia , ledwo zdążyliśmy się odsunąć z tego miejsca , coś gruchnęło i z góry stoczył się  jakiś spory kawałek skały. Nie było to przyjemne doznanie. Nawet nie oglądnęłam się do tyłu ani do góry 😱 woląc nie wiedzieć co to było i dlaczego akurat tam spadło (albo kto strącił 🐻). Zdecydowanie przyśpieszyłam kroku i zatęskniłam jednak za cywilizacją. 
Przy całkiem już ładnej pogodzie dotarliśmy do Doliny Gaderskiej czyli do asfaltu i ludzi. 


Fragment bramy do Doliny Gaderskiej - przejścia do magicznego i dzikiego świata skał, niesamowitej  przyrody, cudnych widoków i zaskakujących miejsc. 

Choć i w samej Blatnicy parę rzeczy nas zaskoczyło . Choćby wielkie bańki z mlekiem chłodzące się w Blatnickim potoku .


Przydomowa chłodnia na mleko 😍


Uwagę przyciągają również niebanalne dekoracje 😉


Równie ciekawa jest stara architektura i te ogromne bramy będące jednocześnie zaproszeniem do środka i oddzieleniem  tego domostwa od reszty świata .

Wracamy do samochodu z ogromnym niedosytem ...bo został tutaj niezobaczony zamek Blatnicki, ogromna, skalista Tlstá z mnóstwem naskalnych roślin ... Zdecydowanie trzeba tutaj wrócić ❗❗❗

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Siwy Wierch - wędrówka wśród skał i kwiatów

Zamek Jasenov -warownia na krańcach Wyhorlatu

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy - "Orla Perć" Tatr Zachodnich część I