Kramnica
To piękne miejsce posłużyło za plener filmowcom. I to kilkukrotnie. Między innymi były kręcono sceny do "Janosika". Tutaj właśnie piękny i młody Marek Perepeczko zażywał kąpieli 😉 jako tytułowy Janosik wraz z kamratami. Tutaj też liczyli zrabowane talary. Tu powstawały również sceny do filmu "Trzecia granica" i "Karol- człowiek , który został papieżem"
"O, Tam właśnie pływał Janosik " 😉
Ukryty przepływ. Widać wodę wypływającą spod skały.
Płynąca z Wysokich Tatr Białka i charakterystyczne granitowe otoczaki
Piękne miejsce i wcale nie chce się nam stąd ruszać. Dzień zapowiada się upalnie, a tu chłodna woda...może by wziąć przykład z Janosika 😉
Nie tym razem ...Załoga do wozu 😉
Grandeus
Naszą pieszą wędrówkę rozpoczynamy w miejscowości Łapsze Wyżne. To bardzo stara wieś, zamieszkiwana początkowo przez ludność wołoską. Polacy pojawili się tutaj dopiero pod koniec XVII w. Jak większość spiskich wsi, ta również ma za sobą niełatwą historię. Wysiadamy koło zabytkowego kościoła wzniesionego w latach 1759-76 w miejscu drewnianej cerkwi. Niestety kościół jest zamknięty i nie możemy zobaczyć jego zabytkowego wnętrza.
Barokowy kościół w Łapszach Wyżnych
Będziemy wędrować czerwonym szlakiem. Jego znaki są widoczne po drugiej stronie drogi, przy szkole. Początkowo idziemy drożynką pośród domów. Dojrzałe słoneczniki i jabłka dosłownie zwisają nad naszymi głowami
Za chwilę szlak wyprowadza nas pomiędzy pola uprawne. Stamtąd widać już charakterystyczny przekaźnik na Grandeusie. Jest to najdalej na południe wysunięte wzniesienie Pienin Spiskich.
Przekaźnik na wzgórzu Grandeus
Choć góra ma tylko 801 m.n.p.m to jest wyjątkowo widokowa. Przy dobrych warunkach widać doskonale Tatry, które dzisiaj niestety zasłoniły się chmurami. Nieco bliżej doskonale było widać Kuraszowski Wierch znajdujący się w paśmie Magury Spiskiej. A na wschodzie Pieniny.
Po lewej Pieniny Właściwe z najwyższymi Trzema Koronami 982m oraz przypominającymi stożki Nową Górą 902m i Macelową Górą 802m. a po prawej na ostatnim planie Małe Pieniny z najwyższą Wysoką 1050 m. Przed nimi Płaśnia 889m po słowackiej stronie Pienin a na pierwszym planie górka Jędras 709m.
A tu Pieniny Spiskie z najwyższym wzniesieniem Żar 882 m
Tam właśnie idziemy. Z tej perspektywy nie wygląd to zbyt imponująco...ale, trochę potu tam się polało 😉
Kapliczka p.w. "Przy Krzyżu"
Przerwa śniadaniowa. Za plecami wędrowców Spiska Magura .
Schodzimy z Grandeusa do miejscowości Dursztyn. Po drodze na drzewie niepozorna kapliczka z wymownym napisem " Dokąd idziesz człowieku ..". Okazuje się, że kapliczka ma swoją historię (jak każda, tylko nie wszystkie można po latach odnaleźć). Znajduje się w miejscu, gdzie zamarzła kobieta z niemowlęciem na ręku. Po tym nieszczęściu, zaczęło w tym miejscu straszyć. (do dzisiaj krążą po Dursztynie te historie) Dopiero, kiedy ufundowano tutaj kapliczkę pod wezwaniem św. Jana miejsce przestało być nawiedzane. Po jakimś czasie skradziono figurę św. Jana i obecnie jest to kapliczka z Matką Bożą.
Wolę myśleć, że to upływ czasu zniszczył tablicę z historią kapliczki ...
Szlak prowadzi przez centrum Dursztyna.
Hmmm...My raczej w prawo 😉
Dursztyn nie jest duży a szlak dobrze oznakowany, nikt tu nie powinien mieć problemy z orientacją. Teren wsi położony jest na wapiennych grzbietach Pienińskiego Pasa Skałkowego, pomiędzy którymi przedzierają się Dziurawy Potok i Poprzeczny Potok. To wszystko tworzy niezwykle malowniczy, wręcz sielski krajobraz. Dursztyn powstał w XVI w. jako osada na prawie niemieckim. Nazwa pochodzi od słowa Durstein oznaczającego twardą skałę. Bywał tutaj Stanisław Staszic, opisując wieś jako najbiedniejszą na Podhalu.
Idziemy w stronę Jurgowskich Stajni
Jurgowskie Stajnie
Nasza grupa podąża w stronę Jurgowskich Stajni. Po likwidacji tutejszego folwarku, teren wykupili mieszkańcy niedalekiego Jurgowa, aby mieć tereny pod wypas owiec. Wcześniej wypasali owce w Tatrach Jaworzyńskich . Zabronił im tego na początku XX w. książę Christian Hohenlohe i wtedy przenieśli się z wypasem tutaj. Z dawnej osady zachowało się jeszcze kilka budynków, a w sezonie nadal są tutaj wypasane owce i można zakupić wyroby z owczego mleka.
Jurgowskie Stajnie
Dziewięćsił bezłodygowy
Przy szlaku, ukryte w trawie rosną dziewięćsiły. Ich nazwa sugeruje magiczne zastosowanie i przekonanie, że dziewięćsił ma dziewięciokrotnie mocniejsze działanie niż inne zioła. Noszony przy sobie miał zwielokrotniać siłę.( biorącą pod uwagę, jego dość kłujące liście, to zapewne zwielokrotniał ale siłę ducha 😂) Jego rozeta to naturalny symbol solarny. A także wskaźnik zachmurzenia, gdyż przy pochmurnym niebie koszyczki stulają się, osłaniając kwiatki( kwiatki to te rureczki w środku) Bywały czasy, że był przyrządzany jak karczoch i jadany. Obecnie pod ochroną. Motyw dziewięćsiłu występuje bardzo często w ludowej sztuce góralskiej. Pewnie gdyby co niektórzy wiedzieli, co ich za chwilę czeka, przemycili by pod koszulką jakiegoś dziewięćsiła, żeby im tej siły dodał 😉
Góra Żar
Sam grzbiet Pienin Spiskich jest bardzo łagodny, natomiast tuż za najwyższym wzniesieniem czyli górą Żar grzbiet urywa się, tworząc strome zbocze o nazwie Przełom Piekiełko.
Zdjęcia absolutnie nie oddają tej piekielnej stromizny jaką musieliśmy pokonać. I do tego żar lejący się z nieba. Oj, tę drogę z Piekielnego Przełomu na skąpany w żarze Żar wszyscy długo wspominali jeszcze na kolejnych wycieczkach 😉
Odpoczynek po pokonaniu stromego zbocza
My wiedzieliśmy co nas czeka, natomiast uczestnicy wycieczki byli bardzo zaskoczenie, że taki niewysoki grzbiecik, tyle potu z nich wycisnął 😅.
Ostrożeń głowacz
Na grzbiecie Andrzej wypatrzył niezwykle rzadkiego w Polsce kwitnącego ostrożenia głowacza. Grzbiet Pienin Spiskich w większości porośnięty jest lasem, ale miejscami są prześwity i naprawdę dużo widać.
W dole Frydman i Jezioro Czorsztyńskie
Widok w stronę Tatr, niestety przykrytych grubą warstwą chmur , widać szczyty Magury Spiskiej, po prawej Kuraszowski Wierch1038 m a po lewej Kopylec 1035 m.
Jezioro Czorsztyńskie a za nim Gorce
Po drodze mijamy niewielką jaskinię, której wlot znajduje się tuż przy szlaku. Ponoć krążą legendy o ukrytych tam Janosikowych skarbach 😉
Bez tablicy można nie zauważyć wejścia albo raczej wlotu, bo dziura jest pionowo w dół więc moja logika mówi mi, że byłby to na pewno lot w dół czyli wlot 😂.
A może jakieś skarby tam jednak są ???
Góra Żar 879 m (czasami wskutek błędu austriackich kartografów określana mianem Braniska) to najwyższy szczyt Pienin Spiskich. A ponieważ nie jest to wysokość imponująca na szczycie ustawiono namiastkę wieży widokowej, zapewniając nieco szerszą panoramę (przynajmniej póki drzewa tej mini wieży nie przerosną)
Wieża na górze Żar
Gdybyśmy kiedyś wpadli na pomysł posiadania odznaki "Wieże widokowe", to mamy już niezłą kolekcję 😀
Widok z platformy widokowej na Jezioro Czorsztyńskie i leżące nad nim miejscowości Frydman z widoczną białą wieżą zabytkowego gotyckiego kościoła z przełomu XIII/XIV w oraz po drugiej stronie zalewu wieś Maniowy i Gorce. Pasmo Lubania z przodu, a na ostatnim planie centralnie na środku Gorc z widoczną wieżą widokową.
Żar zdobyty 🏆
Idziemy nadal czerwonym szlakiem, który wyprowadza nas na rozległą polanę Pastwisko Wapienne, którego górna część nosi wiele mówiącą nazwę Chramcowe Sprzeczki 😀
Pastwisko Wapienne- przy ciut lepszej widoczności rozciąga się stąd piękna panorama na Tatry. My mieliśmy widok tylko na Zamagurze Spiskie
I na Antka polującego na panoramy 😉
Na razie kończą się widoki, bo szlak prowadzi lasem (za to zaczynają się grzyby😀)
Koźlarz czerwony - sos był przepyszny 😉
Tuż przed przełęczą Przesła dochodzi do czerwonego szlaku zielono znakowana ścieżka z Falsztyna.
Na samej Przełęczy Przesła (nazwa od przechodzenia na drugą stronę ) nasz czerwony szlak krzyżuje się z żółtym którym można dojść albo do Falsztyna albo do miejscowości Łapsze Niżne
Zaraz za przełęczą szlak czerwony skręca z szerokiej drogi polnej, w wąziutką ścieżkę pomiędzy drzewami. Łatwo tutaj o pomyłkę, gdyż oznakowanie szlaku jest ledwo widoczne w gęstwinie zieleni
Barwinkowa Góra
Wchodzimy na kolejny szczyt w grani Pienin Spiskich, na Barwinkową Górę. Jak sama nazwa wskazuje góra jest gęsto porośnięta barwinkiem. Cudnie musi być tutaj wczesną wiosną, kiedy krzewinki barwinku zakwitają mnóstwem niebieskich kwiatuszków.
Barwinek z Barwinkowej Góry
Barwinek to jedna z roślin mocno zakorzenionych w kulturze i obrzędowości ludowej. Bez tej zimozielonej rośliny nie mógł się obyć żaden weselny wianek. Wianek z barwinka nakładano również zmarłym dzieciom i zmarłym w stanie panieńskim. Wiele zastosowań mają te zielone listki. Tutaj na Spiszu na przykład prażony na maśle lub parzony w mleku, barwinek goi strupy i rany. W całej Polsce używany był do leczenia kołtuna ( kołtun- przypadłość doskonale znana w epoce baroku i oświecenia, kiedy mycie głowy groziło co najmniej ciężkimi powikłaniami na zdrowiu i umyśle, toteż każdy się wystrzegał jak mógł tej niebezpiecznej czynności😂 a winnymi powstania kołtuna miały być czarownice) W symbolice chrześcijańskiej barwinek symbolizował nieśmiertelność (wiecznie zielone liście) dlatego bardzo często sadzono go na cmentarzach czy przy kapliczkach. Dzisiaj właśnie barwinek jest czasami jedynym śladem dawnych cmentarzy..
Przekwitnięty ostrożeń lancetowaty- najbardziej kłujący ze wszystkich, potocznie nazywany jest ostem
Odpowiednio rozczochrany nawet pospolity oset wygląda uroczo 😉
Odpoczynek na śródleśnej grzbietowej polance Ślepca
Cisówka
Po przerwie idziemy dalej lasem przez górę Cisówka. Pogoda jest piękna, choć kłębiące się gdzieniegdzie chmury i słaba widoczność zwiastują zmianę aury. Szlak wyprowadza nas na polanę z zamkniętym na głucho drewnianym szałasem. Tutaj trzeba uważać, bo szlak skręca o 90 stopni. Podania ludowe mówią, że w tym miejscu stał letni dwór panów z Niedzicy, wzniesiony rękami falsztyńskich i niedzickich żelarzy ( żelarka to forma pańszczyzny, która na Spiszu w dobrach Salamonów, Jungenfeldów i kościelnych utrzymała się aż do roku 1931!!!). Budowla została przez lud przeklęta i ponoć spłonęła od uderzenia pioruna. Dziś można jeszcze odnaleźć mocno zarośnięte resztki fundamentów.
Jeszcze chwilę i wychodzimy na rozległą polanę Cisówka. Widoki zatrzymują nas tutaj na dłuższą chwilę 👀
Na środku ciemny masyw to góra o wdzięcznej nazwie Flaki 😉za nią na drugim planie po prawej Trzy Korony i szpiczasta Macelowa Góra, po lewej Macelak. Po lewej na ostatnim planie widoczny Beskid Sądecki.
W dole Jezioro Czorsztyńskie nad nim zamek w Czorsztynie i pasmo Lubania a na pierwszym planie prawdziwy pracujący koń. Wzbudził co najmniej tyle samo zachwytów co widoczny za nim zamek w Czorsztynie 😀
Tym razem TAKIE panoramy możemy sobie pooglądać jedynie na tablicy 😉
Droga, którą idziemy powoli obniża się w kierunku Niedzicy. Za chwilę pojawia się kolejny zamek tym razem właśnie w Niedzicy.
Zamek w Niedzicy. W lewym górnym roku pięknie oświetlona słońcem Hala Majerz.
Schodzimy do Niedzicy. W lewo biegnie uliczka Salamonów, którą w krótkim czasie dochodzi się do rodzinnego cmentarzyka baronów niedzickich, leżącego u stóp skałki Groby.
Cmentarz ten założyła w 1936 roku Ilona Salamon -ostatnia właścicielka zamku w Niedzicy. Salamonowie mieszkali w zamku do 1943 roku. Po drugiej wojnie światowej obiekt stał się własnością państwa a właściciele Niedzicy, byli prześladowani przez przez władze komunistyczne. Ilona Salamon zmarła w przytułku dla starców. Wcześniej jeszcze jedna tragedia spotkała jej rodzinę. Jej zięć został uwięziony przez komunistów a dzieci jego i Ewy Salamon wywieziono do sierocińca w Szwajcarii. Po odzyskaniu wolności przez Laszlo, znajomi po wielu staraniach, sprowadzili dzieci do Warszawy. Niestety, nigdy nie doszło do spotkania. Kiedy rodzice po 10 latach rozłąki jechali pociągiem do stolicy, doszło do katastrofy kolejowej w której zginęli . W roku 1977 Geza, syn Ilony potajemnie przeniósł tu prochy swojej matki i brata. Wcześniej pochowani byli tutaj mąż Ilony- Geza i jego brat Andora.
Jeszcze mamy chwilę czasu do odjazdu. Więc po upalnym dniu w górach zasłużony złocisty napój 😉
Ania i jej bezcenna mina "co tu się stało ??? 😲"
Teraz w zimie, kiedy tych wyjazdów jest bardzo mało, miło jest sięgnąć do kuferka ze wspomnieniami.😀
Komentarze
Prześlij komentarz