Od jakiegoś czasu planowaliśmy wyjazd z grupą w Tatry. Zakochani w Tatrach, chcieliśmy "zarazić" tym uczuciem inne osoby.💓Co prawda teren Tatrzańskiego Parku Narodowego jest po za zasięgiem naszych uprawnień, ale od czego dawne znajomości Andrzeja 😉 Podczas pierwszego wyjazdu z grupą w Tatry zaplanowaliśmy wejście na Szpiglasowy Wierch. Trasa, jak na Tatry łatwa, choć oczywiście wymaga dobrej kondycji, bez trudności. Tylko w jednym miejscu znajduje się ubezpieczający przyjście łańcuch. Za to szlak cały czas jest bardzo widokowy.
Takie widoki z Przełęczy pod Szpiglasowym Wierchem 😍 oczywiście na "Orlą Perć"Podczas tej wędrówki naszym przewodnikiem będzie Maciek Pawlikowski. Postać doskonale znana wszystkim miłośnikom gór. To jeden z najwybitniejszych i najbardziej doświadczonych polskich himalaistów i alpinistów. Uczestnik aż siedmiu wypraw na ośmiotysięczniki. Jego ogromnym sukcesem jest pierwsze zimowe wejście na na ośmiotysięcznik Cho Oyu. Maciej to również doświadczony i zasłużony ratownik TOPR.
Maciej Pawlikowski Przyjeżdżamy z grupą i Maciejem, zgarniętym po drodze, na parking w Palenicy Białczańskiej. Tutaj następuje szybka ewakuacja grupy z autokaru, gdyż nie wolno tu stać autobusom turystycznym. Udajemy, że nie widzimy gniewnych spojrzeń kierowców kursowych busów. Jeszcze tylko bilety wstępu do TPN i ruszamy. Mimo wczesnej pory na drodze do Morskiego Oka tłumy. Dobrze, że większość kończy na schronisku przy Morskim Oku, bo dla mnie nie ma nic gorszego jak tabun ludzi na szlaku...Wiem, wiem wszyscy chcą chodzić, podziwiać ale...z moich dłuższych obserwacji wynika, że jednak nie podziwiać a zaliczać. Dokładnie, wejść zrobić fotkę, rzucić na fejsa i koniec. I niestety takie podejście do gór jest powszechne 😕
Zatrzymujemy się w ciekawych miejscach Po prawej malutki z tej odległości Mnich, dalej Cubryna i potężne Mięgusze Schronisko nad Morskim Okiem a nad nim Niżne Rysy, dalej w prawo i trochę głębiej Rysy, na środku Żabia Przełęcz a za nią Żabi Koń i Żabia Turnia oraz kawałek Wołowego Grzbietu Klasyka 😍 widok z nad Morskiego Oka na Mięgusze, Cubrynę i Mnicha
Nie zatrzymujemy się z grupą przy schronisku, szkoda czasu i pogody, bo prognozy nie są najlepsze. Idziemy żółtym szlakiem, omijając Morskie Oko. Okazuje się, że w grupie są osoby, które po raz pierwszy są w tym miejscu, a nawet w Tatrach więc obiecujemy, że w drodze powrotnej na pewno będą mogły wsadzić palec a nawet całą rękę w najsłynniejszy polski staw w Tatrach 😉
Charakterystyczna sylwetka mnicha widoczna jest przez cały czas.Z tą turnią związana jest legenda o latającym mnichu, czyli o bracie Cyprianie z Czerwonego Klasztoru w Pieninach. Brat Cyprian mocno postępowy, był nie tylko zielarzem, alchemikiem ale i inżynierem. Skonstruował skrzydła, na których pewnej księżycowej nocy poleciał w przestworza, ze szczytu Trzech Koron. Oczywiście legenda wplata tu postać cudnej pasterki do której owe skrzydła miały go zanieść. Jeśli kobieta to wiadomo, że szatan w tym palce macza. Anioł przestrzegał brata Cypriana przed ponownym lotem, ale który mężczyzna potrafi się oprzeć (nawet jeśli jest mnichem) pięknej kobiecie i niebezpieczeństwu jakim był lot na skrzydłach ... Tak więc zakonnik ponowił próbę, wiatr mu sprzyjał, zaleciał nad Tatry. Niestety tam ujrzał go anioł i nieposłusznego mnicha ukarać musiał. Poraził go błyskawicą, brat Cyprian spadł na brzeg jeziora. I właśnie w tym miejscu wznosi się turnia przypominająca zakapturzonego mnicha.
Jedna z wielu opowieści Macieja Pawlikowskiego po drodze
Ceprostrada oświetlona słońcem, ale widać ,że nad szczytami kłębią się gęste chmury.
Na dole Morskie Oko, wyżej Czarny Staw pod Rysami i odsłonięte na chwilę przez chmury Rysy.
Szlak zakosami wspina się do góry
Taką kamienną ścieżką wspinamy się do Dolinki za Mnichem To nasz debiut z grupą w Tatrach. Powrót mamy zaplanowany tą samą drogą. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś przeliczył się ze swoimi możliwościami i musiał wrócić do schroniska. Jak życie pokazało "wszelkie wypadki" się zdarzają. Są w grupie osoby, będące po raz pierwszy w Tatrach, w tym najmłodsza uczestniczka Maja. Ale akurat ona maszeruje raźno do przodu 😀Chwila na regenerację. Po lewej stronie doskonale widoczne Wrota Chałbińskiego
Potężna sylwetka Cubryny ( nazwa od postrzępionej grani przypominającej czuprynę) Stawek Staszica w Dolince za Mnichem to okresowe jeziorko polodowcowe
Jak widać uczestnicy w doskonałych humorach 😀 Ach, te widoki ...
Jedyny fragment na trasie ubezbieczony łańcuchami
Nawet najmłodsza uczestniczka doskonale dała sobie radę przy łańcuchach 💪Szlak po raz kolejny zakręca ...
A za zakrętem widoczna jak na dłoni Szpiglasowa Przełęcz i Szpiglasowy Wierch w słońcuA za nami szczyty nad Morskim Okiem zasłonięte przez chmury.Grunt to wybrać odpowiednie miejsce 😉 Nad Szpiglasowym Wierchem, gdzie idziemy błękitne niebo i słonce a wystarczy obrócić się do tyłu, żeby upewnić się, że Ci co dzisiaj idą na Rysy widokami oczu nie nacieszą. Ale pogoda jest w górach dynamiczna. Za chwilę wiatr może dmuchnąć tą bielą w naszą stronę. I tak się stało. Za nim doszliśmy do przełęczy, chmury już tam były przed nami Szpiglasowy Wierch 2172m. Jeszcze przez moment widać szczyty po drugiej stronie przełęczy. Ci co pierwsi dotarli mogli nacieszyć się widokami na "Orlą Perć", Ci co na końcu, jedynie fragmentami widocznymi spomiędzy chmur. Od prawej Kozi Wierch, ciut zasłonięty, dalej Kozie Czuby, Zamarła Turnia i tuż za nią Zamarzła Przełęcz na środku Zamarzłe Czuby i Mały Kozi Wierch a po lewej ledwo widoczny z chmur Zawrat i Zawratowa Turnia, Niebieska Turnia i na samym końcu Świnica.Dolina Pięciu Stawów Polskich (widać Wielki Staw Polski i żółty szlak prowadzący na Szpiglasową Przełęcz z doliny) Po krótkim odpoczynku, ruszamy dalej na Szpiglasowy Wierch, licząc, że podmuchy wiatru trochę rozwieją chmurną zasłonę. Jestem przewodnikiem na zamku, czyli zamykam całą grupę, mam więc oko na wszystko. Na przełęczy widzę mężczyznę ciężko oddychającego i nienaturalnie bladego. Nie z naszej grupy, ale na wszelki wypadek pytam czy może potrzebuje pomocy. Nie jest sam, są koło niego jeszcze jakieś panie. Na moje oko pan raczej ze słabą kondycją, trochę przeliczył się z możliwościami. Daję mu elektrolity do picia a jego towarzyszkom sugeruję, że jeśli za chwilę nie będzie lepiej, niech dzwonią po TOPR i idę dogonić moją grupę. Ostatnie metry podejścia
Tak jest zawsze na szczycie.😍 człowiek zapomina o zmęczeniu, o tym, że kilka razu myślał, cholera zostaję, nie idę już ani kroku dalej...Nie, na szczycie nie ma wyczerpania tu szleją endorfiny i jedyne co się odczuwa to szczęście. No i widoki wynagradzają wysiłek 👀W dole Ciemnosmreczyński Staw
Pięknie pisał o nim Kazimierz Przerwa- Tetmajer
"W kotlinie, wśród kamieni
i pordzewiałych traw
w posępny blask się mieni
ciemny i cichy staw.
Nad nim się piętrzą zwały
nagich, skrzesanych skał
Mech pnie się osiwiały
i kosodrzewu łan..."
Lekko przysłonięty chmurami na wprost Hruby Wierch a w lewo Wielkie Solisko
Krzyżne Liptowskie a za nim gdzieś tam w chmurach Bystra
Szpiglasowa przełęcz a za nią Miedziane i w głębi Opalony Wierch Widać te endorfiny 😉
Maciej przybliża nam topografię Tatr- ewidentnie na tapecie jest Kozi Wierch
Najmłodsza w naszej grupie zdobywczyni Szpiglasowego Wierchu 🏆- Maja
Płochacz halny- który wcale płochy nie jest...Chętnie nawiązuje kontakty międzygatunkowe szczególnie oparte na konsumpcji 😉Rogaliki bardzo mu przypadły do gustu 😀
Kłęby chmur zatrzymane przez grań Wszyscy robią sobie zdjęcia to my też 😉 Czasami można się zdziwić oglądając później zdjęcia - Skąd tam się wzięło dwóch dementorów żywcem z Harrego Pottera ???? 😂😂😂
Czas wracać, na górze trochę wieje, jest zimno. Zaczynamy powoli schodzić ze Szpiglasowego Wierchu. Nagle, gdzieś w tych białych chmurach słychać warkot śmigłowca. Trudno go wypatrzyć. Raczej go słychać niż widać. Jest coraz bliżej. Od razu przychodzi mi na myśl ten turysta, ze Szpiglasowej Przełęczy.
Nie mogę uwierzyć, w to co widzę ...mleko, biel i śmigłowiec w tych warunkach. Podziw i szacunek -Ci ludzie ryzykują własne życie aby ratować cudze. Ratownicy próbują podlecieć jak najbliżej przełęczy, aby opuścić się na linach do potrzebującego pomocy. Na przełęczy okazuje się, że faktycznie to właśnie do tego mężczyzny z którym rozmawiałam, wezwano TOPR. Przechodzimy szybko przez przełęcz, żeby nie utrudniać pracy ratownikom. Mężczyzna leży już na noszach, jest przytomny. Poznaje mnie, nawet próbuje się uśmiechnąć. Będzie dobrze. Andrzej zostaje chwilę dłużej. Pomaga ratownikom w transporcie chorego w dogodne miejsce, skąd zostaje wciągnięty na pokład śmigłowca. Akcja TOPR Na chwilę słońce zagląda w Dolinę Pięciu Stawów Polskich, muskając szczyty i rozganiając chmury.
Wracamy tą samą drogą. W Dolince za Mnichem chwila przerwy na zdjęcie grupowe i na pytania do Macieja Pawlikowskiego. A tych jest mnóstwo, bo kto jak kto ale Maciej ma o czym opowiadać.
Miło tak się siedzi w otoczeniu gór i słucha ciekawych opowieści...Piękne tojady mocne w Dolince za Mnichem
Tyle się działo podczas tego wyjścia w góry, że te tojady to jedyne rośliny pstryknięte tego dnia, co jak na nas jest rzeczą niezwykłą 😉. Przy Morskim Oku było moczenie palców w wodzie i pamiątkowe zdjęcia ...Na polanie Włośienica było grzane wino i zimne lody ..I postanowienie, że wycieczek w Tatry musimy zrobić więcej 😀
Komentarze
Prześlij komentarz