Wokół Spiskiego Hradu


Spiski Hrad  

Spiskiego hradu nie sposób nie zauważyć. Ogromny, na wysokim wzgórzu jest pierwszyą rzeczą, która przykuwa wzrok po wyjechaniu z pięciokilometrowego tunelu pod pasmem Braniska. W pewną lipcową niedzielę wybraliśmy się, żeby zobaczyć go z bliska, żeby dotknąć historii warowni i niedalekiego podgrodzia. A  potem w niedługim czasie zawitaliśmy tutaj ponownie, tym razem z grupą w trakcie wycieczki z cyklu "Fascynująca Słowacja".



Warownia widziana z drogi.
 
Omal nie skończyło się to mandatem, ale widok zamku z daleka był TAKI, że po prostu MUSIELIŚMY wyskoczyć z samochodu, że to uwiecznić 😉


Ścieżka do zamku z parkingu po wschodniej stronie od  Hodkoviec. Jest również parking i ścieżka ze Spiskiego Podgrodzia. 


Monumentalna warownia robi ogromne wrażenie. Ścieżką wśród kwitnącego ślazu podchodzimy pod główną bramę. Błękit lipcowego nieba, biel potężnych murów i ta kwietna różowość powodują, że mam wrażenie bycia w jakieś bajce..
  

Dziki ślaz 

Początki budowy  tego średniowiecznego grodu na trawertynowym wzgórzu sięgają XII wieku. Najstarsza wzmianka pisemna o zamku pochodzi z 1120 roku. Początkowo pełnił on funkcję twierdzy granicznej na północnej granicy wczesnofeudalnego państwa węgierskiego. Następnie przez kilka wieków był siedzibą żupana spiskiego. W drugiej połowie XV wieku wykonał jego przebudowę nowy właściciel Stefan Zápolya, który chciał stworzyć reprezentacyjną siedzibę szlachecką. W kompleksie zamkowym wybudował pałac, salę rycerską i kaplicę świętej Elżbiety. Na zamku urodził się jego syn Jan, późniejszy król Węgier.
Jeszcze przed murami i bramą widać jakieś sporych rozmiarów kolumny. Zastanawiam się czego są częścią.


Okazuje się, że murowane filary były pierwotnie połączone belkami i tworzyły pierwszą linię obrony. Za nimi znajdowała się głęboka fosa, a dopiero później wysoki  mur . 


 
Za obręb murów wchodzi się przez wieżę z gotycką bramą z XV wieku. Bramę zamykano nie tylko mostem zwodzonym, ale także mocną kratą opuszczaną z góry. Dzisiaj nie ma kraty ale jest pani z biletami równie skuteczna 😉. Kupujemy bilety, ze świadomością, że tak naprawdę zbyt wiele nie zobaczymy, bo zamek jest w permanentnym remoncie i do najciekawszej części czyli zamku górnego nie ma wstępu. 

 
  Za bramą .  

Centralny dziedziniec. Tutaj znajduje się coś w rodzaju baru, toalety i informacja turystyczna. Podczas naszej drugiej bytności trafiliśmy tu na pokazy walki dawną bronią. 


Czytając historię tego zamku, można stwierdzić, że w dawniejszych wiekach takie obrazki były tutaj codziennością. Oczywiście nie mam na myśli pokazów tylko toczone walki 😉
Przyznam się, że dla mnie (wiadomo) większą atrakcją były rojowniki rosnące przy stromej ścieżce prowadzącej na kolejny dziedziniec. Ścieżka nie dość, że stroma to jeszcze pokryta wyślizganymi kamieniami. I ubezpieczona łańcuchami. Ale po opadach to pewnie nawet na czworakach byłoby trudno po niej wejść 😄


Ścieżka z łańcuchem i widoczny dziedziniec centralny. 
Przez kolejną bramę wchodzimy na dziedziniec romański. Znajduje się tutaj malutka salka poświęcona historii zamku i makiety, które dają wyobrażenie o wielkości warowni w czasach świetności czyli przed pożarem z XVIII w. 




I to jest jedyne pomieszczenie z ekspozycją jakie możemy zwiedzić. Reszta jest za kolejną bramą zamkniętą na cztery spusty z powodu remontu. No cóż, za to widoki zza zamkowych murów są kapitalne. 

Uśmiech Andrzeja oznacza jedno...Na pewno gdzieś tam widać Tatry 😉


O proszę, po prawej stronie Taterki 😍. Natomiast u stóp zamku widoczne Spiskie Podgrodzie. A po lewej widać wieże średniowiecznego kościoła św. Marcina w Spiskiej Kapitule.


Chwilę pokręciliśmy się po romańskim dziedzińcu podziwiając mury zespolone w jedną całość ze skałą na, której zamek został zbudowany.

 
Zawsze urocze rojowniki 

 I wróciliśmy na dziedziniec centralny. Po kliku łykach zimnej kofoli wróciła nam chęć do dalszej eksploracji zamku 😉. Kolejna brama wyprowadza nas na dolny dziedziniec i mury zamkowe. Mam nieodparte wrażenie, że zbyt dużo tutaj widocznych rekonstrukcji...Jestem w trzynastowiecznym zamku a mam wrażenie ,że został wybudowany w XX wieku. 


Na zamkowych murach 


Widok na dolny dziedziniec. 

Na jego obszarze przetrwał praktycznie tylko okręg murów oraz resztki pochodzącej z XV wieku wieży prochowej (okrągłe fundamenty). Kiedyś cały ten obszar został włączony w obręb zamku z myślą o ewentualnej obronie ludności cywilnej i zwiększeniu liczby żołnierzy, którzy mogli przebywać w twierdzy.



Widok na zamek z dolnego dziedzińca 

Dolny dziedziniec jest zamieszkały i to dość licznie. Za pierwszym razem tego nie odkryliśmy. Może dlatego, że panował 30 stopniowy upał i każda normalna istota chowała się gdzie mogła. ( My przez samo południe zrobiliśmy sobie kilkukilometrowy spacer, ale ja lubię ciepełko 😉).


" Ej, dwunożny daj kawałek kanapki "😉



 Mieszkańcami tej części spiskiego zamku są przeurocze susły. Kiedy tylko usiedliśmy na murku żeby  zjeść kanapki, od razu mieliśmy towarzystwo chętnych na gryza susłów.

 Obeszliśmy wokół cały dolny dziedziniec odkrywając przy okazji salę tortur i kilka ciekawych okazów ze świata roślin.




Zdecydowanie jak na osoby poddawane torturom mamy zbyt zadowolone miny 😏

  
No comment 😂

   
Farbownik lekarski - bardzo pożyteczna roślina. Nazywany bywa wołowym zielem, wołowym językiem czy czerwieńcem. Ma zastosowanie jako surowiec zielarski, roślina miododajna , dawniej również używana do pozyskiwania czerwonego barwnika.


Rozchodnik ostry -
przydomek ostry podobno pochodzi od smaku liści (nie próbowałam). Również ma zastosowanie w ziołolecznictwie. Najbardziej znany z przydomowych skalników. A tutaj tak sobie po prostu rośnie na murach.


Ślazówka turyngska - w Polsce gatunek rzadki 

Czas wyjść za mury zamku...czeka na nas Spiskie Podgrodzie, Spiska Kapituła, Rezerwat Siwa Broda.
.

Dolna Brama 

.Z dolnego dziedzińca przez bramę wychodzimy na ścieżkę, która jest częścią ścieżki przyrodniczej Dreveník - Sivá Brada. I którą będziemy dalej iść przez Spiskie Podgrodzie, Spiską Kapitułę i Spiskie Jeruzalem.



Różowe kwiatki ślazów przyciągają wzrok swoją delikatnością i intensywnością i nie tylko nam się podobają 😉


Chyba różowy kolor cieszy się dużym powodzeniem 😍 - Goźdźik kartuzek 

Spiskie Podgrodzie 



Droga do zamku ze Spiskiego Podgrodzia. Jest tutaj duży parking -płatny. Ten przed główną bramą jest darmowy, ale w sezonie może być problem z miejscem.


Jesteśmy w Spiskim Podgrodziu 


Żar leje się z nieba. Z dziką radością wchodzimy do zachęcająco otwartych drzwi pubu. W środku parę osób. Z nadzieją, że nie będziemy długo czekać zamawiamy złocisty trunek z lokalnego browaru. I ....czekamy. Osoby siedzące obok dostają jakieś wypasione danie, my czekamy. Osoby siedzące na zewnątrz też coś mają podane na talerzach...my czekamy. Zła jestem, bo czas ucieka, a w końcu jaka to filozofia nalać piwo 😕 Dopiero kiedy zostają obsłużeni wszyscy, którzy byli przed nami (bez względu co zamówili) przychodzi kolej na nas . Słowacja- tu się trzeba nauczyć cieszyć chwilą, nie śpieszyć się, smakować dobre piwo, doskonałą kuchnię i piękne widoki. 


O właśnie tak 😀. A piwo faktycznie doskonałe 

Odpowiednio nawodnieni idziemy zwiedzać zabytkowe Spiskie Podgrodzie, które  leży w dolinie pomiędzy dwoma z czterech średniowiecznych centrów Spiszu – Zamkiem Spiskim i Spiską Kapitułą. Wraz z nimi oraz kościołem Ducha Świętego w Żehrze jest od 1993 roku wpisane na Listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jak sama nazwa wskazuje powstało jako osada pod zamkiem. Jej mieszkańcy zajmowali się wykonywaniem różnych prac na rzecz zamku. Najpierw trafiamy do synagogi, Mimo, że wszędzie jest napisane, iż udostępniona jest do zwiedzania, my trafiamy na pozamykane drzwi. Nic nowego, Może mają przerwę obiadową 😉


Żydzi byli tutaj przed II wojną światową  dość liczną społecznością. Dzisiaj świadectwem jest  położony za miastem cmentarz żydowski i synagoga w centrum. 


 Synagoga z elementami mauretańskimi, została zbudowana w 1875 roku.

Idziemy wąską uliczką z małymi domkami zamieszkałymi przez ludność romską ...Z wnętrz domów słychać żywiołową muzykę i głośne dyskusje ...Czasami zbyt głośne 😉 


Nad czerwonymi dachami domów widać potężną bryłę Spiskiego Hradu 


Zbliżając się do  rynku widzimy już z daleka wieżęa za chwilę całą bryłę  kościoła ewangelicko-augsburskiego. Klasycystyczna świątynia została wybudowana w  latach 1799-1808. 


Na pierwszym planie trawertyn , na ostatnim kościół ewangelicki. ( nie muszę dodawać, że zamknięty) 
Na rynku o nieregularnym kształcie zachwyciły nas  zachowane kamieniczki mieszczańskie utrzymane w stylu gotycko-renesansowym. Mają charakterystyczne podjazdy z dużymi bramami. 



W Spiskim Podgrodziu wyrabiano słynne spiskie parówki, które słynneły ze znakomitej jakości, Jeszcze przed pierwszą wojną światową codziennie dostarczano je do hoteli i restauracji nawet w Budapeszcie, gdzie były serwowane jako przysmak. 
Jeden ze sklepików w rynku jest otwarty. Wchodzimy z nadzieją na jakieś lokalne produkty...Ale jedynym dostępnym produktem pochodzącym z tego regionu jest złocisty napój. A przecież w przeszłości w Spiskim Podgrodziu działały także liczne cechy, a najbardziej znanymi rzemieślnikami w mieście byli sukiennicy, farbiarze, szewcy i cholewkarze. 


Zabytkowy rynek z barokową kolumną maryjną. Nad miasteczkiem widać monumentalny Spiski Hrad. 

Stojąca mniej więcej po środku rynku barokowa kolumna maryjna to jeszcze jeden świadek dawnych czasów. Moda na wznoszenie kolumn morowych rozpowszechniła się po Soborze Trydenckim w krajach Monarchii habsburskiej. Za wzór służyła kolumna maryjna na Piazza Santa Maria Maggiore w Rzymie, ustawiona w roku 1614.Bardzo często takie kolumny stawiane były jako wotum dziękczynne przez ludność wierzącą, że została wybawiona od moru czyli zarazy.


Bardzo często powtarzający się motyw to Maryja Stojąca na kuli ziemskiej i mająca pod stopą węża, jako symbol pokonanego zła / zarazy
Jak to bywa w starych miasteczkach co krok jakiś zabytek. Za drzew wystaje wieża kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. 



Pierwszy tutejszy kościół powstały XIII wieku. W XV wieku kościół przebudowano w stylu gotyckim, ale nie przetrwał on do naszych czasów - z powodu złego stanu zachowania budowla została rozebrana w XIX wieku. Na jej miejscu wzniesiono obecny kościół, wykorzystując fragmenty romańskiej wieży (widoczne nieotynkowane części).


W romańskiej wieży 
Z ciekawością zaglądam do środka przez szybkę w drzwiach , żeby zobaczyć fragmenty ołtarza pochodzące z gotyckiej świątyni. Efekty zaglądania są mizerne 😑 a zdjęć żadnych ...Idziemy dalej. Dosłownie tuż za rogiem kolejna dawna świątynia. 


Kościół i klasztor bonifratrów 
Budowla powstała w XVII wieku, a w roku 1736 dobudowano do niej barokowy kościół. Część budynków od samego początku pełniła funkcję szpitala (dziś znajduję się tu Ośrodek Pomocy Społecznej). W środku podobno zachowało się  barokowe wyposażenie m.in. ołtarz główny, rzeźby i ławy. Tutaj nie ma nawet szybki, żeby zajrzeć do wnętrza kościoła. 


Pozostało nam podziwiać tylko polichromie na frontowej ścianie 


I ładną mozaikę w malutkim korytarzyku 


Na bocznej elewacji zegar słoneczny. Dowód, że przez samo południe, przy upale pewnie blisko 40 stopniowym, zamiast "w cieniu zimne piwo pić", włóczymy się po starych miasteczkach 😉

Spiska Kapituła 

Idziemy pod górkę Martinowski Kopec, no i już po chwili widać dolną bramę Spiskiej Kapituły.


Brama do "Słowackiego Watykanu" 
Spiska Kapituła była niegdyś osobną wsią a potem miastem- siedzibą biskupów Spiszu, które wyrosło obok wybudowanego tu w wiekach średnich kościoła. 


Układ niewielkiej dzielnicy jest bardzo interesujący. Większość zabudowań skupiła się wokół jednej ulicy o nazwie Spišská Kapituła. Wzdłuż ulicy stoją budynki - dawne kanonie (to budynek z mieszkaniami kanoników)   Domostwa pochodzą z różnych epok, a na ich fasadach dopatrzyliśmy się wielu zabytkowych elementów. 




Oprócz nas nie było widać żadnych zwiedzających. Bardzo mnie to dziwiło, bo przecież byliśmy w zabytku światowej klasy. Nawet po zaglądnięciu na podwórko jednej z kanoni nie udało się nam odnaleźć żadnej formy życia, która udzieliłaby nam informacji na temat zwiedzania ...


Kamienne lwy w podwórzu jednej z kononi . Niestety milczące  😉


Zagubieni w czasie 😂. W lipcu powinno się tutaj roić od turystów a tymczasem ...tylko my. Nie żebym narzekała, ale to trochę zaskakujące ...Przed nami widać strzeliste wieże katedry św. Marcina. 
Zanim dotarliśmy do katedry, poszłam jeszcze zobaczyć ciekawie opisywane w przewodniku odtworzone ogrody w stylu francuskim


Do ogrodów wchodzi się przez wieżę zegarową z 1793 roku. 
Same ogrody zupełnie mnie rozczarowały. Chyba zdecydowanie wolę dzikie łąki. 


Grzeczny ogród w stylu francuskim...😕 nie mój typ 😉
Uciekłam stamtąd szybko licząc, że wynagrodzę sobie doznania estetyczne we wnętrzu katedry. 


Katedra św. Marcina z XIII wieku. Późnoromańska, ale po kilkukrotnych przebudowach, posiada więcej elementów gotyckich. Podeszliśmy pod drzwi, oczywiście zamknięte na głucho. Ale z informacją, że katedra jest otwierana a klucze znajdują się w budynku poniżej. Cóż z tego , skoro budynek poniżej również był zamknięty...Niedziela po słowacku...A tak bardzo chciałam wejść do środka i zobaczyć najstarszą romańską rzeźbę na Słowacji (Leo albus, leżącego białego lwa). 

Katedra św. Marcina w Spiskiej Kapitule

Więcej szczęścia mieliśmy będąc tu miesiąc później z grupą. Za dwa i pół euro plus opłata za robienie zdjęć weszliśmy do miejsca gdzie naprawdę czuć klimat średniowiecza. 
  
                     
 Dobra kobieta, która otworzyła nam drzwi do średniowiecza 😍

Wnętrze jest niesamowite. Nie mogąc zlokalizować romańskiej rzeżby Białego Lwa na którego powinnam się natknąć od razu po wejściu do katedry zapytałam o niego. Okazało się, że ta niezwykle cenna rzeźba znajduje się już w zupełnie innym pomieszczeniu, gdzie za dodatkowe 5 euro można wejść na 45 sekund ..., może gdybym nie była z grupą to upierałabym się żeby go zobaczyć, ale pani zdecydowanie nie miała ochoty i chyba zamiaru otwierać pokazywać mi Białego Lwa z XIII wieku. 
           


 Z 13 gotyckich ołtarzy zachował się główny św. Marcina (właściwie neogotycki z XIX wieku, z wkomponowanymi gotyckimi fragmentami z lat 1470-1478).


Oraz położone w nawach bocznych ołtarze: Koronowania Panny Marii w kaplicy Zapolyów

 
OłtarzTrzech Króli


Ołtarz św. Michała Archanioła 


Przepiękne gwiaździste sklepienie nawy. 


Podczas prac konserwatorskich w latach 50. XX wieku odkryto niezwykle cenne fragmenty polichromii z 1317, obrazujące koronację króla Karola Roberta.
  

 Epitafium rodowe z XV wieku – pana na Zamku Spiskim. Wykonano je z czerwonego marmuru i ukazują zmarłych jako rycerzy, otoczonych aniołami i herbami, stojących na grzbietach lwów.


Zdecydowanie współcześniejszą ciekawostką są sprowadzone w 2003 roku szczątki biskupa spiskiego Jána Vojtašška. Jest to postać bardzo niejednoznaczna: z jednej z strony w czasie wojny zaaprobował antysemickie ustawy Słowackiej Partii Ludowej, z drugiej strony w czasach powojennych nie poszedł na ugodę z komunistami, co skończyło się dla niego szykanami, więzieniem i wygnaniem z kraju.



Wejście do najstarszej romańskiej części kościoła.
 

W kruchcie znajdują masywne romańskie sklepienia krzyżowo-żebrowe i filary wiązkowe. Cudo 😍


Wnętrze kruchty. 
Z tego średniowiecznego zachwytu brutalnie wyrwała nas pani dysponująca kluczami. Okazuje się, że na podziwianie tych wszystkich cudów przewidziano jedynie 15 minut i ani sekundy więcej. Rozumiem to. Zabytek takiej klasy potrzebuje szczególnej ochrony. Ale pozostał niedosyt ... 
Czas wyjść z mroków średniowiecza... na oświeconą letnim słońcem uliczkę Spiskiej Kapituły. 


Fasada zachodnia rozczłonkowana jest fryzami arkadowymi a w czworobocznych wieżach, nakrytych ostrosłupowymi hełmami umieszczone są romańskie biforia. (Biforium to okno podzielone za pomocą arkady na dwie części) 


Nad wejściem znajduje się romański półokrągły portal. 


Do kościoła dostawiona jest też późnogotycka kaplica ufundowana w 1493 r. przez węgierski ród Zapolyów. Zbudowana została na planie prostokąta o czterech przęsłach, zamknięta trójbocznie, z przedsionkiem od zachodu, nakryta wysokim dachem dwuspadowym. Posiada od zewnątrz stosunkowo dużo detali architektonicznych,. Okna wypełnione są maswerkami a opinające budowlę przypory zwieńczone są sterczynami. (sterczyna to pionowy element dekoracyjny w postaci smukłej kamiennej wieżyczki, zakończonej od góry iglicą) 


Tuż przy katedrze stoi 
późnobarokowy pałac biskupi, którego najstarsze skrzydło pochodzi z XIII wieku. 


Spiską Kapitułę odwiedził Jan Paweł II w czasie wizyty na Spiszu. Było to 3 lipca 1995 r.  Z  tej okazji ufundowano pamiątkową tablicę.

Bez wątpienia można by tutaj spędzić parę godzin odkrywając coraz to nowe średniowieczne i trochę późniejsze ślady ale my mamy w planach jeszcze kilka punktów. Na przykład Spiskie Jeruzalem. 



 Spiskie Jeruzalem 

W bezpośrednim sąsiedztwie Spiskiej Kapituły, znajdują się pozostałości drogi krzyżowej, zbudowanej w drugiej połowie XVII wieku. Prawdopodobnie jest to najstarsza kalwaria na Słowacji.  Ciekawostką jest to, że należy ona do typu Calvario Jerusalem z kapliczkami rozmieszczonymi tak, by przypominały Jerozolimę z czasów Jezusa Chrystusa. 


Przez drugą, starszą górną bramę wychodzimy po za mury Spiskiej Kapituły.



Kalwaria znajduje się w Spiskopodgrodskich trawertynach i jest chroniona przez II i IV stopień ochrony przyrody.
Główne części Kalwarii to Katedra św. Marcina, która symbolizuje Wieczernik – Salę na górze, Kaplicę św. Rozalii, która wyznacza lokalizację Pałacu Heroda, Kaplicy św. Franciszka Ksawerego, która reprezentuje rzymską fortecę Antonię – siedzibę Piłata Pontu, Kaplicę Świętego Krzyża na Siwej Brodzie, która symbolizuje Golgotę – miejsce ukrzyżowania Jezusa Chrystusa i Grobu Świętego. 
Jest tak gorąco, że przestajemy się zastanawiać gdzie idziemy. Po prostu przed siebie. Gdzieś tam jest nasz cel - Siwa Broda. Nogi same nas niosą do pierwszej kapliczki. 


Najstarsza jest kaplica św. Rozalii, która została zbudowana w 1666 roku .



W środku oczywiście obraz św. Rozalii. Jakoś wyjątkowo przykuwa moją uwagę. Wygląda inaczej niż znane mi wizerunki świętych. Św. Rozalia jest jakaś bardzo kobieca. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, że jest to obraz namalowany zupełnie współcześnie przez polską artystkę, która po prostu namalowała siebie jako św. Rozalię. Jeśli ktoś chciałby poznać historię obrazu to znajduje się pod tym linkiem. Za świętą widać wieże kościoła św. Marcina w Spiskiej Kapitule i mury Spiskiego Hradu. 

Przez rozgrzaną lipcowym słońcem łąkę idziemy dalej, do kolejnej kapliczki bielejącej wśród zieleni. Jest tak leniwie gorąco, że zaczynam obsesyjnie myśleć tylko o tym, żeby się rzucić w tę zieleń, którą mam pod stopami i zatracić się w tym błękicie nad głową. Niestety czas, ten bezwzględny poganiacz nie pozwala na takie trwanie w bezruchu ...

Kaplica św. Franciszka Ksawerego. 

Ścieżka prowadzi wśród traw. Co rusz pod obiektyw pchają się nam jakieś kwiatki 😉


 Na przykład chaber łąkowy z pięknym kraśnikiem sześcioplamkiem 😀
Albo cudnie rozdmuchane wiaterkiem owocniki mniszka 😉




W oddali widać nasz cel - ostatnią kapliczkę i cos jeszcze...białą długą brodę 


Mączysty smak rozcieranych w dłoniach ziaren dojrzałej pszenicy to smak dzieciństwa, wakacji spędzanych u babci na wiosce ...


Ostróżeczka polna - jej kwiatów używano dawniej do barwienia sukna na zielono, a po zmieszaniu z ałunem na niebiesko. Dziś rzadko spotykana już na naszych łąkach. 


Koszyczki rumianku  pospolitego. Wszystkie te rośliny przenoszą mnie pamięcią wiele lat wstecz, kiedy z plecionym koszykiem chodziłam z dziadziem po łąkach i miedzach zbierając pachnące zioła . A potem piłam herbatę, którą babcia parzyła w specjalnym czajniczku zawsze stojącym na kuchni. Wiele razy próbowałam odtworzyć smak tej herbaty zbierając te same rośliny i nigdy mi się to nie udało...

Rezerwat Siwa Broda 

To co z daleka wyglądało jak długa siwa broda z bliska okazuje się być świeżym trawertynem. 


Trawertyn osadza się tu do chwili obecnej, tworząc na stokach kopy niewielkie tarasy z miniaturowymi jeziorkami, z których woda spływa na niższy poziom  kaskadami. A całe wzgórze pokryte jest malutkimi gejzerami. Teren rezerwatu porastają cenne z przyrodniczego punktu widzenia zespoły roślinności słonolubnej i sucholubnej.


Andrzej "poluje" na małe gejzerki 😀.

Ja rozglądałam się za  "słonolubnymi"  roślinami ale nie natrafiłam na nic szczególnego. A może po prostu tym razem geologia okazała się bardziej fascynująca. W trakcie pogawędki ze starszym panem, z zazdrością patrzyłam na jego wnuka z przyjemnością chlapiącego się w wodzie spływającej po trawertynie. Nie wiedząc, że po drugiej stronie wzgórza znajduje się o niebo lepsza atrakcja 😀
Na szczycie wzgórza stoi ostatnia z kaplic Spiskiego Jeruzalem symbolizująca Golgotę 


Kaplica św. Krzyża z 1675 roku. 
Mnóstwo tutaj symboliki wkomponowanej w naturę. Miejsce jest na swój sposób niezwykłe. 


Na kamieniu przed kaplicą moją uwagę przykuwa rzadko spotykany krzyż jerozolimski.
 
Krzyż symbolizuje: pięć ran Chrystusa ukrzyżowanego, pięciu patriarchów, Chrystusa i 4 ewangelie,
4 kierunki świata, w których rozeszła się Jego nauka z Jerozolimy, Ziemię Świętą i 4 królestwa, z których wywodziło się rycerstwo I krucjaty (Niemcy, Francję, Królestwo Obojga Sycylii oraz Anglię).


Wiedziona wrodzoną ciekawością usiłowałam zobaczyć wnętrze. Ale nic z tego. Za to odkryłam pieczątkę dla pątników. Ciekawe czy mają specjalne książeczki do przybijania pieczątek ??? 


Jeszcze poniosło nas na drugą stronę wzgórza, gdzie miało się znajdować lecznicze źródełko. Przynajmniej tak wywnioskowałam z niedawnej rozmowy ze sympatycznym Słowakiem. 


Widok na kapliczkę od drugiej strony. Dokładnie tak ją widać od strony autostrady przebiegającej w pobliżu. Z autostrady jest zjazd na Spiskie Podgrodzie i tuż za nim parking przy rezerwacie Siwa Broda. Można i tak. Ale o wiele przyjemniejszy jest spacer ze Spiskiego Hradu. 
Szukaliśmy źródełka ...a znaleźliśmy ...gejzer😃😃😃


Z dziką radością wpatrywałam się w bulgoczącą i tryskającą co chwilę na wysokość około 30-50 cm wodę. Dobrze, przyznam się. Nie tylko się wpatrywałam ale po prostu zdjęłam trampki i weszłam w środek gejzeru 😂. Musiałam. Podobno wewnętrzne dziecko należy w sobie pielęgnować 😉


Jeszcze chwila wahania, bo mandaty na Słowacji są drogie a jesteśmy, jakby nie było w rezerwacie 😂Ale usprawiedliwia mnie upał (i zupełny brak ludzi) 


Andrzej oczywiście z satysfakcją dokumentował nie tylko erupcje gejzeru 😄
Źródła z wodą mineralną też namierzyliśmy. Jedno niedaleko gejzeru. Drugie obudowane przy parkingu. Ale wody z nich nie próbowałam. Do szczęścia wystarczył mi gejzer 😎


Na tablicy zielonym kolorem jest zaznaczona ścieżka przyrodniczo - historyczna, której dużą część dzisiaj przeszliśmy. A teraz czekał nas długi powrót na parking pod zamkiem. 


Droga wśród kuszących cieniem starych lip .

Postanowiliśmy już nie wracać łąkami, tylko drogą z nadzieją, że natrafimy na polecany w przewodniku Spissky Salas - restaurację z regionalnymi potrawami  wyrabianymi na bazie sera i jagnięciny. Nasz przewodnicki nos nie zawiódł. Trafiliśmy bezbłędnie . 


Bo krótkim wglądzie w menu wybraliśmy oczywiście jedzenie regionalne. 


Wybór Andrzeja - podobno jagnięcina wyśmienita. 


A tu moje haluszki z sosem bryndzowym i pierogi również z dodatkiem bryndzy. Pycha 😋Wszystko popite ciapowaną kofolą . Nie ma nic lepszego do picia w taki upał. O ile wszędzie do tej pory było prawie bezludnie, to tutaj trudno było o wolne miejsce. I tak jest za każdym razem jak  jesteśmy. Bo jedzenie mają rewelacyjne i warto poczekać na miejsce przy stoliku. 
Postanowiliśmy do Spiskiej Kapituły dojść leśną dróżką, szukając gdzie to tylko możliwe trochę cienia. 


Po raz kolejny zachwycił nas widok średniowiecznych murów Spiskiej Kapituły i sterczących nad nimi wież katedry św. Marcina. (Po lewej stronie za widoczną bramą jest wjazd na duży bezpłatny parking)


Widok na Spiski Hrad i wieże trzech zabytkowych kościołów w Spiskim Podgrodziu 


Wracając przez Spiskie Podgrodzie jeszcze odkrywaliśmy cudne zakamarki tego starego miasteczka 

Dzielnica cygańska. 


Nie wiedzieliśmy, że do parkingu na którym został samochód, prowadzi boczna ścieżka pod murami zamku. Byłam przekonana, że musimy wrócić przez zamek. który za chwilę zostanie zamknięty...Późne popołudnie, rozgrzane powietrze, wapienne wzgórze ...Podejście pod zamek  wycisnęło z nas ostatnie krople wody. Kiedy zmachani byliśmy już prawie pod zamkowymi murami okazało się, że jest ścieżka na parking , która omija budowlę. 


Przechodziliśmy rano koło tej tablicy ...Z wyraźnym napisem ..

Ścieżka dość wąska i po stoku o dość dużym nachyleniu prowadzi wzdłuż zamkowego muru. I tutaj trafiliśmy na ciekawe rośliny. Jednej długo nie mogłam rozgryźć. 



Wygląda jak dzwonek. Ale wysoki na jakieś 60-80 cm. Z mnóstwem kwiatków wzdłuż łodygi. Nigdy Takiego dzwonka nie widziałam 😲 I nie dziwne, gdyż jest to dzwonek boloński, w Polsce niezmiernie rzadki, objęty ochroną i nie występuje w górach. 


Jeszcze zielone kule przegorzanu.

Kiedy dotarliśmy do samochodu doszłam do wniosku, że klimatyzacja to zdecydowanie jeden z genialniejszych wynalazków ludzkości 😂. 
Do opisywanych tu miejsc wróciliśmy po niespełna miesiącu, z grupą i myślę, że będziemy tu zaglądać co jakiś czas (z nadzieją, że zakończy się remont warowni), bo jest to miejsce na mapie Spiszu wyjątkowe. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Siwy Wierch - wędrówka wśród skał i kwiatów

Zamek Jasenov -warownia na krańcach Wyhorlatu

Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy - "Orla Perć" Tatr Zachodnich część I